Właśnie idę sobie szpitalnym korytarzem. Wiem, że dzisiaj czeka mnie wypełnianie tych okropnych papierów! Na samą myśl robi mi się nie dobrze. Wolałabym operować, ale wiadomo papierkowa robota też zdarza się niezwykle często. Obym tylko nie spotkała Adama. Nie chce mu się tłumaczyć z ostatniej sytuacji. Poza tym sama sobie obiecałam, że będę starała się go unikać. Weszłam do pokoju lekarskiego. Oczywiście jakby inaczej był tam Adam, ale całe szczęście nie tylko on. Rzuciłam ciche cześć w ich stronę, zebrałam papiery i postanowiłam iść do swojego gabinetu. Tam będzie mi o wiele bardziej komfortowo niż tutaj gdzie wszyscy będą się gapić. Wszyscy czytaj Adam, ale nie ważne. No dobra, pora zabrać się za te dokumenty. Zebrało się ich naprawdę sporo, ale nie dziwię się ostatnio ciągle to odkładałam i liczyłam, że samo się wypełni. Jak widać się przeliczyłam. Zacznę od kart pacjentów bo tego jest chyba najwięcej, ale zanim to to muszę się napić szklanki wody. Nagle usłyszałam, że ktoś ciągnie za klamkę, a już za chwilę staje w drzwiach. Zgadnijcie kto to.. jak pech to pech.
- Heej. Chciałeś coś? Bo jak widzisz nie mam zbytnio czasu - powiedziałam szorstko
- Cześć. No miałem Ci w tym pomóc z tego co pamiętam to kiedyś coś takiego mówiłaś więc przyszedłem - uśmiechnął się szeroko
- Nie, nie, chyba źle mnie zrozumiałeś, naprawdę sama sobie poradzę - odpowiedziałam patrząc w kartę
- Ejj, dobra. Nie spinaj się tak, chyba coś dzisiaj nie w humorze? - próbował zaczepić mnie
- To chyba nie Twoja sprawa. Naprawdę nie masz co robić czy tylko udajesz? Nie potrzebuje tu gapi - odpyskowałam Adamowi
- Ostro Pani Doktor. Lepiej powiedz jak bardzo był zdenerwowany - roześmiał się
- Co? Kto? Proszę Cię naprawdę nie mam czasu na jakieś Twoje zagadki.. - podniosłam delikatnie głos
- No ten facet w samochodzie, ale swoją drogą możesz powiedzieć kto to - podniósł swoje brwi do góry.
Widać było, że jest ciekawy
- To mój chłopak. Zadowolony? I tak wkurzył się bardzo. Musiałam się gęsto tłumaczyć - powiedziałam wkurzona
- Z tego co pamiętam nic się tam nie wydarzyło, po prostu rozmawialiśmy i mieliśmy iść na kawę. A no i bym zapomniał zatopiłaś się w moich oczach - dodał
- No właśnie i to wystarczyło..
- Dobra, proszę Cię, skoro ten Twój chłopak ocenia tak Tą sytuacje to chyba ma delikatne zaburzenia. Dasz sobie pomóc? Tym razem na pewno nie będzie miał pretensji jak wrócisz trochę szybciej do domu - powiedział zachęcająco
Chwile pomyślałam i stwierdziłam, że to nie jest zła propozycja. Oliwier by się ucieszył gdybym w końcu spędziła z nim trochę czasu i wróciła do domu o przyzwoitej godzinie.
- Ok, w sumie jak i tak już tu stoisz to zapraszam. Tylko bez obijania się i gapienia. Teraz kiedy już wiesz, że jestem zajęta powinieneś się bardziej pilnować z tymi swoimi tekstami i spojrzenia.
- Przecież Ci się podobają - zaśmiał się
- Proszę Cię, są tandentne - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach
Zabraliśmy się do roboty. Szło naprawdę szybko. Ja podpisywalam, Adam segregował alfabetycznie. Oprócz tego urozmaicał to często jakimiś dowcipami. Świetnie się dogadywaliśmy. Potrafiliśmy zrozumieć się bez słów. Dochodziło nawet do tego, że łapaliśmy się na tym, że wzajemnie sobie dogryzaliśmy.Szkoda tylko, że nie potrafię spełnić swoich własnych obietnic. Miałam się z nim nie spotykać, a bawię się w najlepsze. Teraz wiem, że to raczej i tak by nie wyszło. Niemożliwe jest się mijać, zresztą chyba Oli to zrozumie. Musi to zrozumieć. To jest moja praca i nie zrezygnuje z niej dlatego, że mój chłopak jest zazdrosny o kolegę z roboty.
- To co? Chyba skończyliśmy - zakomunikował Adam
- Faktycznie, poszło szybciej niż się spodziewałam
- Bo ja Ci pomagałem - odpowiedział poruszając jak zwykle tymi brwiami
- Dzięki - rzuciłam do chłopaka
- Do usług, Wiki
Rzadko wypowiadał moje imię, ale kiedy już to robił elektryzowało mnie.
- Dobra, dobra, lepiej powiedz co za to chcesz? Znowu jakaś asysta? Czy może mam Cię polecić u dyrektora? - roześmiałam się
- Myślę, że wystarczy, że pójdzie ze mną na Tą obiecaną kawę - odpowiedział z uśmiechem
Szlakk. O tym też pamiętał. Jest niemożliwy. Tej przyjemności jednak nie mogę mu zrobić byłabym naprawdę nie w porządku jeśli chodzi o Oliego. Już dosyć, że jedna obietnicę złamałam. Kasa nie należy już do moich obowiązków szpitalnych, więc odpowiedź może być jedna
- Nie dam rady. Muszę wracać do domu. Oliwier już pewnie czeka. Nie chce żeby znowu była awantura - uśmiechnęłam się przepraszająco.
Już miałam wychodzić, ale w tym momencie Adam zastąpił mi drogę
- Skoro nie kawa to... Zawsze chciałem to zrobić doktor Consalida
W tym momencie delikatnie pocałował mnie. To był zwykły pocałunek w policzek. Mimo tego wywołał u mnie spore emocje. Podniosłam wzrok na Adama, on też na mnie patrzył swoimi nieziemskimi oczami.
- No co? Zwykły pocałunek w policzek. Pani doktor wszystko w porzadku? Co sobie Pani wyobrażała? - roześmiał się totalnie
- Głupek.. - odpowiedziałam z uśmiechem
Adam wyszedł. Biłam się z myślami. Całe szczęście, że to był tylko zwykły pocałunek w policzek. Skoro już tak przy nim zareagowałam co by było gdyby pocałował mnie w usta? Helloł Wiki, Ty się chyba naprawdę źle czujesz!
CZYTASZ
Wszystkie drogi prowadzą do Ciebie
FanficKsiążka o dwojgu ludzi pracujących w szpitalu w Leśnej Górze. Wiktoria Consalida i Adam Krajewski! Czy Tych dwoje połączy coś wiecej? Książka nie jest do końca wzorowana na serialu Na dobre i Na złe, mimo tego mogą pojawić się jakieś podobne wątki...