Droga do szpitala była długa, cicha i pełna napięcia. Wojtali udało się w ostatniej chwili wsiąść do samochodu Jawora, zanim ten ruszył z miejsca zdarzenia w kierunku centrum miasta, ale za nic w świecie nie zamierzał przeszkadzać komisarzowi w jeździe swoją nerwową paplaniną. Cisza była neutralnym gruntem. Wspólne mieszkanie z policjantem nauczyło go, że czasami lepiej było przemilczeć wiele spraw niż dostać od niego po łbie za gadanie głupot, a zwłaszcza w chwili, gdy partnerka komisarza znajdowała się w szpitalu, Bóg wie w jakim stanie.
W tym momencie, rozmowa była ostatnią rzeczą, której Jawor szczerze pragnął. Pragnął tylko zobaczyć Dagę i to jak najszybciej, dlatego gdy czerwone światło na sygnalizatorze zmieniło się na zielone, komisarz wdepnął gaz do samej końca i z piskiem opon opuścił skrzyżowanie łamiąc po drodze wszystkie możliwe przepisy.
- Wojtala, zamknij samochód. - rzucił bardzo spokojnie, lecz szybko i zaraz go nie było.
Tomek wypadł z auta jak oparzony i nie czekając na posterunkowego rzucił się biegiem w kierunku automatycznych drzwi. W środku od razu uderzył go charakterystyczny, szpitalny zapach, którego szczerze nienawidził. Białe korytarze i brak personelu nie ułatwiły mu dowiedzenia się w jakim stanie i gdzie znajduje się jego partnerka. Mimo późnej pory, ktoś wciąż powinien tu być i wskazać mu drogę. Pozostawało tylko szukać dalej.
Serce waliło mu jak szalone, gdy przez kilka minut błądził pustymi korytarzami, szukając sali Dagmary. W końcu na trzecim piętrze trafił na dwójkę osób w białych fartuchach. Mężczyzna musiał być lekarzem, bo gorliwie tłumaczył coś kobiecie stojącej naprzeciwko niego, zaś ona przytakiwała głową trzymając w dłoniach metalową tace z przeźroczystymi woreczkami. Zapewne kroplówki. Kiedy ich rozmowa dobiegła końca, pielęgniarka weszła do sali za nią, a lekarz odwrócił się na pięcie i ruszył w swoją stronę. Jawor nie czekając ani chwili dłużej popędził za mężczyzną.
- Panie doktorze! – krzyknął niezbyt głośno, ale wystarczająco doniośle, by facet zareagował. – Dobry wieczór. Komisarz Jawor, Komenda wojewódzka Policji. – przedstawił się szybko i machnął legitymacją przed oczami mężczyzny.
- Witam. O co chodzi?
- Jakiś czas temu karetka przywiozła tu młodą kobietę z wypadku. Blondynka, ładna, brązowe oczy. – komisarz zaczął tłumaczyć, ale musiał przerwać na moment, aby złapać właściwy oddech po gonitwie przez korytarze. – Była w taksówce, która wpadła do Odry.
- Ach tak! – ulga rozlała się po sercu Tomka. – Moja pacjentka, pani Dagmara. Rozumiem, że potrzebuje pan informacji do śledztwa?
- Nie, ja nie prowadzę tego śledztwa. – przyznał szczerze. - Chciałem zapytać o jej stan.
- Przykro mi, ale jeśli nie jest pan nikim z rodziny nie mogę udzielić panu takich informacji.
- Doktorze, to moja partnerka z pracy i ktoś... - urwał i spojrzał mężczyźnie w oczy. - ...ktoś bardzo ważny dla mnie. Dagmara mieszka we Wrocławiu sama. Nie wiem co z jej rodziną. Jestem jedyną osobą, która ją tutaj odwiedzi.
- W porządku. – słysząc szczerość płynącą z ust Jawora, lekarz zdecydował się poinformować go o stanie Dagmary. - Pacjentka miała naprawdę wiele szczęścia. Ma kilka otarć i zadrapań, tomografia nie wykazała żadnych urazów, ani wstrząśnienia mózgu, wydaje mi się, że skończy się na kilkunastu siniakach i porządnym odpoczynku. Była reanimowana po wyłowieniu z rzeki, także ból w klatce piersiowej może jej doskwierać. Ratownicy mówili, że odzyskała przytomność w karetce, ale na razie jest nieprzytomna.
CZYTASZ
KŁAMSTWO PRAWIE DOSKONAŁE || Daga I Tomek || Sprawiedliwi Wydział Kryminalny
FanfictionKłamstwo prawie doskonałe to zawiła historia dwójki policjantów z Wydziału Kryminalnego we Wrocławiu. Dagmara i Tomek są partnerami już od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz ich partnerstwo zostaje wystawione na prawdziwą próbę. Czy uda im się dociec...