Rozdział 15 - "Znajdźcie go, złapcie i zamknijcie na resztę życia."

1.3K 57 15
                                    


Tych kilka minut, które upłynęły Jaworowi na szaleńczej jeździe w kierunku przejściowego hotelu dla przyszłych świadków koronnych, były najgorszymi minutami jego życia, przypominającymi mu dokładnie te chwile, gdy wraz z Wojtalą zmierzali znad Odry do szpitala wojewódzkiego dowiedzieć się o stan Górskiej tuż po wypadku. Obie sytuacje były bardzo do siebie zbliżone z małymi wyjątkami. Nie było z nim Wojtali, który w jakimś sensie swoją obecnością i milczeniem dodawał komisarzowi otuchy i napawał niewielką nadzieją. Był środek dnia, a nie noc, co za tym szło ruch na drogach był o wiele większy i ciężej było dostać się do miejsca docelowego. Jawor niejednokrotnie przejechał na czerwonym świetle, łamiąc przy tym wszystkie możliwe przepisy, zupełnie zapominając, że może przecież jechać na bombach. Tomek był tak wewnętrznie zdruzgotany i przejęty, że dopierały do niego jedynie fragmenty rzeczywistości. Liczyło się tylko to, aby jak najszybciej dotrzeć do Górskiej i tak też się stało.

Jawor dotarł pod hotel w rekordowym czasie, dokładnie siedem minut po tym jak połączenie z Dagmarą zostało nagle zerwane po niespodziewanym strzale. Budynek z zewnątrz wyglądałby całkiem normalnie i niepostrzeżenie, gdyby nie wysokie, betonowe ogrodzenie w nowoczesnym stylu, odgradzające go od świata zewnętrznego. Oficjalnie, miejsce to funkcjonowało jako pilnie strzeżona baza wojskowa we Wrocławiu, nieoficjalnie zaś jako przejściowy hotel dla przyszłych świadków koronnych z rewelacyjną obstawą specjalnie wyszkolonych do tego ludzi. To była prawdziwa forteca, dlatego Tomka zastanawiał fakt jak ludzie Generała mogliby się niepostrzeżenie dostać do środka i spróbować zamordować pilnie strzeżoną policjantkę.

- Komisarz Jawor od prokuratora Jagiełły. – wyrecytował Jawor, pokazując strażnikowi przy bramce swoją legitymację.

Napięcie w jego głosie było ogromnie wyczuwalne, szczególnie dla doświadczonego policjanta nazywanego w specjalnych kręgach Duchem. Ogolony na łyso mężczyzna przyglądał się Jaworowi przez krótką chwilę, doprowadzając tym komisarza do szaleństwa. Policjant wziął kilka głębszych oddechów, aby się uspokoić, co było niebywale trudne zważając na sytuację, a Duch zerknął na odznakę i sięgnął po krótkofalówkę, nie spuszczając wzroku z Tomka.

- Tu delta, odbiór.

Krótkofalówka zatrzeszczała przeciąganym szumem, a zaraz potem odezwał się w niej inny, gburowaty głos.

- Alfa zgłaszam się. Co tam się znowu urodziło?

- Jagiełło wspominał, że przyśle kogoś jeszcze do tej policjantki? – zapytał łysy strażnik, a Jawor na wspomnienie o policjantce oderwał wzrok od wpatrywania się w jeden punkt i rzucił pełne nadziei spojrzenie na mężczyznę.

- Nie. – zaprzeczył szybko. - Miała być tylko ona z obstawą. Spław go. Już i tak mamy przez nich problemy.

Tomek pochylił się na siedzenie pasażera, aby mieć lepszy wgląd na młodego strażnika, który przyglądał mu się z zaciekawieniem. Serce biło mu jak oszalałe.

- Wspominałeś o policjantce. – wtrącił się Jawor, gdy łysy mężczyzna miał już odpowiadać przełożonemu przez krótkofalówkę. – To moja partnerka z pracy. Rozmawialiśmy przez telefon, gdy padły strzały. Muszę wiedzieć, co się z nią dzieję. Proszę. – dodał.

- Słyszał pan? – strażnik zwrócił się bezpośrednio do krótkofalówki.

Jawor automatycznie przeniósł swój wzrok na czarny, podłużny przedmiot, którym mężczyźni się komunikowali. Modlił się, aby facet po drugiej stronie pozwolił mu wjechać na teren jednostki.

KŁAMSTWO PRAWIE DOSKONAŁE || Daga I Tomek || Sprawiedliwi Wydział KryminalnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz