Rozdział 49

3.5K 295 111
                                    

- To co, rozmowa o uczuciach?

- Nieee... - jęknął zdruzgotany Alec, pragnąc uniknąć tematu, którego Magnus chciał poruszyć. Lightwood nie łudził się, że tego nie zrobi. Czarownik jest uparty.

A dodatkowo - Alec potrafił mu szybko ulec.

- Taaak... - mruknął uczuciowo Magnus. - Więc, jak tam twoja psycha?

- Normalnie - wzruszył ramionami, by pokazać, że ten temat jest dla niego neutralny. Łowca położył się na brzuch, oparł brodę o krawędź zgiętej w jego objęciach poduszki, a czasami łypał wzrokiem na swojego chłopaka, który siedział po turecku przy nim.

- Naprawdę? A jaką masz samoocenę? - dopytywał czarownik.

- Normalną.

- Ale ty nie jesteś normalny.

- O, dzięki za szczerość - steknął nagle zasmucony Alec, wymuszając na usta krzywy, fałszywy uśmiech. Zdziwił się, że nastały czasy kiedy to wymusza swój własny uśmiech.

Ale cóż. Zdanie Magnusa Bane'a było dla niego niezwykle ważne.

- A myślisz, że ja jestem normalny? - cienka brew Magnusa drgnęła do góry. - Nie jestem, i ty też nie. I bardzo dobrze. Jesteś inny. Jak mówiłem wcześniej: srebro, Alexandrze. Jesteś jak srebro.

Alexander uśmiechnął się nieznacznie, jednakże kawałek twarzy zakrywała poduszka, Magnus nie mógł dojrzeć tej oznaki dziwnego zadowolenia. Bo dziwnego. Alec już nie wiedział, czy wierzy czarownikowi, czy nie.

Ale wiedział, że darzy Magnusa silnym uczuciem.

- Okey - odparł w końcu Alec, a Magnus zaśmiał się pod nosem.

- Okey.

Magnus wpatrzony w blady, odsłonięty przez koszulkę kark Aleca, zapragnął spróbować tej części ciała Łowcy. Cóż... Jak najbardziej jest to dozwolone. Jest jego chłopakiem. 

Czarownik schylił się. Złożył powolny pocałunek na karku Lightwood'a, który drgnął, obdarzony nowym, czułym doznaniem. Dłonie Łowcy zacisnęły się na poduszce znajdującej się pod jego brodą.

Bane odsunął się odrobinę, i tym razem liznął skrawek skóry na karku Aleca. Alexander, któremu wyrwał się zdławiony i podniecony pomruk, mocno opuścił głowę, całą twarz wciskając w poduszkę. Poczuł, jak jego chłopak chucha na wilgotne miejsce na jego karku. Fala dreszczy została przyjęta z zadowoleniem.

- Dobranoc - oświadczył po dłuższej chwili Magnus, pstryknięciem palców gasząc światło i kładąc się pod kołdrą. Opatulił się nią jak małe dziecko, od czego Alec nie mógł oderwać wzroku gdy już na niego spojrzał.

Jego dziwny Bane.

Alexander, gdy zobaczył, że Magnus zamknął szczelnie swoje oczy - przysunął się do czarownika. Przewrócił się na bok, by być do Azjaty przodem.

Chwilę tak się w niego wpatrywał. Rozmyślał. Nad swoim dalszym życiem, rodzeństwem, rodzicami, walką z demonami... Z samym sobą. I myślał o tym uczuciu, którym obdarzył Magnusa. Najpewniej z wzajemnością.

Nie chciał by to się skończyło. Było mu tak dobrze. Uśmiechał się pierwszy raz od prawie pięciu lat, był szczęśliwy. Czuł się chciany i wystarczający, gdy przy rodzeństwie czegoś takiego nie było. Nigdy nie był wystarczający Jace'owi, bądź Isabelle. Oni mieli swoich kochanków, partnerów i partnerki. A Alec był zwyczajnie w świecie olany i zepchnięty na drugi plan.

A teraz tak nie było. W końcu. Chociaż nadal miał wszelkie, najróżniejsze wątpliwości - postanowił nacieszyć się tym poczuciem, że jednak jest dla kogoś najważniejszy.

𝕎𝕒𝕣 𝕆𝕗 ℍ𝕖𝕒𝕣𝕥𝕤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz