Rozdział 44

3.9K 294 49
                                    

~Magnus~
Cierpliwie wyczekujący Aleca Magnus, z coraz szybciej rosnącym zainteresowaniem i podnieceniem w jednym, oglądał swojego chłopaka prezentującego się w różnych strojach. Bane'owi kompletnie nie przeszkadzało to, że Łowca nie zachowywał się jak typowy, znany na świecie model.

Lightwood nie był pewny siebie, ale przez to rumienił się uroczo i tak, jak Magnusowi przypadło do gustu już wcześniej. Wychodził na podest tylko na zaledwie minutę, nie robiąc jakichś wymaszystych, rozbieranych i energicznych ruchów, ale to wszystko zastępował swoją piękną, bladą twarzą, ozdobioną różem na policzkach. A stroje Magnusa tylko dodawały mu charakteru.

Poza tym, bądźmy szczerzy, Magnus bez żadnego namysłu ogłosiłby Aleca zwycięzcą wszystkich pokazów mody, konkursów piękności i wszystkich innych tam uroczystości, które tylko miały za zadanie ocenić wygląd różnych osób, z tego powodu, iż Bane darzył tego niby niepozornego Lightwood'a silnym uczuciem.

Coraz silniejszym, trzeba dodać. I przyznać.

***
Kiedy Alec wyszedł zza kotary tym razem w jego marynarskim stroju, czyli czarnej, ozdobionej złotymi zdobieniami marynarce, pod spodem mając na sobie zwiewną, białą koszulę, i w dość obcisłych, zbyt bardzo - szczerym zdaniem Magnusa - kuszących, czarnych spodniach, i tych butach... Och! Jak zjawiskowo wyglądały na długich łydkach Aleca skórzane, czarne buty z lśniącymi klamerkami, na delikatnym obcasie. Magnus nie wytrzymał.

I jeszcze bardziej był pewny tego, że nie wytrzyma, kiedy do jego oczu doszedł widok delikatnego uśmiechu formującego się na mniej już zawstydzonej twarzy Aleca. Przez chwilę, Magnus miał nawet wrażenie, że Lightwood zaczyna chichotać przez niego samego. W końcu zaczął gapić się tak na Aleca, nie mrugając, nie oddychając. Aż dziwne.

Bane szybkim ruchem wstał z fotela i w tanecznym podskoku znalazł się na krawędzi podestu. Musiał do wykorzystać.

Mając słuszne i dobre przekonanie co do swojego talentu aktorskiego, udawał, że zachwiał się na samiuśkiej krawędzi wybiegu i z niego spadał, wymachując rękoma. Alexander w epickim stroju epickiego kapitana statku, podskoczył do niego i złapał w ostatniej chwili za kołnierz Magnusowej koszuli.

- Może byś uważał? - Lightwood wydawał się tym wszystkim bardziej rozbawiony, niż był jeszcze dziesięć minut temu, kiedy wychodził zza kotary z czerwienią na swojej twarzy. Pociągnął Magnusa w swoją stronę, pewnym i silnym ruchem. Bane poczuł przechodzące przez niego intensywne dreszcze.

Momentalnie nabrał ochoty na wskoczenie z tym Nocnym Łowcą do łóżka.

- Mam tutaj swojego kapitana. Nic mi nie grozi - zaświergotał wesoło Magnus, jednym palcem przejeżdżając wzdłuż klapy marynarki wiszącej na jego prywatnym, przystojnym modelu. Wyprostował się, zyskując tym samym kilka centymetrów, które przechylały zwycięstwo wyższości między nimi na właśnie jego stronę.

Musiał przyznać, że lubił, gdy jego partnerzy wyrażali swoim zachowaniem dominację, chęć uległości u drugiego osobnika, ale wiedział też, że sam przejawiał takie chęci owiele częściej. A jeszcze jeśli było to nagrodzone nagrodą, w postaci zadowalającego widoku różowych, uroczych rumieńców na policzkach Aleca, wiedział, że warto. Zabawa w dominatora nigdy mu się nie znudzi. Szczególnie, gdy będzie przy nim Alexander Lightwood. Ten różnorodny, raz nieśmiały, raz chamski i zdeterminowany Nocny Łowca... I seksowny.

- Te spodnie są strasznie... Niewygodne - poskarżył się Alec, ze słyszalną w głosie urazą. Nadal ściskał w pięści materiał koszuli Magnusa, co temu drugiemu bardzo się podobało.

- Ale wiesz, jak strasznie fajnie w nich twój tyłek wygląda? - uniósł w górę swoje cienkie brwi, wiedząc, że ma świętą rację. Ten, który by się z nim nie zgodzi, musiałby być zwyczajnie aseksualny.

𝕎𝕒𝕣 𝕆𝕗 ℍ𝕖𝕒𝕣𝕥𝕤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz