~Alec~
Fray i dwójka mojego rodzeństwa szybko ulotniła się z domu Magnusa, gdy tylko wręczył im on jakąś czarną fiolkę, przeznaczoną najpewniej dla tego wampira, któremu coś odbija. Cóż, nie dziwię mu się. Tak się kończy przebywanie w obecności Clary Fray. Ciekawe, kiedy Jace oszaleje.- Widzę, że masz swój łuk i strzały - odezwał się Magnus, wciąż podchodząc do mnie małymi kroczkami. Naprawdę nie miałem pojęcia, o co mu chodzi. I dlatego, ja małymi kroczkami cofałem się do tyłu. - Bardzo dobrze, bo przydadzą się dzisiaj.
- Jeśli nie przestaniesz do mnie podchodzić, to naprawdę okażą się bardzo przydatne - oświadczyłem lekko poddenerwowany.
Chciałem sięgnąć ręką po jedną ze strzał, ale zorientowałem się, że twarda ściana przeszkodziła mi w dalszej ucieczce. A Magnus wciąż się uśmiechał i wciąż podchodził...
~Magnus~
Spojrzałem z rozbawieniem na Alexandra, który przyparty plecami do ściany zamknął mocno oczy. Na jego bladej twarzy malował się strach i gniew, ale wyglądało na to, że resztkami sił próbował zachować obojętną mimikę.Zauważyłem też, że jego dłonie przyklejone do ściany lekko drżą. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego, że zobaczyłbym Alexandra bezbronnego i przypartego do muru.
A ja podchodziłem do niego tylko z tego powodu, ponieważ chciałem zabrać z niego małą gałązkę, która wkręciła się w jego czarne loczki, sprawiając, że miało się wrażenie jakby przez drogę do mnie biegł.
Szybko zabrałem cienkiego patyczka z głowy Alexandra i odsunąłem się znacznie.
- Alexandrze... - zacząłem, starając się powstrzymać chichot, który pchał mi się na język. - Możesz już otworzyć o...
Nie mogłem dokończyć, gdyż zamknąłem usta wtedy, gdy Alexander momentalnie przystąpił do samoobrony. W jednej sekundzie kompletnie zmienił swoją postawę.
Teraz stał przede mną poważny Nocny Łowca celujący do mnie ze swojego łuku, z twarzą wyrażającą tylko i wyłącznie to, że nawet nie zadrżał by, gdyby wypuścił strzałę. Która wbiła by się z impetem w moje czoło...
- Ja tylko chciałem zabrać z twojej głowy gałązkę... - wyszeptałem z najdelikatniejszym uśmiechem na ustach i uniosłem odrobinę rękę, w której dzierżyłem ową gałązkę.
Mimo świadomości bliskiej śmierci, nie mogłem oprzeć się poczuciu, iż Alexander jest nieziemsko seksowny podczas ataku.
Chłopak, gdy spojrzał na gałązkę w mojej dłoni, zaczął powoli opuszczać swój łuk. Ja w tym czasie patrzyłem się na jego umięśnione, napięte ręce, wyobrażając sobie, jakie musiałoby być uczucie, gdybym się znalazł w tych objęciach...
W końcu Nocny Łowca schował strzałę do kołczanu, łuk zawiesił na swych plecach, a mój język nie powstrzymał się od pewnego komentarza...
- Jesteś kurewsko seksowny z tym łukiem... - i nie dość, że to powiedziałem, to mój głos autentycznie postanowił uwodzicielsko mruczeć.
Czasami ja sam nie panuję nad swoim ciałem. Cóż, w obecności kogoś tak gorącego to trudne...
Alexander mimo wszystko - spojrzał się na mnie jak na totalnego idiotę który gada bzdury. Wypraszam sobie!
- No co? - uśmiechnąłem się zalotnie. - Taka prawda.
Tym razem Nocny Łowca odpowiedział mi w postacie zirytowanego, zniecierpliwionego, majestatycznego przewrócenia oczami.
***
- Najedzony? - spytałem wesoło Alexandra, z którym jadłem posiłek przy stole.Musimy się najeść, zanim pójdziemy w las. A może potem zabiorę go jeszcze do jakiejś kawiarni...
CZYTASZ
𝕎𝕒𝕣 𝕆𝕗 ℍ𝕖𝕒𝕣𝕥𝕤
Fanfiction🄼🄰🄻🄴🄲 🄵🄰🄽🄵🄸🄲 Alexander Gideon Lightwood to młody Nocny Łowca. Zamknięty w sobie szatyn z całych sił stara się żyć bez uczuć i emocji. A jeśli Alec się uśmiechnie, graniczyć będzie to z cudem. Magnus Bane to Wysoki Czarownik Brooklynu. S...