Rozdział 16

377 23 10
                                    

Obudziłam się wcześnie rano. Spojrzałam przez ramię i zobaczyłam, że śpię wtulona w Adama. Zasnęliśmy przy winie, w ubraniach i przespaliśmy tak całą noc.

- Adam, obudź się - próbowałam się wyswobodzić z jego objęć

- Źle Ci jest? - zapytał zaspanym głosem

- Ty jak zwykle w dobrym humorze, źle to będzie jak zaśpimy, a przypominam Ci, że dzisiaj wyjeżdżamy  - powiedziałam

- A było tak przyjemnie - zamruczał

- Było, pora wrócić do rzeczywistości - zakomunikowałam

- Może dasz mi jakiegoś buziaka na pocieszenie chociaż co? Chyba zasłużyłem? - zapytał szybkim ruchem przybliżając się do mojej twarzy

- Ty chyba wczoraj troszkę za dużo wypiłeś albo dobrze udajesz - zaśmiałam się

- To co z tym buzi?

- W Twoich snach, Krajewski - rzuciłam przez ramię i już byłam w łazience

Po kilku minutach porannej toalety wyszłam, Adam też już chyba się troszkę rozbudził bo zabrał się za porządkowanie pozostałości po wczorajszym winie. Zostało już tylko spakowanie i mogliśmy ruszać w drogę powrotną

- O Pani doktor już gotowa widzę - spojrzał na mnie od góry do dołu

- W przeciwieństwie do niektórych - teraz to ja zmierzyłam go wzrokiem

- Zaraz się ogarnę, daj mi 10 minut - zakomunikował posłusznie

Adam ruszył szybkim krokiem w stronę łazienki, a ja zabrałam się za pakowanie swoich rzeczy, trochę ich tu było..

- Jak dla mnie możemy jechać - powiedział zza moich pleców chirurg

- Daj mi jeszcze chwilkę, idź lepiej posprzątaj swój pokój - odwróciłam się w jego stronę

- W moim jest wszystko pięknie, większość czasu jednak spędzałem poza nim - spojrzał wymownie na pokój w którym się teraz znajdowaliśmy

- Yhm, faktycznie przebywałeś tu zbyt często - wyszeptałam z ironią

- Nie mów, że Ci się nie podobało - poruszył brwiami i uśmiechnął się szarmancko

- Będzie mi się jeszcze lepiej podobało kiedy weźmiesz te walizki i zniesiesz je na dół - mrugnęłam i dałam buziaka w policzek Krajewskiemu. Było widać, że ten mały gest sprawił mu bardzo dużo radości.

- Ok, w takim razie to zabieram i idę po swoje, widzimy się na dole

Ogarnęłam jeszcze wzrokiem cały pokój i łazienkę. Chciałam się upewnić czy wszystko spakowałam. Wzięłam podręczna torebkę i ruszyłam na dół po schodach. Adam czekał już przy samochodzie, walizki wylądowały w bagażniku, my też zapakowaliśmy się do samochodu. Krajewski zasiadł za kierownicą, a mi przypadła rola pasażera.

Droga minęła szybko, dużo rozmawialiśmy o powrocie do pracy, o tych cudownych trzech dniach, które spędziliśmy w swoim towarzystwie. Kiedy tutaj przyjeżdżałam nie byłam pewna czy to będzie miły pobyt, ale myliłam się. Poznałam dobrze Adama, dowiedzieliśmy się sporo o sobie, a przede wszystkim spędzaliśmy ze sobą praktycznie każdą wolną chwilę. To naprawdę zbliżyło nas. Mimo tego, że często się sprzeczaliśmy i dokuczaliśmy sobie już od dłuższego czasu czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie. Nie żałowałam tego, że przyjechałam na to szkolenie, nie żałowałam rozstania z Oliwierem.. Dawno nie byłam tak szczęśliwa.

Adam odwiózł mnie pod sam dom. Wyciągnął moje walizki i spojrzał na mnie spojrzeniem, które paraliżowało. Było dokładnie takie same jak w pierwszych dniach naszej znajomości, kiedy tak bardzo zachwycałam się jego wyjątkowymi tęczówkami. Dawno już nie patrzyłam się w nie z taką intensywnością, ale teraz  przypomniałam sobie je dokładnie. Chirurg dokładnie wiedział, że to moja największa słabość.

- Usiądziemy na chwilę? - wskazał na stojąca w pobliżu ławkę

- Jasne, jakoś nie śpieszy mi się do pustego domu - powiedziałam z sentymentem w głosie

- Dziękuję Ci, że pojechałaś ze mną na to szkolenie, wbrew wszystkiemu nawet sobie - wyszeptał patrząc w moją stronę

- Naprawdę nie ma za co, nie zrobiłabym czegoś czego bym nie chciała, chyba po prostu za bardzo Cię polubiłam i tym to się skończyło. Zresztą te 3 dni były jednymi z najwspanialszych jakie ostatnio przeżyłam. W końcu mogłam się oderwać od tego wszystkiego i to też dzięki Tobie..

Adam położył dłoń na mojej, poczułam przyjemne ciepło, które od niego biło. Zwróciłam się w jego stronę i nagle zrobiłam coś czego pewnie nigdy normalnke bym się nie zrobiła. Dziwny przypływ odwagi czy jak?

- Mówiłeś coś rano o jakimś buziaku? Może faktycznie zasługujesz? - zapytałam retorycznie

Pocałowałam Krajewskiego, a on chyba tylko na to czekał bo od razu odwzajemnił buziaka, a nawet przedłużył go, gdybym nie przerwała tych igraszek kto wie jak długo byśmy jeszcze siedzieli na tej ławce

- Dziękuję, za wszystko, Adam - powiedziałam i ruszyłam z walizkami w stronę domu

Widziałam kątem oka, że chirurg nadal siedzi na ławce, jak zaczarowany, dopiero po kilku krokach w stronę domu usłyszałam, że coś mówi

- Faktycznie, wszystko skończyło się happyendem..

Wszystkie drogi prowadzą do Ciebie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz