Rozdział 4 cz.1

615 74 100
                                    


 W przeciwieństwie do Cene, Anže nienawidził poranków. Gdy tylko gosposia wchodziła do jego pokoju, otwierała okno i mówiła, że jego ojciec czeka przy śniadaniu, miał ochotę jedynie przewrócić się na drugi bok. Wiedział jednak, że konsekwencje zignorowania ojca byłby srogie. Dlatego, mimo klejących się oczu, zaćmionego umysłu i plątających się nóg, poszedł do swojej małej łazienki, która była u niego w pokoju. Przemył twarz, założył jakieś dresy i ogarnął trochę włosy, których jego ojciec po prostu nie znosił. Zawsze chciał, żeby Anže ściął je na krótko, ale ten zawsze protestował. 

Gdy schodził po schodach, słychać było jedynie jego kroki. W tym domu zawsze panowała wszechstronna cisza. Dla niektórych mogło to być denerwujące, ale młody Lanišek był do tego przyzwyczajony. 

— Dzień dobry – przywitał się, kiedy wszedł do jadalni.

Jego ojciec, jak zawsze, czytał gazetę, popijając kawę. Ze śniadaniem zawsze czekał na syna. Słysząc jego głos, uniósł na niego wzrok.

— Dzień dobry, synu. Co u ciebie słychać? 

— Dobrze – westchnął Anže i usiadł na krześle.

Zaczął nakładać sobie jajecznicy. Z ojcem widział się zazwyczaj rano, a później dopiero późnym wieczorem, gdyż ten wracał z pracy zmęczony i od razu zamykał się w sypialni. Dlatego ich relacje nie należały do najlepszych. 

— W szkole wszystko w porządku? – pytał obojętnie ojciec

— Tak. 

— A jak przygotowania do matury? 

— Bez problemów. 

Te trzy pytania stanowiły całą ich dzienną rozmowę. Czasem tylko zmieniały się, w zależności od sytuacji. Nie wynikały one z ciekawości, czy troski, ojciec Anže po prostu nie lubił jeść w całkowitej ciszy. 

Nim chłopak nauczył się, że zarówno on, jak i to, co dzieje się w jego życiu, nie ma najmniejszego znaczenia dla jego ojca, kilkakrotnie próbował rozwinąć odpowiedź na któreś z tych pytań, opowiadając historie, które tego dnia mu się przydarzyły lub po prostu chwaląc się wynikami z treningu. Nigdy nie pozwolono mu dokończyć wypowiedzi, zawsze przerywano mu kolejnym obojętnie rzuconym pytaniem. Jego ojciec nic o nim nie wiedział i nie chciał się dowiedzieć, a on w końcu przyzwyczaił się do jego obojętności. Czasem tylko nachodziła go myśl, że gdyby jego mama była obok, wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej.

— Gdzie byłeś wczoraj wieczorem? – Ojciec Anže spojrzał na niego przenikliwym spojrzeniem. - Ana (gosposia) powiedziała, że późno wróciłeś. Od kiedy spotykasz się z kolegami w środku tygodnia? 

Anže zawahał się lekko i zwlekał z odpowiedzią. Był mocno zaskoczony dociekliwością swojego ojca, przeszło mu nawet przez myśl, że ten dobrze wiedział, gdzie jego syn znajdował się poprzedniego dnia. Spuścił niepewnie wzrok i ostatecznie zrezygnował z kłamstwa. 

— U... Prevców...

— Gdzie? – spytał już chłodniej i odłożył gazetę, żeby bardziej skupić się na chłopaku. Miał nadzieję, że się przesłyszał.

— No u Cene.

— Po co?! – uniósł głos i uderzył w stół, na co chłopak lekko się przestraszył. 

Bad Love || PranišekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz