Obudziłam się wcześnie rano. Spojrzałam przez ramię i zobaczyłam, że śpię wtulona w Adama. Zasnęliśmy przy winie, w ubraniach i przespaliśmy tak całą noc.
- Adam, obudź się - próbowałam się wyswobodzić z jego objęć
- Źle Ci jest? - zapytał zaspanym głosem
- Ty jak zwykle w dobrym humorze, źle to będzie jak zaśpimy, a przypominam Ci, że dzisiaj wyjeżdżamy - powiedziałam
- A było tak przyjemnie - zamruczał
- Było, pora wrócić do rzeczywistości - zakomunikowałam
- Może dasz mi jakiegoś buziaka na pocieszenie chociaż co? Chyba zasłużyłem? - zapytał szybkim ruchem przybliżając się do mojej twarzy
- Ty chyba wczoraj troszkę za dużo wypiłeś albo dobrze udajesz - zaśmiałam się
- To co z tym buzi?
- W Twoich snach, Krajewski - rzuciłam przez ramię i już byłam w łazience
Po kilku minutach porannej toalety wyszłam, Adam też już chyba się troszkę rozbudził bo zabrał się za porządkowanie pozostałości po wczorajszym winie. Zostało już tylko spakowanie i mogliśmy ruszać w drogę powrotną
- O Pani doktor już gotowa widzę - spojrzał na mnie od góry do dołu
- W przeciwieństwie do niektórych - teraz to ja zmierzyłam go wzrokiem
- Zaraz się ogarnę, daj mi 10 minut - zakomunikował posłusznie
Adam ruszył szybkim krokiem w stronę łazienki, a ja zabrałam się za pakowanie swoich rzeczy, trochę ich tu było..
- Jak dla mnie możemy jechać - powiedział zza moich pleców chirurg
- Daj mi jeszcze chwilkę, idź lepiej posprzątaj swój pokój - odwróciłam się w jego stronę
- W moim jest wszystko pięknie, większość czasu jednak spędzałem poza nim - spojrzał wymownie na pokój w którym się teraz znajdowaliśmy
- Yhm, faktycznie przebywałeś tu zbyt często - wyszeptałam z ironią
- Nie mów, że Ci się nie podobało - poruszył brwiami i uśmiechnął się szarmancko
- Będzie mi się jeszcze lepiej podobało kiedy weźmiesz te walizki i zniesiesz je na dół - mrugnęłam i dałam buziaka w policzek Krajewskiemu. Było widać, że ten mały gest sprawił mu bardzo dużo radości.
- Ok, w takim razie to zabieram i idę po swoje, widzimy się na dole
Ogarnęłam jeszcze wzrokiem cały pokój i łazienkę. Chciałam się upewnić czy wszystko spakowałam. Wzięłam podręczna torebkę i ruszyłam na dół po schodach. Adam czekał już przy samochodzie, walizki wylądowały w bagażniku, my też zapakowaliśmy się do samochodu. Krajewski zasiadł za kierownicą, a mi przypadła rola pasażera.
Droga minęła szybko, dużo rozmawialiśmy o powrocie do pracy, o tych cudownych trzech dniach, które spędziliśmy w swoim towarzystwie. Kiedy tutaj przyjeżdżałam nie byłam pewna czy to będzie miły pobyt, ale myliłam się. Poznałam dobrze Adama, dowiedzieliśmy się sporo o sobie, a przede wszystkim spędzaliśmy ze sobą praktycznie każdą wolną chwilę. To naprawdę zbliżyło nas. Mimo tego, że często się sprzeczaliśmy i dokuczaliśmy sobie już od dłuższego czasu czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie. Nie żałowałam tego, że przyjechałam na to szkolenie, nie żałowałam rozstania z Oliwierem.. Dawno nie byłam tak szczęśliwa.
Adam odwiózł mnie pod sam dom. Wyciągnął moje walizki i spojrzał na mnie spojrzeniem, które paraliżowało. Było dokładnie takie same jak w pierwszych dniach naszej znajomości, kiedy tak bardzo zachwycałam się jego wyjątkowymi tęczówkami. Dawno już nie patrzyłam się w nie z taką intensywnością, ale teraz przypomniałam sobie je dokładnie. Chirurg dokładnie wiedział, że to moja największa słabość.
- Usiądziemy na chwilę? - wskazał na stojąca w pobliżu ławkę
- Jasne, jakoś nie śpieszy mi się do pustego domu - powiedziałam z sentymentem w głosie
- Dziękuję Ci, że pojechałaś ze mną na to szkolenie, wbrew wszystkiemu nawet sobie - wyszeptał patrząc w moją stronę
- Naprawdę nie ma za co, nie zrobiłabym czegoś czego bym nie chciała, chyba po prostu za bardzo Cię polubiłam i tym to się skończyło. Zresztą te 3 dni były jednymi z najwspanialszych jakie ostatnio przeżyłam. W końcu mogłam się oderwać od tego wszystkiego i to też dzięki Tobie..
Adam położył dłoń na mojej, poczułam przyjemne ciepło, które od niego biło. Zwróciłam się w jego stronę i nagle zrobiłam coś czego pewnie nigdy normalnke bym się nie zrobiła. Dziwny przypływ odwagi czy jak?
- Mówiłeś coś rano o jakimś buziaku? Może faktycznie zasługujesz? - zapytałam retorycznie
Pocałowałam Krajewskiego, a on chyba tylko na to czekał bo od razu odwzajemnił buziaka, a nawet przedłużył go, gdybym nie przerwała tych igraszek kto wie jak długo byśmy jeszcze siedzieli na tej ławce
- Dziękuję, za wszystko, Adam - powiedziałam i ruszyłam z walizkami w stronę domu
Widziałam kątem oka, że chirurg nadal siedzi na ławce, jak zaczarowany, dopiero po kilku krokach w stronę domu usłyszałam, że coś mówi
- Faktycznie, wszystko skończyło się happyendem..
CZYTASZ
Wszystkie drogi prowadzą do Ciebie
FanfictionKsiążka o dwojgu ludzi pracujących w szpitalu w Leśnej Górze. Wiktoria Consalida i Adam Krajewski! Czy Tych dwoje połączy coś wiecej? Książka nie jest do końca wzorowana na serialu Na dobre i Na złe, mimo tego mogą pojawić się jakieś podobne wątki...