Rozdział 5 - "Wiem, że jest jakiś powód, a nawet domyślam się jaki. Dagmara."

1.9K 74 32
                                    



Resztę popołudnia, cały wieczór i aż do zaśnięcia, Daga milczała, odzywając się jedynie półsłówkami, gdy któryś z panów pytał ją czy nie chce czegoś zjeść lub napić się herbaty. Wojtala oderwał tyłek od kanapy i pokusił się nawet na zrobienie tłustej jajecznicy, która ostatnim razem, tak bardzo smakowała pani aspirant, lecz Dagę nie skusił sam jej zapach. Była w zupełnie innym świecie, myśląc o ostatnich wydarzeniach w jej życiu. W ciągu dwudziestu czterech godzin zdążyła się przekonać, że podejmuje fatalne decyzje i często ufa tym, którzy są niewarci ani odrobiny tego zaufania. Przy Wawerski straciła swój policyjny nos, bo zauroczyła się warszawskim policjantem, opowiadającym jej niestworzone historię o ich przyszłym, cudownym życiu we dwoje. Nie zauważyła, że była tylko narzędziem w jego rękach i niezbędnym elementem do osiągnięcia zamierzonego celu. Mało nie przypłaciła tego życiem, a teraz groziło jej wydalenie ze służby. Mogła śmiało powiedzieć, że była kompletną idiotką, która w tym momencie płaciła za głupie decyzje.

Tomek z Januszem oglądali jakiś mecz w telewizji, a Daga powoli zasypiała otulona gęsto ciepłym kocem. Sen dopadł ją nagle i niespodziewanie. Powoli zsunęła się na ramię komisarza, który natychmiast rzucił na nią zaniepokojone spojrzenie. Słodki zapach męskich perfum przyjaciela potwierdził, że była w bezpiecznym miejscu, a Wojtala nie przestawał się cieszyć ze zdobytego gola przez drużynę, której zawzięcie kibicował od godziny.

- Wojtala, przymknij się na moment. – Jawor syknął na posterunkowego dodatkowo sprzedając mu kuksańca w bok. – I przycisz ten telewizor.

- Tak jest, panie komisarzu. – Janusz porozglądał się za pilotem do urządzenia i już po chwili obniżył jego głośność o kilka cyferek w dół. – Szefowa to chyba zasnęła nie? – dodał pytająco zerkając przez ramię przyjaciela na śpiącą Górską.

Jawor odwrócił głowę w stronę posterunkowego i rzucił mu poważne spojrzenie.

- Poważnie Janusz? Wyciągasz wnioski ze spraw oczywistych? – spytał zrezygnowany, odkładając na stolik telefon, który Daga ściskała w dłoniach.

- Przepraszam, panie komisarzu. – odparł smutniej rzucając spojrzenie na zieloną murawę boiska w telewizji. – Głupio wyszło.

- Głupio, głupio. – zgodził się Jawor. – Idź lepiej otwórz mi drzwi do pokoju. Muszę ją przenieś stąd, bo przy twoich okrzykach radości, długo nam nie pośpi. Nie możesz kibicować ciszej?

- No gdzież, panie komisarzu, przecież to mecz jest. Jak można się nie ekscytować kiedy padają gole?

Wojtala nie czekał na odpowiedź przyjaciela. Z bananem na twarzy ruszył do mało odwiedzanego, przez niego, pokoju na stałe należącego do Jawora i zrobił to o co poprosił go komisarz, dodatkowo zapalają lampkę nocną na parapecie, która dawała wystarczająco dużo światła na pomieszczenie, ale nie przeszkodziłaby Górskiej w śnie. Tomek ostrożnie wydostał się z żelaznego uścisku swojej partnerki, starając się jej nie obudzić, wstał i odrzucił na bok ciepły koc, w który była wtulona. Włożył jedną rękę pod kolana Górskiej, a drugą oparł na plecach i szybkim ruchem przyciągnął do siebie, podnosząc z kanapy. Głowa Górskiej opadła na pierś komisarza, a z jej ust wydostały się ciche, niezrozumiałe pomruki. Jawor uśmiechnął się pod nosem spoglądając na uroczą twarz partnerki, która spała w najlepsze w jego ramionach, oddychając wolno.

Sypialnia Jawora nie była niczym szczególnym, bo z pewnością brakowało tu kobiecej ręki, ale miała najwygodniejsze łóżko w całym mieszkaniu i była najcichszym miejscem. Daga potrzebowała teraz dużo spokoju i odpoczynku, dlatego komisarz nie zastanawiał się ani chwili i od razu oddał jej swój pokój. Mógł przecież przez jakiś czas spać na kanapie w salonie.

KŁAMSTWO PRAWIE DOSKONAŁE || Daga I Tomek || Sprawiedliwi Wydział KryminalnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz