Rozdział 7

648 77 163
                                    

Cene z uśmiechem na twarzy rozpoczął poniedziałkowe lekcje. Sam nie wiedział, skąd u niego taki dobry humor. Czy była to ekscytacja wywołana zbliżającym się zgrupowaniem, czy może po prostu brak jakichkolwiek zmartwień. Nawet Andraž patrzył na niego podejrzliwie, nie rozumiejąc skąd w Prevcu tyle pozytywnej energii. On sam nienawidził poniedziałków.

Zaczynali od dwóch lekcji matematyki. Cene z chętnie zgłaszał się do wszelkich zadań, wprawiając swojego przyjaciela w duże zaskoczenie. Dopiero pod koniec drugiej lekcji jego entuzjazm nieco opadł, gdy zatrzymał wzrok na pustej ławce, przy której przeważnie siedział Anže. Zastanawiał się, czemu Lanišek jeszcze nie pojawił się w szkole, skoro nie zaczynali lekcji od samego rana oraz czy pojawi się na biologii, która miała być następna. 

Andraž zauważył jego zamyślenie i cicho się roześmiał.

— Co, martwisz się o niego? Pewnie leży gdzieś naćpany, w końcu miał urodziny, co nie?

Cene jedynie przewrócił oczami z poirytowaniem i nie komentując słów przyjaciela, ponownie skupił się na lekcji. 

Po matematyce przyszedł czas na biologię i chociaż spóźniony, Lanišek pojawił się na lekcji.

— Przepraszam za spóźnienie – rzucił obojętnie i usiadł w ławce, nawet nie podnosząc wzroku na nauczyciela.

— Tak, tak... – odparł tym samym tonem nauczyciel, nie zwracając większej uwagi na przeprosiny Anže. – Przyniosłeś projekt?

Lanišek zamarł i rzucił mu zaskoczone spojrzenie. Kompletnie zapomniał o tym, że termin oddania projektu był do dzisiaj i tak się zestresował pytaniem, że wyleciało mu również z głowy, że to Cene miał go przynieść.

Prevc wstał z ławki i podszedł do biurka nauczyciela, kładąc na nim kilka stron ich wspólnej pracy. Szybko objaśnił jego temat oraz formę i wrócił na swoje miejsce, a Anže odetchnął z ulgą. Nauczyciel założył okulary i przejrzał pracę, po czym kazał uczniom podzielić się po trzy osoby i rozdał im arkusze maturalne, by w grupach rozwiązywali zadania, podczas gdy sam miał zamiar ocenić projekt Prevca i Laniska. 

Nikt nie miał problemu, by znaleźć sobie grupę, oprócz oczywiście Anže, którego kolegów nie było tego dnia w szkole. Nieco zakłopotany zaczął się rozglądać po sali, aż w końcu jego wzrok padł na Cene.

— Bierzemy Špelę? – szepnął Andraž do ucha Prevca. 

Ten pokręcił przecząco głową.

— Anže. 

— Oszalałeś? – prychnął. 

— Nie. Bierzemy go.

— Nie ma mowy. 

— Andraž – Cene spojrzał na niego prosząco. 
 
Oboje stoczyli małą walkę na spojrzenia. Ostatecznie wygrały brązowe oczy Cene, a Modic westchnął z irytacją i pokiwał głową.

Prevc uśmiechnął się z satysfakcją i kiwnął głową na Laniška. Ten niezbyt chętnie wstał i ruszył do nich. Usiadł obok okna i, nie odzywając się, wbił wzrok w widok za nim. 

Gdy wszyscy mieli już arkusze na ławce, zaczęli robić zadania. W grupie Cenę to on pracował najwięcej, rozwiązując samodzielnie kilka pierwszych zadań, a gdy zirytował go fakt, że Andraž gra w coś na telefonie, a Anže ogląda widoki za oknem, westchnął głęboko i przesunął arkusz w ich kierunku. 

— Nie wiem jak to zrobić – stwierdził, odwracając wzrok. 

Poczuł na sobie zaskoczone spojrzenia kolegów, którzy najwyraźniej nie mogli uwierzyć, że akurat on nie potrafi rozwiązać zadania z biologii. Nie doczekał się żadnej reakcji z ich strony, więc spojrzał na nich obojętnie. 

Bad Love || PranišekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz