Dwudziesty ósmy października.
Do naszego nocowania zostały tylko trzy dni. Adrien potwierdził, że jego ojciec zgodził się by przyszedł, ale zostawił mu masę instrukcji co mu wolno a co nie. Wspominał również, że chłopak ma do niego dzwonić co jakiś czas by potwierdzić, że "się nie stoczył, nie upił i nie przyniesie wstydu nazwisku Agreste". Ojciec Adriena musi mieć bardzo dużo wolnego czasu, skoro wymyśla takie rzeczy. Ale z drugiej strony czy to nie oznacza, że się o niego martwi i troszczy?
Impreza a raczej kostiumowe nocowanie, odbędzie się u mnie w pokoju i dodatkowo przyozdobimy taras zyskując trochę miejsca na ewentualne tańce czy konkursy. Pod warunkiem, że nie będzie padało. W końcu to październik. Moi rodzice oczywiście będą na dole. Nie zostawili by mi na głowie domu, szczególnie wiedząc, że będę miała gości na noc. Cóż, może to i dobrze? Nie przyznam się do tego, ale będę się czuła pewniej wiedząc, że zawsze mogę poprosić o pomoc gdyby coś się wydarzyło. Niedobrego w sensie. Po za tym, nie okłamujmy się, Halloween jest straszne samo w sobie a ja jestem urodzony cykor.
Westchnęłam godząc się ze swoją przypadłością. Siedziałam na łóżku i zastanawiałam się w co dokładnie powinnam się przebrać na to całe nocowanie. Piżamo-kostiumy były by odpowiednie, ale nie do końca to było to, czego bym chciała. Co jeśli jednak nas najdzie, żeby wyjść do pobliskiego parku i się powygłupiać? Przecież nie mogłam wyjść w piżamie w październikowy wieczór. Po raz kolejny westchnęłam a moja mała przyjaciółka Tikki przyglądała mi się z zaciekawieniem siedząc opok na stercie poduszek.
- Marinette? - Spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczami. - Może powinnaś się przewietrzyć? Wiesz, żeby mózg się dotlenił. Wtedy przychodzą do głowy dobre pomysły.
- Wiesz co Tikki? - Spojrzałam na czerwonego robaczka z czółkami. - Chyba masz bardzo dobry pomysł. Mała wycieczka po dachach?
- Z Tobą zawsze! - Tikki podleciała i wtuliła się w mój prawy policzek. - Wiesz co powiedzieć.
- Tikki, kropkuj! - Powiedziałam magiczną formułkę, która pozwalała mi powołać do życia moje drugie ja.
Już po chwili stałam na środku swojego pokoju ubrana w czerwony lateksowy strój i maskę w czarne grochy. Lubiłam dotyk tego magicznego materiały na skórze. Nie zastanawiając się zbyt długo sprawdziłam czy klapa prowadząca do mojego pokoju jest zamknięta i wyszłam na taras.
Świeże, rześkie powietrze wdarło się do moich płuc przez nozdrza. Było już czuć zbliżający się listopad. Może ta impreza w towarzystwie przyjaciół była dobrym pomysłem? Może uda mi się trochę rozluźnić i naprawdę dobrze bawić. Uśmiechnęłam się na tą myśl zahaczając yoy'em o antenę na sąsiadującej budowli i odrywając stopy od podłoża zaczęłam lecieć przed siebie.
Po jakichś trzydziestu minutach skakania po dachach poczułam się zmęczona. Potrzebowałam przysiąść gdzieś na chwilę. Skierowałam się w stronę Żelaznej Damy Paryża. Usiadłam na jednej z wyższych kondygnacji opierając się bokiem o pionową belkę. Moje nogi dyndały nad miastem a ja czułam się jak mała dziewczynka majdająca nóziami na huśtawce. Uśmiechnęłam się na to porównanie. Dawno nie czułam się tak swobodna, tak wolna. Potrzebowałam tego. Tak bardzo potrzebowałam nie myśleć.
Pewnie siedziałabym tak jeszcze długo gdyby nie fakt, że od jakiegoś czasu przyglądał mi się pewien osobnik ukrywając się kondygnację wyżej. Czy on naprawdę myślał, że jestem ślepa? Albo mało spostrzegawcza? Oczywiście mogłam udawać, że go nie widzę, ale przecież nie mogę być aż tak okrutna, prawda? W końcu uznajmy, że mamy dzień dobroci dla zwierzątek hodowlanych a ja mam dziś wyjątkowo dobry humor, więc.. co mi szkodzi?
CZYTASZ
Halloweenowe Nocowanie (Zakończone)
Hayran KurguMarinette, Adrien, Alya i Nino postanawiają urządzić imprezę Halloweenową. Chat Noir postanawia spędzić ostatnie chwile października z Ladybug. Jak to wszystko się potoczy? Czy będzie to tylko zwykła impreza nastolatków? Czy bohaterowie Paryża nie z...