Rozdział 14

515 19 12
                                    

Drugi dzień szkolenia zapowiada się o wiele ciekawiej niż pierwszy. Przede wszystkim z powodu braku jakiegokolwiek nudnego wykladu. Po ostatnim mam już serdecznie dosyć. Środkowy dzień jest zawsze poświęcany na pewien rodzaj integracji. Polega ona na spotkaniu się dużej ilości chirurgów w ogromnej sali, gdzie można spokojnie porozmawiać, omówić przypadki medyczne jakie ostatnio spotkały tak wielką grupę osób. Można także wybrać się w skromniejszej grupie na jakąś wspólną wycieczkę. Mi osobiście o wiele bardziej pasuje ta druga opcja, którą zamierzam przedstawić Adamowi. Nie mam nic przeciwko żebyśmy wybrali się tam we dwójkę.

- Góry czy kino? - zapytałam z nienacka wchodząc gwałtownie do Adama pokoju.

Krajewski był bardzo zaskoczony moim nagłym wejściem, stał na środku pokoju w samych bokserkach i patrzył na mnie z niedowierzaniem

-Yy, pozwolisz, że najpierw się ubiorę - powiedział nieśmiało

- Nie mów, że się wstydzisz bo nie uwierzę - zaśmiałam się

- Niee, po prostu jakby to powiedzieć nie chce oślepiać swoim blaskiem - odpowiedział z dużą pewnością siebie

- Jasne - powiedziałam z dezaprobatą w głosie

Adam ubierał się, a ja nie mogłam się doczekać aż w końcu coś wybierze. Miałam ochotę się w końcu wyrwać z tego miejsca i pojechać choć na chwilę do kina czy w góry. Oba te miejsca były dla mnie odpowiednim miejscem do zrelaksowania się.

- Pospiesz się albo pójdę sama, a Ty będziesz zmuszony uczestniczyć w trochę innym sposobie integracji - dodałam w kierunku Adama

- A kto powiedział, że chce iść z Tobą? - zapytał brzmiąc bardzo ironicznie

- A nie chcesz? - odpowiedziałam pytaniem

Zauważyłam, że Adam już sobie odpuścił Tą słowną przepychankę. Co jak co, ale on nie potrafił ukryć tego, że woli spędzać ze mną czas niż chodzić na szkolenia lub integrację grupowe. Wystarczy przypomnieć sobie pierwszy dzień kiedy był nawet gotowy odpuścić sobie wykład, żeby tylko dużej zostać ze mną na śniadaniu albo sytuację z paru dni temu gdy praktycznie nie pytając mnie o zdanie zgłosił mnie na to szkolenie. Nie będę ukrywać ja też strasznie polubiłam spędzanie z nim czasu. Czuję się naprawdę dobrze w jego towarzystwie i dzięki temu zapominam o moich problemach w związku z rozstaniem z Oliwierem. To jak takie dobre, całkiem darmowe lekarstwo, ale czy właśnie nie tak powinna wyglądać przyjaźń? 

- Wybieram góry - powiedział nagle

- Dobry wybór - przyklasnełam mu

- Może kino zrealizujemy już jak wrócimy do Leśnej Góry - dodał trochę mniej pewnym tonem

- Pomyślimy, a teraz chodź czas na ,, integrację" - mrugnełam

Ubrałam się odpowiednio jak na wymarsz w góry, Adam zrobił to samo. Podczas drogi tłumaczyłam mu jaki mam plan, a mianowicie mówiłam o wspinaniu. Chirurg słuchał mnie uważnie i zgadzał się że mną. Po kilku dobrych minutach marszu udało nam się dotrzeć pod górę.

To teraz miał się zacząć najtrudniejszy etap.

Stwierdziłam, że nie ma na co czekać i od razu ruszyłam na szczyt góry. Nie raz już to robiłam dlatego szło mi to całkiem sprawnie. Nie oglądając się zbytnio dążyłam do swojego celu. Chciałam już stanąć na szycie i popodziwiać przecudowne widoki. Kiedy udało osiągnąć się moje założenie, spojrzałam w kierunku dołu gdzie zauważyłam Adama. Nie dotarł nawet do połowy góry, stał w miejscu i było widać, że coś jest nie tak

- Wszystko ok? - krzyknęłam dość głośno

- Tak, tak, po prostu nie jestem tak szybki i wyćwiczony jak Ty - również głośno odpowiedział

- No dobra, ale mógłbyś się pospieszyć wiesz jakie tu są widoki - powiedziałam rozmarzonym głosem

Adam ciągle stał w tym samym miejscu, ale wydawało mu się, że ciągle się porusza, niestety ja sprowadzałam go na ziemię i uświadamiałam, że nadal jest na tym samym poziomie. W końcu jednak widać było, że coś się dzieje, tak jakby Adam dostał jakieś nowej siły. Powoli zbliżał się w moim kierunku, cieszyłam się, że nie będę musiała za nim wieki czekać. Był już na samym końcu, wdrapał się do mnie i wtedy zaczęło się coś niepowtarzalnego

- Już myślałam, że nie wejdziesz - powiedziałam

W tym momencie Adam przybliżył się do mnie tak, że nasze ciała się stykały, złapał moja twarz w swoje dłonie i powiedział harmonijnym głosem

- Dla Ciebie to nawet wejdę na najwyższą górę. To Ty dałeś mi takiej siły, jak o Tobie pomyślałem, o Twoich oczach i uśmiechu to po prostu nie mogłem inaczej zrobić niż tu wejść

Te słowa były magiczne, dawno nie słyszałam piękniejszych. Adam miał tą łatwość w mówieniu. Zawsze wiedział co powiedzieć żeby mnie pozytywnie zaskoczyć. Tym razem nie było inaczej, ale to co wydarzyło się po chwili przeszło moje najśmielsze oczekiwania..

Ciągle dalszy nastąpi 😊



Wszystkie drogi prowadzą do Ciebie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz