Rozdział 14

4.7K 419 269
                                    

~Magnus~
Leżałem rankiem w łóżku i z przekrzywioną głową patrzyłem w bok, na okno, za którym padał deszcz. Pojedyncze kropelki wody osiadły na powierzchni szyby. Jednocześnie głaskałem miękkie futro Prezesa Miau, który od momentu, gdy się obudziłem, leżał na moim brzuchu i wydawało by się, że ma zamiar tam zostać.

Zacząłem rozmyślać o na pozór bezuczuciowym, zamkniętym w sobie i przepełnionym nienawiścią, przystojnym Nocnym Łowcy. Nie chciałem wierzyć w nienawiść chłopaka do Podziemnych. Gdyż akurat tym szczegółem przypominał Valentine'a...

Do dziś, gdy tylko sobie o nim przypomnę, czuję gorący smak krwi w ustach i zimne ostrze, które z jego rąk zostało wbite w moje plecy znienacka, gdy pomagałem Podziemnemu. Cóż, lepiej o tym nie myśleć, Valentine nie żyje i tylko to się liczy. Tia...

Poza tym, nie widziałem u siebie Nocnych Łowców od kilku dni. Nie widywałem ich na mieście, bądź w innych okolicznościach. Zająłem się więc pracą, klientami, odwiedzinami ulubionych klubów nocnych albo przyjaciół. Jednak Alexander Lightwood wciąż był częstym gościem w mojej głowie...

Nagle przypomniałem sobie o numerze telefonu Isabelle, którego mi zostawiła. Czy właśnie w razie takich sytuacji miał mi się on przydawać?

Z tą myślą i rosnącym w środku zdeterminowaniem, wręcz gotowością na jakąś nieistniejącą wojnę, zerwałem się z łóżka. Zapomniałem niestety o Prezesie, który przerażony i najeżony wylądował w kącie mojej sypialni.

- Przepraszam, kochanie - podszedłem z rozbawieniem do kota, wziąłem go na ręce i odstawiłem na łóżko.

Zaraz po tym z powrotem się zerwałem i popędziłem do kuchni, po drodze chwytając telefon do ręki. Gdy już dopadłem szarych drzwi, na których znajdował się numer do Isabelle i Aleca, zacząłem wystukiwać ciąg liter w płaski ekran telefonu, a po chwili już dzwoniłem.

- Hallo? - dziewczęcy głos odezwał się po zaledwie dwóch sygnałach. - Meliorn?

- Em... - zmarszczyłem brwi w skupieniu, jednak za moment zaśmiałem się cicho. - Cóż za Meliorn?

- Oh, Magnus! Wybacz, Meliorn to mój były - westchnęła ciężko Isabelle. - No nieważne. Po co dzwonisz?

- A masz czas? - spytałem i zacząłem powolnym krokiem kierować się do salonu.

Jednak ciągle nie opuszczało mnie poczucie niepokoju i wątpliwości co do tego, czego o Alexandrze miałem dowiedzieć się od jego siostry.

- No pewnie, że mam. A co, nudzisz się? Jak się nudzisz, to zadzwoń lepiej do Aleca.

- Ja właśnie w jego sprawie - przyznałem w pośpiechu. - Po prostu nie było was u mnie kilka dni. Wszystko w porządku?

- Emm... - niepewny głos dziewczyny przyprawił mnie o ciarki, na myśl o tym, że Alexandrowi mogło się coś stać. - I tak i nie.

- Mogłabyś jaśniej? - zestresowany opadłem na kanapę.

- Tiaa... Po prostu rodzice dowiedzieli się, gdzie Alec spędził wcześniejsze dwie noce. Wiesz, mówił im, że pomagał Przyziemnym, i w pierwszym przypadku to pomogło, ale w drugim już nie - westchnęła. - No i dowiedzieli się, że spał u ciebie. I Alec od tamtej pory na przesrane.

- Em... O czym ty mówisz?

- O tym, że nie przychodzimy do ciebie, bo po prostu nie chcemy go przemęczać. Na wszystkie misje musi z nami chodzić, załatwia też więcej spraw jeśli chodzi o nieporozumienia Podziemnych, a przez noce wypełnia papiery. I do tego więcej musi trenować z Clary. Gdybyś zobaczył jego wory pod oczami...

𝕎𝕒𝕣 𝕆𝕗 ℍ𝕖𝕒𝕣𝕥𝕤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz