Pokój Lilki pozostał w niezmienionym stanie od dnia, kiedy Górska była w nim po raz ostatni. Wszędzie walały się ciuchy oraz kosmetyki współlokatorki policjantki. Daga nie zdawała sobie sprawy, że jest ich aż tak dużo, dopóki nie zaczęła ich przeglądać. Pościel była częściowo rozrzucona na łóżku, a częściowo na podłodze, w kącie leżała torebka i płaszcz dziewczyny, a okno było do połowy zasłonięte roletami przez co pomieszczenie wydawało się nieco ciemniejsze niż na co dzień. Lilka zdecydowanie nie dbała o porządek, a technik, który przeglądał pokój w poszukiwaniu śladów do sprawy, również nie specjalnie przykładał wagę do odkładania wszystkiego na miejsce.
Daga bardzo dokładnie przeszukała cały pokój koleżanki szukając jakiejkolwiek wskazówki, która mogłaby wyjaśnić jej nieoczekiwaną współpracę Lilki z Generałem. Z raportu Bolka wynikało, że technicy nie znaleźli tu nic przydatnego do sprawy, jednać ekipa techników była też ludźmi, którzy mogli czegoś po prostu nie zauważyć. Szczególnie, jeśli Generał i Wawerski o to doskonale zadbali. Górska wciąż nie mogła uwierzyć, że uważana do niedawna za zmarłą współlokatorka mogła wejść w jakiś układ z przestępcami i działać na jej szkodę, a ona jako policjantka zupełnie tego nie zauważyła. W końcu najciemniej zawsze było pod latarnią, zaś Lilka potrafiła świetnie zgrywać urocze niewiniątko.
Górska nie traktowała Lilki do końca jak przyjaciółki. Mieszkały razem, dzieliły czasem ciuchami i kosmetykami, chociaż z drugiej strony to Zielińska częściej podbierała jej ubrania bez zgody z tego względu, że Górska większość czasu spędzała na komendzie, a jej współlokatorka mogła bez problemu grzebać jej w rzeczach. Z początku było to bardzo widoczne, ale z czasem nauczyła się nie zostawiać po sobie śladów i oddawać ciuchy zanim policjantka mogła coś zauważyć. Tak naprawdę, we Wrocławiu Daga mogła liczyć tylko na Tomka i Wojtalę i to im mówiła najwięcej o sobie. Relacja z Lilką przypominała bardziej koleżeństwo niż przyjaźń, ale to nie zmieniało faktu, że jej zakłamanie i zdrada bardzo uderzyły w policjantkę.
Blondynka wyszła z pokoju Lilki, zostawiając otwarte na oścież drzwi i wsparta o blat w kuchni zaczęła przeglądać plik zdjęć z niewyraźnego nagrania Sandry Wierzbickiej, dostarczonego im przez Olszańskiego. Co chwilę zerkała na mieszkanie i wracała wspomnieniami do tamtego wieczora, aby przypomnieć sobie jak najwięcej szczegółów mogących wiele zmienić w jej małym śledztwie. Cały czas zastanawiał ją jeden kadr, na którym Lilka siedziała przywiązana do krzesła i zakneblowana, a lufa pistoletu była przystawiona do jej skroni. Była srebrna, a nie czarna. To nie była jej broń, a przecież, gdy była w łapach Wawerskiego kopnęła ją w stronę Generała, a kula w głowię dziewczyny z prosektorium wyraźnie wskazywała, że strzał został oddany z broni blondynki. Coś tu wyraźnie nie trzymało się kupy.
- Tomek! – krzyknęła i wybiegła szybko z kuchni, kierując się w stronę swojego pokoju, gdzie partner pakował jej ciuchy.
Zaskoczony nagłym pojawieniem się ukochanej Jawor rzucił jej zmartwione spojrzenie i oderwał się od wykonywanej czynności. Została mu już tylko jedna szuflada z ubraniami.
- Tomek, spójrz na to zdjęcie i powiedz mi co widzisz.
Górska podsunęła Jaworowi fotografie prawie pod sam czubek nosa tak, że jedyne co mógł na niej dostrzec to rozmazany obraz. Westchnął przeciągle rzucając Dadze krótkie, wymowne spojrzenie i wyciągnął zdjęcie z dłoni partnerki. Przez chwilę w ciszy przyglądał się mu. Daga w napięciu czekała na jego reakcję nie odrywając od partnera wzroku, a gdy ich oczy spotkały się ponownie wiedziała już, że dostrzegł ten sam szczegół co ona. W końcu to od Tomka uczyła się jak być doskonałym glinom, a jako partnerzy i przyjaciele myśleli i działali całkiem podobnie.
CZYTASZ
KŁAMSTWO PRAWIE DOSKONAŁE || Daga I Tomek || Sprawiedliwi Wydział Kryminalny
FanfictionKłamstwo prawie doskonałe to zawiła historia dwójki policjantów z Wydziału Kryminalnego we Wrocławiu. Dagmara i Tomek są partnerami już od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz ich partnerstwo zostaje wystawione na prawdziwą próbę. Czy uda im się dociec...