Jisung powoli otwiera oczy, dokładnie dwie minuty przed nastawionym na telefonie alarmie. Nie wiedzieć czemu, miał tak naprawdę często i od jakiegoś czasu nawet zastanawiał się, czy budzik jest mu w ogóle do czegoś potrzebny. Wolał jednak nie ryzykować, że kiedyś jego organizm zrobi mu psikusa i jednak postanowi obudzić go nie o siódmej, lecz o trzynastej.
Trzymając komórkę w dłoniach, wszedł na swój profil na facebooku i z lekkim uśmiechem spojrzał na wstawione tuż po północy krótkie, symboliczne życzenia na tablicy. Dał wszystkim serduszko i włączył swoją ulubioną playlistę na spotify, aby następnie jakby z nieco większą energią wstać z ciepłego łóżka i wzdrygnąć się. Mimo mocno podkręconych kaloryferów, w pokoju było bardzo zimno.
Ubrał się więc pospiesznie w gruby, czerwony polar z suwakiem pod samą szyję i ciepłe, ciemne spodnie, dzięki którym jego chude nogi będą choć trochę chronione na zimnym wietrze, który uderzał w jego duże okna.
Chłopak wszedł do łazienki, pospiesznie przemył twarz i zakrył delikatnie niedoskonałości, aby następnie dopakować kosmetyczkę, którą wrzucił do wypchanego plecaka, zakładając go na plecy tuż po tym, jak ubrał się w kurtkę i buty. Sprawdził jeszcze raz godzinę i z ulgą stwierdził, że ma jeszcze dużo czasu.
Dlatego więc spokojnie dociera pomimo zamieci do dworca, gdzie siada na odpowiednim peronie na ławeczce, rozglądając się dookoła, choć jest pewien, że Chenle jak zawsze 'przypadkiem' przybiegnie tu na ostatnią chwilę. Nie myli się i jasnowłosy chłopak wbiega na peron niczym błyskawica akurat wtedy, gdy ich pociąg wjeżdża na stację, aby wypluć z siebie kilku pasażerów i przyjąć przy okazji następnych.
Przywitali się tylko krótkimi spojrzeniami, przy czym pierwsze oznaczało 'naprawdę musiałeś?' a drugie 'przepraszam, zaspałem'.
Wsiadają szybko do pociągu, odnajdują swój przedział i z ulgą zajmują miejsca.
— Przysięgam, zabiję cię kiedyś za twoje spóźnianie się. Jak ty to robisz? — pyta Jisung, gdy ściągają już z siebie kurtki, ponieważ w przedziale jest bardzo ciepło.
— A jak ty to robisz, że zawsze jesteś na czas, co? — odpowiada pytaniem na pytanie Chenle, mrużąc oczy.
— Budzę się na czas.
— No widzisz, ja nie!
Jisung przewraca oczami, ale i tak uśmiecha się lekko. W przedziale póki co są sami, więc witają się w końcu lekkim buziakiem, aby następnie wspólnie zapatrzeć się na obraz zaśnieżonego Seulu widocznego za oknem, gdy w końcu opuszczają stację.
— Jakie to jest dziwne, że zostaliśmy sami, co nie? — pyta w końcu Jisung, przygryzając lekko wargę.
— Co się dziwisz? Pół szkoły jest chora. Mamy farta, że my jakoś żyjemy.
— No tak, ale... Jaemin, Jeno...
— Jaemin zaraził Jeno.
— Mark...
CZYTASZ
𝐦𝐢𝐬𝐬𝐢𝐨𝐧𝐬 𝐢𝐧𝐜𝐨𝐦𝐩𝐚𝐭𝐢𝐛𝐥𝐞 | 𝐜𝐡𝐞𝐧𝐬𝐮𝐧𝐠
FanfictionO tym, jak czasami trudno jest kogoś zeswatać. × school au | fluff | romans | komedia | bromance × paring poboczny; nomin × beta; Yeeolliee