Rozdział 20 - "Na co czekasz Grodzki. Strzelaj."

1.6K 47 42
                                    


Dwa tygodnie później:

Drzwi do ich sypialni były lekko uchylone, dokładnie tak jak zostawiła je wychodząc rano na śniadanie, a przez delikatną szczelinę, na ciemny korytarz wpadała cienka łuna porannego światła. Kubek z kawą w prawej ręce drżał jej niemiłosiernie, a policjantka wstrzymała oddech i cierpliwie nasłuchiwała odgłosów z wewnątrz pokoju, aby upewnić się, czy leżący wewnątrz mężczyzna jeszcze śpi. Cień zaburzający przepływ światła przez niewielką szczelinę w drzwiach mówił, że było odwrotnie.

Daga pchnęła drewniane drzwi, które zaskrzypiały nieprzyjemnie i weszła do środka, starając się utrzymać kubek z kawą w dłoni. Minęło prawie dwanaście godzin od strzelaniny w burdelu, a ona nadal nie potrafiła się uspokoić. Wydarzenia wczorajszego wieczoru wciąż wracały do niej we wspomnieniach i dręczyły ją jak najgorszy koszmar, z którego nie sposób było się obudzić.

- Cześć kochanie. – wychrypiała ledwo słyszalnie, zbliżając się do miejsca, w którym stał Tomek. Na dźwięk głosu blondynki, komisarz odwrócił się w jej stronę i uśmiechnął lekko. – Byłam pewna, że jeszcze śpisz. Powinieneś odpoczywać.

- Już wystarczająco odpocząłem. – powiedział stanowczo Jawor i przysuwając się do ukochanej, chwycił jej twarz w obie dłonie i pocałował czule na powitanie. – Cześć księżniczko. – przywitał się z nią. – Jak się dziś czujesz?

- Pytasz mnie jak ja się czuje? – Daga skrzywiła się ironicznie, pokręciła głową z niedowierzaniem i opuściła wzrok na trzymany w dłoniach kubek z kawą. – Pytasz o to nie właściwą osobę. To nie ja zostałam wczoraj postrzelona Tomek tylko ty. W dodatku na moich oczach. Gdyby nie ta kamizelka...

- Chyba ktoś zapomniał jak wygląda nasza praca. – Jawor przerwał jej. Próbował rozładować napięcie, ale powietrze między partnerami stawało się coraz cięższe i żadne żarty nie były w stanie tutaj pomóc. – Daga zrozum, nie pierwszy raz w życiu zostałem postrzelony. Zresztą po wszystkim zostały mi tylko dwa stłuczone żebra. Kilka dni, góra tydzień i znów będę w pełni sił.

- Wiesz z mojej perspektywy wszystko wyglądało o wiele tragiczniej niż z twojej. – blondynka uniosła wzrok i spojrzała Tomkowi w oczy. Jej orzechowe tęczówki były przepełnione lękiem. – Byłam przerażona. Widziałam jak Grodzki do ciebie mierzy, zdążyłam tylko krzyknąć w twoją stronę, ale ty już upadałeś...

Jawor pamiętał mrożący krew w żyłach krzyk Górskiej, wołający jego imię, który całą noc rozbrzmiewał w jego uszach podczas, gdy policjantka obejmowała go mocno, leżąc z nim w łóżku, nie chcąc opuścić go nawet na krok.

- ...wtedy strzeliłam do niego dwukrotnie. – dokończyła odważniej. – Nie patrzyłam na konsekwencję jakie to za sobą niesie. Potrzebowałam zemsty za to co ci zrobił. – syknęła, a jej głos był przepełniony nienawiścią, której Tomek nigdy wcześniej u niej nie dostrzegał. – Uwierz mi, nie zapomniałam jak wygląda nasza praca. Jestem świadoma niebezpieczeństwa w jakie się pakujemy każdego dnia, ale to... To nie jest zwykła sprawa, którą prowadzimy we Wrocławiu. To jest przerażająca walka o nasze dalsze życie, którą mam zamiar wygrać. I jeżeli mam iść po trupach do celu to tak właśnie zrobię.

- Grodzki nie żyje? – spytał zdezorientowany zachowaniem partnerki, Jawor.

- Tylko by spróbował. – mruknęła Daga, a jej spojrzenie przeniosło się na malowniczy krajobraz Mazur, gdzie wraz z Tomkiem przebywali od ponad dwóch tygodni. – Wykopałabym go spod ziemi, aby odpowiedział za wszystkie nasze krzywdy.

Policjantka zamilkła na moment po czym wzięła głęboki oddech i odpowiedziała w końcu na pytanie partnera.

- Żyje, ale jest w ciężkim stanie. Robert miał tam pojechać rano i zadzwonić z wiadomościami. Jest dziewiąta, a ten cholerny telefon nadal milczy. Mam nadzieje, że niedługo się odezwie.

KŁAMSTWO PRAWIE DOSKONAŁE || Daga I Tomek || Sprawiedliwi Wydział KryminalnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz