16#Trening

613 49 17
                                    

;P


~~~

Obudziła mnie Shiro, natarczywie wiercąc się na łóżku. Uśmiechnąłem się lekko, widząc jej biały pyszczek z ciemnym noskiem zaraz przed moją twarzą. Zwierze widząc, że otworzyłem oczy przejechało pyszczkiem napikowanym miękkim futerkiem po mojej żuchwie, łaskocząc mnie przy tym. Zaśmiałem się i podrapałem zwierze za uchem.
Po krótkich pieszczotach postanowiłem wstać. Podniosłem się do siadu i powłóczyłem wzrokiem po pokoju w poszukiwaniu sportowej torby, do której spakowałem wcześniej rzeczy.
Znalazłem bagaż w rogu pokoju obok szafy. Podszedłem i wypakowałem większość zawartości. Ułożyłem je na pułkach, przed tym wybierając czarną bokserkę i tego samego koloru spodnie. Wybrałem jeszcze bieliznę, ręcznik i inne przybory toaletowe, i ruszyłem do łazienki.
Po krótkim prysznicu wyszedłem z łazienki, wycierając wciąż mokre włosy.
Nie zdążyłem zareagować kiedy zostałem unieruchomiony, a wilgotny ręcznik z włosów posłużył za linkę do podduszania mnie.
Usłyszałem ciche warczenie Shiro, jednak bojącej się podejść do dużo większego przeciwnika. Stałem do niego tyłem, jednak to że prawie wisiałem będąc duszonym wskazywało na dużo większą od mojej posturę napastnika.
Musiałem coś zrobić. Zamachnąłem się z całej siły i wbiłem piętę w kolano przeciwnika. Uchwyt na szyi się poluzował dzięki czemu mogłem złapać za prowizoryczną linkę i przerzucić przez plecy rosłego osobnika. Zacisk całkowicie zniknął, a ja skoczyłem na jak się okazało srebrnowłosego.
Unieruchomiłem Kurono, dodatkowo uciskając goleniem jego szyję.
-Co to ma być?! Miałem dla was pracować, a nie umierać!- Cała ta sytuacja była mocno popaprana. Chłopak nic sobie nie robiąc z moich krzyków na tyle ile mógł się ruszać, delikatnie poklepał moją nogę i uniósł ręce nad siebie w geście poddania. Z dużym zawahaniem przystałem na niemą prośbę i wstałem, by niepostrzeżenie zebrać nóż z szafki nocnej i zaczepić go o szlufki spodni. 
-Ten nóż nie będzie ci do niczego potrzebny. Szef kazał cię sprawdzić jak poradzisz sobie w sytuacjach kryzysowych i gdy sam musisz sobie poradzić z wrogiem. Na razie zdałeś ale nie licz że Kai ci odpuści. Dla niego jesteś bezwartościowym bachorem, który tylko zawadza. Musisz pokazać na co cię stać, inaczej zginiesz.- Jeszcze to, jego uśmiechnięta gęba w ogóle nie pasowała do wagi wypowiedzi. Jakbym nie miał dość sprawdzianów u Himiko.
-Udajmy że ci wierzę. Na czym mają polegać te testy?- Uśmiech chłopaka poszerzał się chyba z każdą sekundą.
-Uznaj to za swego rodzaju szkołę przetrwania. Wystarczy że przeżyjesz.- Gorzej być nie mogło.
-To co teraz?-
-Teraz? Chyba pora coś zjeść. Zejdź do stołówki na śniadanie, ubierz się w coś wygodnego, weź broń i czekaj przed wejściem na kwaterkę. Po śniadaniu zaczynamy trening. Zobaczymy na co cię naprawdę stać.- Kiwnąłem w odpowiedzi głową, zebrałem ubrania z torby i ruszyłem do łazienki.

Gdy wyszedłem, jego już nie było. Wzruszyłem ramionami i z powrotem dopadłem do mojego bagażu w poszukiwaniu kabury i pasów.
Po chwili kończyłem już zaciskać sprzączki na prawym udzie. ułożyłem jeszcze świeżo zaostrzone noże do rzucania. Do cholew butów wsunąłem jeszcze dwa noże od Himiko i byłem gotowy. Ruszyłem korytarzem, a następnie coraz to kolejnymi schodami, aż w końcu wyszedłem na korytarz prowadzący do stołówki. Mijając sługusów Shie, czułem na sobie ich wzrok. Jedni patrzyli z zainteresowaniem, a drudzy z pogardą.
Obie te grupy zaczynały mnie powoli irytować. Więc coraz bardziej zdenerwowany, przyspieszyłem. Z marnym skutkiem próbowałem nie zwracać na nich uwagi. Droga korytarzem dłużyła mi się w nieskończoność.
Gdy w końcu dotarłem do stołówki, szybko zabrałem tace, nałożyłem jedzenie i usiadłem przy długim stole jak najbardziej oddalonym w rogu sali. To było dobre miejsce do obserwacji.
Szybko zjadłem i ruszyłem na spotkanie z Chronostasis.

Chłopak stał przy schodach, opierając się o barierkę. Był ubrany w strój treningowy, składający się z szarych aladynek i czarnej bokserki. Mój ubiór był podobny ale zamiast aladynek, miałem zwykle dresy.
Zauważając mnie, chłopak odepchnął się od barierki i pomachał dłonią w geście przywitania. Kiwnąłem mu głową i przeszliśmy do sali treningowej. Pomieszczenie było wielką halą. Wszędzie leżały gruzy, połamane meble, a pod butami chrzęściło popękane szkło.
Stanąłem na środku sali i słuchałem jak siwowłosy tłumaczy przebieg treningu.
Mieliśmy zrobić mały sparing, początkowo bez użycia quirk, a następnie przejść do czegoś mocniejszego.

Zacząć na nowo |BnHA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz