#13 Kostnica

950 69 13
                                    








Obudziłem się w tak zwanej kostnicy. Zastanawiające jest to, która godzina. Brak okien w niczym nie ułatwia sprawy.
Wystarczająco już się należałem dzisiaj. Powoli zacząłem się podnosić, jednocześnie wyciągając igły od kroplówki.
Gdy moje nagie stopy dotknęły zimnych płyt, przeszły mnie ciarki. Przemogłem się i wstałem, powoli sunąć w stronę drzwi. Nie mogłem powiedzieć o sobie „pełen energii". Bardziej czułem się, jakbym spał za długo i był bardziej niewyspany. Podpierając się o leżanki i meble stojące po drodze, dotarłem do klamki. Pociągnąłem za nią, a drewno wydało dość nieprzyjemny dźwięk, na który się skrzywiłem.
Wyszedłem na korytarz pogrążony w ciemności. Mam nadzieje, że nie zabiję się po drodze. Znając resztę, raczej nie zainwestowali w żarówki. Więc nawet nie próbowałem się wysilać, żeby znaleźć włączniki.
Jakoś nie mogłem przypomnieć sobie drogi jaką pokonał wcześniej Dabi ze mną na rękach.
Sunąłem przed siebie będąc cały czas w pobliżu ściany.
Po kilku minutach dotarłem do bardziej oświetlonej części placówki. Zaczynałem powoli rozpoznawać te korytarze. Kilka z nich dalej powinny być schody prowadzące na górne piętra. Tam znajdują się nasze sypialnie.
Wychodziłem zza zakrętu i boleśnie odbiłem się od jakiegoś faceta.
Siedząc obolały na podłodze, podniosłem swój wzrok na sprawcę mojego upadku.
Był to całkiem wysoki facet około dwudziestki. Miał krótkie włosy, a na twarzy nosił szpiczastą maskę. Elegancki ubiór psuła właśnie ta maska i zielona kurtka z kapturem wypchanym fioletowym sztucznym futrem.
Nasz wzrok się spotkał, a on tylko prychnął, odwrócił się na pięcie i odszedł w przeciwną stronę, mamrocząc coś o brudnych szczeniakach.
Chwilę zajęło mi otrząśnięcie i ruszyłem zaraz za nim.
Gdy go dogoniłem, zobaczyłem, że kieruje się do biura. Moje zawahanie wzrosło. Nie byłem pewny czy chce ich na razie widzieć. Co prawda już postanowiłem, że nigdzie nie idę i zostaje z ligą. Mimo to, dalej byłem na nich wściekły, że ukryli przede mną tyle rzeczy.
Moje przemyślenia przerwał wzrok wywiercający mi dziurę w czole. Spojrzałem z powrotem na tego faceta. Jego skóra twarzy naciągnęła się, co wyglądało jakby się uśmiechał. Następnie odwrócił wzrok i wszedł do biura.
Dopiero teraz zorientowałem się jaki jestem głupi. Nawet nie wiem kim jest ten koleś. Co, jeśli jest do nas wrogo nastawiony i tylko się ze mną bawi.
Momentalnie zerwałem się z miejsca i ruszyłem za nim.
Gdy przekroczyłem próg pomieszczenia ujrzałem cztery osoby siedzące przy sporym okrągłym stoliku.
Tyłem do mnie siedział nieznajomy. Po obydwu jego stronach byli Kurogiri i Dabi, a naprzeciwko wpatrujący się w jedną z jego wielu dłoni leżącą na stole.
Podszedłem bliżej, a wszyscy zwrócili swoją uwagę na mnie. Nawet ten facet w masce, odwrócił się w moim kierunku. Teraz przy lepszym świetle mogłem zobaczyć jego jarzące się na złoto oczy.
Ciemnowłosy z powrotem zwrócił się do mnie plecami i zaczął do siwusa...
-To on?- Jego głos był niski i lekko ochrypły ale przy tym przyjemny dla ucha.
-Taaa.. i jak zgadzasz się?- Na co ma się zgadzać i co ja mam do tego?
-To tylko brudny bachor. Jebie od niego krwią.-

-Miał wczoraj mały wypadek i przydałby mu się odpoczynek od tego miejsca. Ktoś musi pomóc mu nad sobą zapanować.-
-Nie chodzi mi o jego krew. On cuchnie śmiercią, i czemu mam to być ja?-
-Wiele się ostatnio wydarzyło w lidze, a młody ma problemy nie tylko z mocami ale i z psychiką.- Tym razem przerwał im tą wymianę zdań Dabi.
-Mocami... to on ma więcej niż jedno quirk?- To jedno słowo zdziwiło złotookiego.

-Otrzymał One for All, a ty aspirujesz, by otrzymać All for One od naszego szefa. To dobry pomysł, by sprawdzić co z tego wyjdzie.- Tego już ZA WIE LE. -
Jeśli MOGĘ się wtrącić, to co to wszystko ma ze mną wspólnego? Czemu mówicie o mnie, jakby mnie tu w ogóle nie było? Czemu on ma się mną zająć i jak to zajmowanie się ma wyglądać?-

-Dobra, już ci odpowiadam. To jest Overhaul. Jest z Shie Hassaikai. Wezwaliśmy go żeby zajął się na razie tobą. Uważam, że powinieneś odpocząć na razie od Ligi złoczyńców. Chłopak może ci pomóc zapanować nad mocą i dobrze radzi sobie w walce. Może cię sporo nauczyć.
Na razie lepiej będzie jeśli nie będziemy się widzieć. Widzę twoją wściekłość. Musisz sobie wszystko poukładać w myślach, z daleka od akcji, z daleka od nas.- Wyrzucił z siebie Kurogiri.
-Nie zapytaliście mnie nawet o zdanie. Co jeśli nie chcę zostać w lidze. Co jeśli chce wrócić do U.A.?-
-Ty chyba nie mówisz poważ...-
-Masz racje nie mowię poważnie. Nie mam zamiaru tam wracać. Tylko co jeśli by tak było? Zamknęlibyście mnie, a może raczej zabilibyście? Nie ważne, nawet nie chcę wiedzieć. Pójdę z nim pod jednym warunkiem. Gdy wrócę chce dowiedzieć się wszystkiego, dostając tym samym uprawnienia od szefa.- 
-Niech ci będzie.- Odparł Tomura podnosząc się ze swojego miejsca.
-Jutro opuścisz tymczasowo ligę. Twoim przełożonym będzie Overhaul i liczy na posłuszeństwo. Nie zawiedź mnie dzieciaku.- Na jego słowa bardziej się wyprostowałem, mierząc wzrokiem faceta z Shie, który stanął zaraz przede mną, zasłaniając widok na pomieszczenie. Jego maska i mój nos prawie się stykały. Patrzył na mnie, marszcząc coraz bardziej brwi. W końcu po chwili pełnej napięcia odpowiedział. 
-Ten brud cię w końcu zniszczy. Wyplenię go zanim to zrobi.-
I wyminął mnie wychodząc z pomieszczenia.  W progu jeszcze tylko rzucił, że będzie w południe i mam się nie spóźnić bo mnie zabije. Potem było tylko słychać oddalające się korytarzem kroki.

Sam nie wiem czemu ale po jego wyjściu opadłem na podłogę. Chwilę pózniej był już obok mnie Dabi kładąc mi dłoń na ramię.
-Czemu wyszedłeś od Shuuzenji i nikogo nie zawołałeś? Powinieneś jeszcze leżeć.-
-Nic mi nie jest, po prostu jestem lekko zdezorientowany. A ta twoja troska nie usprawiedliwia tego co zrobiliście.-

Moje zdenerwowanie powoli rosło. Napędzały to sprzeczne emocje, wzmagane poznaną prawdą. Do tego zaczęło mi się znowu kręcić w głowie. Bałem się, że to wróci. Bałem się, że powróci ten przerażający głos, tak boleśnie podobny do mojego. Musiałem się przemóc, nie czując wciąż trzęsących się nóg.
Pociągnąłem lekko za rękaw bluzki czarnowłosego, prosząc by się zbliżył.
Dabi przystawił twarz bliżej mnie, dzięki czemu kładąc mu rękę na kark, mogłem wyszeptać najbardziej kompromitującą mnie do tej pory prośbę. Może nawet bym się zawstydził i został dorodnym pomidorem, gdyby nie zimne dreszcze przebiegające wciąż wzdłuż kręgosłupa.
Ten tylko kiwnął głową wsuwając ręce pod moje plecy i ugięte nogi, podnosząc mnie z betonowej podłogi.
Nie wiedząc co zrobić z rękoma, położyłem je swobodnie na brzuch.
Spojrzałem na czarnowłosego, który lekko uśmiechał się pod nosem. Widziałem, że próbuje powstrzymać się od złośliwego komentarza.
Czując uspokajające się bóle głowy, postanowiłem przerwać ciszę.
-No wykrztuś to. Widzę, że chcesz coś dodać.- Chłopak uśmiechnął się szerzej prychając przy tym.
-To co, mogę cię już uznać za swoją księżniczkę?- Mimowolnie sam się uśmiechnąłem.
-A gdzie twoja srebrna zbroja i biały rumak? Poza tym, kto chciałby mieć takiego gbura za swojego księcia? Napewno nie ja.- Tym razem oboje otwarcie się zaśmialiśmy. Myślę, że nie potrafię się na niego długo złościć. Niebieskooki w te kilka miesięcy stał się dla mnie bratem. Jest czasem złośliwy, gburowaty i się wywyższa ale gdy nikt nie patrzy, to troszczy się o mnie i dobrze się z nim dogaduję.

-No jesteśmy. Na pewno chcesz zostać sam z bestiami?- Staliśmy właśnie pod drzwiami wielkiej sali, w której spały Nomu. A raczej on stał. Ja dalej dyndałem nogami w jego ramionach.
-Tsaa... muszę trochę odpocząć. Te leżanki wbrew pozorom, wcale nie są tak wygodne.- Chłopak uśmiechając się ostatni raz, poczochrał moje włosy i zwrócił swe kroki w stronę schodów.
Po krótkim namyśle jednak popędziłem za nim.
-Musze jeszcze z tobą jednak porozmawiać.- W odpowiedzi dostałem kiwnięcie głową i skierowaliśmy się na piętro.
Weszliśmy do sypialni chłopaka. Wyglądała jak tradycyjny japoński pokój. Przeważały w nim biały, czarny i różne odcienie beżu. Pokój był podzielony na dwie części. Shoji* oddzielało cześć sypialnianą od reszty pokoju. Cała podłoga wyściełana była tatami*. Często wieczorem siedzieliśmy u niego.
Podobno pochodzi z bogatej rodziny i jest przyzwyczajony do takich wnętrz.
Usiedliśmy na miękkich poduchach przy kotatsu* i zaczęliśmy rozmawiać.
W międzyczasie czarnowłosy wyczarował ciastka z czekoladą, które oczywiście uwielbiam, więc zawsze przynosił je gdy zostawaliśmy wieczorem u niego. Było już późno, a my dalej siedzieliśmy i oglądaliśmy jakiś durny film zajmując czas. Próbowałem nie myśleć o tym, że jutro wyjeżdżam i Overhaul zabiera mnie do Shie Hassaikai.




Uwaga uwaga... nie bijcie(≧∇≦) jeśli źle wytłumaczyłam.

*shoji- tradycyjny ruchomy ekran składający się z drewnianych ramek i washi* (japońskiego papieru). Takie jakby ścianko-drzwi^^
*tatami- mata ze słomy ryżowej i różnych tkanin służąca do wyściełana podłogi.
*kotatsu- tradycyjny niski stolik z kołdrą i paleniskiem w środku(*'ω'*)

Zacząć na nowo |BnHA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz