12# Pytania?

946 97 10
                                    

Jak zwykle Siri znika z wattpada i nigdy nie wiadomo kiedy wróci.
Czyżby pora na kolejne świeczki?




Wróciliśmy do tej zatęchłej nory. Ledwie postawiłem stopę na starym przetartym dywanie znajdującym się w głównym pomieszczeniu baru, a od razu poczułem jak Toga rzuca się mi na szyję. Objęła mnie z całej siły przez co pociągnęła mnie za i tak za długie już włosy.
-Au au au.. moje włosy!  To boli!- Co prawda nie bolało ale lepiej żeby myślała inaczej. Powoli ucisk na mojej szyi zelżał, by następnie całkowicie zniknąć. Dziewczyna odsunęła się ode mnie na odległość ramion.
-Aj sorki he Heh. Zapomniałam że ty taki delikatny. Zrobiłbyś coś w końcu z tymi kłakami.-
-Jeszcze o tym pomyślę. Może zacznę je zaczesywać albo coś w tym stylu. Jak nie to będzie trzeba je obciąć.-
-Mogę ci w tym pomóc jeśli chcesz. Tomura był już u mnie na obcięciu i nie narzeka.- Uśmiech na twarzy dziewczyny poszerzył się do granic możliwości podczas gdy zza paska wyciągnęła pare nożyc krawieckich.
Odsunąłem się na bezpieczną odległość od tych śmiercionośnych narzędzi, drapiąc się niezręcznie po karku.
-Dam sobie radę.- Drzwi otworzyły się, a w progu stał Siwowłosy.
-Na co nie narzekam?!- Himiko odwróciła się do stojącego zaraz za nią siwusa.
-Nic nic musiało ci się przesłyszeć.- Zdenerwowanie Himiko rosło. 
-Nie kłam! Widzę że coś kręcisz. Po co ci te nożyce? Znowu mnie obcięłaś gdy spałem?!- Gdy spał? Aż się wzdrygnąłem.
-Nie, No coś ty? Nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła.- Zaczęła panicznie wymachiwać rękoma uderzając mnie przy okazji w ramię.
-Mam nadzieję. Jeszcze raz zbliżysz swoje łapy do moich włosów, a wylecisz przez te drzwi.- Siwus wyciągnął rękę wskazując na główne drzwi baru.
Następnie odwrócił się, by z powrotem wyjsć na zaplecze. Gdy zobaczyłem tył jego głowy myślałem, że Himiko zaraz wybuchnie ze śmiechu. Spod naturalnie przydługich włosów Tomury, widać było wygolony na krótko tył. Najdziwniejsze jest, iż zrobiła to w miarę równo. Po zamknięciu się drzwi, dziewczyna uśmiechnęła się szeroko do mnie.
-I jak mi wyszło? Osobiście uważam to za arcydzieło.-
Nie odpowiedziałem na jej pytanie. Jedynie odwróciłem się i skierowałem swe kroki do sali. Gdy przechodziłem obok „pokoju obrad", przeszył mnie prąd. Poczułem ucisk w głowie, aż musiałem oprzeć się o ścianę. Na chwile zrobiło mi się ciemno przed oczami. Deku.. urosai Deku... oddaj..
Potem usłyszałem swoje imię za ścianą. Przystawiłem głowe do drzwi, chcąc się przysłuchać o czym mówią.

-Też to zauważyłeś? Dzieciak ma rozdwojenie jaźni.-
-Co masz zamiar z tym zrobić?-
-Ja mam zamiar?  Co mam z tym niby zrobić? Nawet nie wiemy od kiedy to się dzieję. Jak mamy to leczyć?-
-Coś z tym musimy zrobić, bo będzie coraz gorzej. Nie może mu nic przeszkadzać w zadaniach.-
-Rzeczywiście ewentualna amnestia i zmiana charakteru nie jest pomocna.
-Tak wiec, co mamy zrobić?-

To byli Tomura, Kurogiri i Dabi. Kłócili się o mnie. Jakie rozdwojenie jaźni? Cały czas mają jakieś tajemnice. Dużo z nich dotyczy mnie ale nie chcą mi nic powiedzieć.
Bez zastanowienia otworzyłem drzwi. Od razu wszscy spojrzeli na mnie stojącego w progu.
-Czego bachorze?-
———
Zwróciłem swój wzrok na siwusa, który zadał pytanie. Przekrzywiłem głowę na prawą stronę i w nadzieji, że wyszło to psaychopatycznie odezwałem się...
-O mnie mówicie? Nie jestem pewny, No zawsze mówicie do mnie bachorze albo dzieciaku. Może wyjawicie mi jak naprawdę się nazywam, może powiecie o co chodzi z moimi mocami, a może o co chodzi w rozdwojeniu jaźni.-
Jak widać po ich reakcji, zadziałało. Byli zmieszani, może nawet trochę wystraszeni. Wahali się odpowiedzieć.
Dopiero Dabi postanowił przerwać ciszę, która trwała od dłuższej chwili.
-Nie powinno cię to interesować. Idź do Nomu.-
-Ah tak... nie powinno mnie interesować moje życie i to, że prawdopodobnie jestem chory na coś czego nie da się wyleczyć. W takim razie może powinienem zniknąć z tego świata. Po co wam taki chory bachor z problemami. Może trzymacie mnie tylko ze względu na mój quirk. Tak jest, mam rację?-
W ich oczach malowalo się coraz większe zdezorientowanie.
-To nie tak, po prost...- Zaczął Kurogiri ale siwus przerwał mu unosząc rękę.
-Dzieciak ma prawo wiedzieć. Jest inteligentniejszy niż myśleliśmy.
Dobra w takim razie zaczniemy od początku. Tak naprawdę nazywasz się Midoriya Izuku, masz pietnaście lat i jeszcze kilka miesięcy temu byłeś na pierwszym roku w U.A., jako bachor nie miałeś mocy, potem najprawdopodobniej All might przekazał ci moc wzmacniacza „Jeden za wszystkich". Jakiś czas temu nasza organizacja zaatakowała grupę szkoleniową w USJ. Naszym celem był symbol pokoju. Podczas ataku nawinąłeś się Nomu pod nogi i uderzając głową w beton straciłeś przytomność. Bestia polubiła cię i nie chciała puścić. Cała misja się nie udała, a ciebie zabraliśmy ze sobą.
Od tego czasu jesteś u nas. Niedawno odkryliśmy, że masz skłonności do telekinezy, a być może nawet do załamywania czasoprzestrzeni. Tyle wiemy. Twoje rozdwojenie jaźni odkryliśmy dopiero niedawno i nic o nim nie wiemy.-
Czyli moje imię to Izuku.
Po co ci to wiedzieć. Zostań.. zostań ze mną.. oddaj..
Znowu ten ból. Straciłem równowagę i gdyby nie Kurogiri to już bym uderzył głową w stół. Słyszałem głos i czułem jakby na mojej szyi zaciskały się czyjeś palce. Nie mogłem oddychać. Drapałem i próbowałem się wyrwać ale nic nie pomagało.
-Zoataw mnie!-
Nic ci to nie da. Ja zawsze tu będę.
Uczucie duszenia zniknęło razem z tym głosem. Zaczerpnąłem gwałtownie powietrza krztusząc się przy tym.
Uspokoiłem się i rozejrzałem po sali. Wszyscy patrzyli na mnie jeszcze bardziej zdezorientowani niż przy naszej rozmowie.
-Co to było? Do kogo krzyczałeś? Wyglądałeś jakby cię coś opętało. Masz całą zakrwawioną szyję.-
Dotknąłem wspomnianego miejsca. Faktycznie na moich palcach skrzyła się gęsta ciemnoczerwona ciecz. Była wręcz bordowa, niemal czarna.
Kurogiri podał mi ręcznik żebym się wytarł. Podziękowałem i przyłożyłem go do krtani. Natychmiastowo się zabarwił.
Dabi wcisnął mi kolejny ręcznik ręcznik. Następnie szarpnął mnie za wolną rękę i wyprowadził z pokoju. Krzycząc tylko za siebie.
-Idź po Mio!-
Szliśmy przez ciemne korytarze. Zaczęło mi się po raz enty robić ciemno przed oczami. Zwolniłem i podparłem się o ścianę. Straciłem grunt pod nogami. To Dabi wziął mnie na ręce jak księżniczkę idąc we wcześniejszym kierunku.
-Ty chyba naprawdę lubisz być noszonym. Jak nie ja to Kurogiri albo Tomura. Jesteś całkiem lekki jak na szesnastolatka.-
Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Gdyby nie stan w jakim jestem, to z pewnością na mojej twarzy wykwitły soczysty rumieniec.
Chłopak zatrzymał się przy drzwiach z napisem „kostnica".
-Czemu tu jesteśmy?- Zaczynałem się bać.
-To tylko nazwa dla żartu. Tak naprawdę to gabinet Shuuzenji.-
Pokiwałem głową w zrozumieniu, co nie było dobrym pomysłem. Od razu ból się nasilił.
Czarnowłosy spojrzał na mnie i zmarszczył brwi, następnie kopnął w drzwi przed sobą. Zza nich wyszedł Kurogiri przepuszczając nas w przejściu.
W pomieszczeniu górowały jasne kolory, głównie biały a lampy na suficie raziły w oczy.
Na jednej z czterech leżankek siedziała Mio szeroko się uśmiechając do nas.
-A tobie młody co znowu? Mówiłam ze będziemy się często widywać ale nie pomyślałabym, że dwa razy tego samego dnia.-
Dabi posadził mnie na leżance, z której dopiero co zeszła brunetka.
Dziewczyna zabrała mi ręcznik przyglądając się ranom. Zbliżyła twarz i zlizała mi trochę krwi z szyi. Przeszedł mnie przy tym nieprzyjemny dreszcz.
Mio odsunęła się, a gdy spojrzalem na nią, akurat ścierała z brody strżkę krwi.. mojej krwi.
-Dobra jest... musisz być bardzo silny.- Usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami, a w pomieszczeniu brakowało czarnowłosego.
Okularnica wyciągnięła gazy by wytrzeć krew. Po skończonej czynności zabrała się za leczenie. Przejechała językiem wzdłuż mojej krtani wcześniej odchylając moją głowę do tyłu.
Chwile pózniej dziewczyna poszła umyć twarz, rzucając mi przy tym mokry ręcznik.
Umyłem się i usiadłem z powrotem na leżankę czując kolejne zawroty głowy.
-Bedziesz musiał tu trochę poleżeć. Zaraz dam ci kroplówkę i coś na sen.
Kilka minut pózniej leżałem już z podpiętymi igłami.
-Idź spać straciłeś sporo krwi i musisz odpocząć. Nie będę ci przeszkadzać. Idę do baru.
Wyszła ostatni raz się jeszcze do mnie uśmiechając.
Zamknąłem oczy wsłuchując oddalające się kroki. Nawet nie pamietam kiedy zasnąłem.

Zacząć na nowo |BnHA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz