Rozdział 19

385 19 9
                                    

Obudziłam się w swoim mieszkaniu, już bez rzeczy Oliwiera.. przyzwyczaiłam się do ich obecności, ale z drugiej strony, teraz wszystkie metry kwadratowe były tylko moje.

Zaczęłam się przeciągać i rozmyślać nad wieloma  tematami. Mam nadzieję że wraz ze swoimi akcesoriami Oli zabrał ze sobą też siebie z mojego życia. Nie mam nic do niego, pewnie zawsze będzie mi gdzieś tam bliski, dał mi dużo ciepła i miłości. Może przez pewien czas to wystarczało, ale od niedawna coś się zmieniło. To nie robiło już na mnie takiego wrażenia. Myślę, że koniec naszego związku był najlepszą opcją i mam nadzieję, że Oli zrozumie to szybko. Chce żeby był szczęśliwy, ale nie ze mną..

Adam, to jedna wielka zagadka, tak naprawdę nie wiem czego on ode mnie oczekuję, nie wiem kim jest, nie znamy się zbytnio. Ostatnio zareagował bardzo uczuciowo w stosunku do Kuby. Rozumiem, że historia tego chłopca mogła go bardzo poruszyć, ale, że aż tak? Tego się nie spodziewałam. Widzę, że mu na nim zależy, dlatego postanowiłam zdecydować się na przeprowadzenie operacji usunięcia stomii, oczywiście z pomocą Adama..

Wykonałam wszystkie niezbędne czynności związane z poranną toaletą, zebrałam parę najpotrzebniejszych rzeczy do torebki i ruszyłam do szpitala. Wiedziałam, że tam będzie mnie czekała konfrontacja z Krajewskim po wczorajszych pocałunkach, ale nie czułam się z tym źle, tak naprawdę nie robię już nic za czyimś plecami. Nie mam wyrzutów sumienia, że kogoś krzywdzę, no może co najwyżej siebie,wpakowując się w conajmniej dziwną relację z chirurgiem..  Oczywiście moje przypuszczenia się sprawdziły, choć może w nieco innych warunkach i okolicznościach niż się spodziewałam.

Szłam już w kierunku małego pacjenta żeby wyjaśnić mu na czym będzie polegała cała operacja i zapytać, czy przede wszystkim jej chce. Mimo tego, że nie był pełnoletni uważam, że miał prawo zadecydować o pozbyciu się stomii lub zostawieniu tej popularnie nazywanej ,,dziury w brzuchu". W końcu Dom Dziecka nie martwił się tym zbytnio. Tłumaczyli się, że oni pod opieką mają mnóstwo dzieci i, że nie są w stanie zająć się Kubą w szpitalu. Oprócz tego podważali też kompetencję szpitala i stwierdzili, że skoro dziecko do niego trafiło to powinno dostać tutaj godną opiekę bez udziału osób trzecich. Wiadomo procedury w takich ośrodkach nie są przychylne. Mimo tego, że niby kierują się dobrem dziecka. Całe szczęście instytucja zgodziła się na Tą operację, podpisali dokumenty, a to w tej chwili było najważniejsze.

Zatrzymałam się przed wejściem do sali bo zauważyłam Adama, który siedział przy łóżku chłopca i żywo z nim rozmawiał, w drugiej ręce trzymał telefon i pokazywał mu zapewne jakieś ciekawostki. W swoim towarzystwie czuli się świetnie. Krajewski chyba lubił dzieci, dawno nie było widać go takiego szczęśliwego z powodu rozmowy z dzieckiem. Niestety musiałam przerwać im tą błogą sielankę i wkroczyć do akcji.

- Dzień Dobry, widzę, że już gotowi, pan Doktor Ci już wszystko wyjaśnił?- zapytałam

- Heej - mrugnął do mnie odrywając wzrok od chłopca

- Tak, Adam mi wszystko wyjaśnił, ale to jest skomplikowane.. - roześmiał się

- Nie wiedziałam, że już na Ty jesteście, szybko Ci z nim poszło, ja musiałam dłużej czekać - skomentowałam rozbawiona

- Urok osobisty czasami onieśmiela nawet najlepszych, pani doktor - Adam odgryzł się w swoim stylu, niby chciał wbić szpilkę, a jednocześnie używał komplementu

- Bardzo śmieszne.. no dobrze w takim razie skoro już wszystko wiesz to może żeby nie być gorsza, Wiktoria - podałam rękę Kubie i uśmiechnęłam się

- Jakub, nie jesteś gorsza, Adam mi trochę o Tobie opowiadał i musisz być niezła - uścisnął moją rękę i zerknął w kierunku Krajewskiego

- Cii, młody bo Pani Doktor mnie wyrzuci z sali i nie zaasystuje jej, a chyba chcesz żebym tam był z Tobą, co? - zganił go wzrokiem

- Jasne, już nic nie mówię, przed operacją trzeba się wyciszyć, tak? - dopytał

- Jasne, rozluźnienie i pozytywne myślenie to podstawa - zakomunikował i przybił piątkę z Kubą

Wyszliśmy z sali, my też musieliśmy się przygotować, może wyglądało to trochę inaczej niż w oczach chłopca, ale to my mieliśmy tutaj trudniejsze zadanie. Zmierzaliśmy w kierunku sali operacyjnej, gdzie trzeba było wykonać podstawowe rytuały związane z myciem rąk i dezynfekcją oraz ustaleniem szczegółów i przebiegu operacji.

- Swoją drogą, ciekawe tematy poruszasz z naszym pacjentem.. Cóż za brak profesjonalizmu, panie Doktorze - roześmiałam się

- Spokojnie, opowiadałem o Twojej odwadze w górach, pocałunki zostawiłem mu na deser - oblizał się

- Głupek, a co do pocałunków  to nie przyzwyczajaj się - pokazałam mu ostentacyjnie język

Sala operacyjna, ja, Adam, Kuba, pielęgniarka i anestezjolog. W mojej głowie tylko pacjent i chęć pomocy, a może nawet uratowania przed ciągłym wyśmiewaniem.

W takich momentach zdaje sobie sprawę jak ważny jest zawód, który wykonuję i wiem, że nie zamieniłam bym go na nic innego..

Adrenalina, cięcie to co lubię najbardziej..

Wszystkie drogi prowadzą do Ciebie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz