Rozdział 20

4.7K 376 116
                                    

Dedykacja @Natalia51400 ❤❤💪

~Alec~
Okey... Jak wcześniej myślałem, że sytuacja dopiero zaczynała się wymykać z pod kontroli, tak teraz...

Wampiry syczały i obnażały przed nami kły, Simon chyba odjął sobie punkty u Raphaela, gdyż ustał po stronie Clary i naszej, a ogólnie cała ta sceneria wyglądała tak, jakbyśmy zaraz mieli się rzucić sobie do gardeł...

A wszystko przez to, że wspomniałem o oświadczonym przez moich rodziców zmniejszeniu terytoriów dla wilkołaków i wampirów. Czyli główny temat tego spotkania. Które - w co nie wątpię - zamieni się zaraz w walkę.

Niepokoiło mnie to, że wampirów było więcej...

- Spokojnie - starałem się w jakiś sposób załagodzić sytuację, jednak nie kryłem się z tym, iż jedną ręką ściskam już rękojeść serafickiego ostrza. Moje rodzeństwo również nie było bezbronne.

- Spokojnie? - rzucił poddenerwowany, ustawiony w bojowej pozycji Raphael. - Jak mam być spokojny przy Nocnych Łowcach, którzy chcą zabrać nam ziemię, bo tak im będzie łatwiej? A pomyśleć, że Magnus upomniał się, bym miał na uwadze twoje bezpieczeństwo - syknął groźnie.

A ja, słysząc to jedno imię, straciłem jakiś większy kontakt z rzeczywistością, orientację w tym spotkaniu, powód sprzeczki między nami a klanem Santiago, bądź tym, że jakaś spłoszona wiewiórka przebiegła po moich butach.

Magnus Bane kazał Raphaelowi zwrócić uwagę na moje bezpieczeństwo? To... Naprawdę miłe...

Jednak nie dane było mi pogrążyć się w myślach o Magnusie, gdyż grupa najwyraźniej zniecierpliwionych wampirów rzuciła się na nas.

***
~Magnus~
- Tak jakby...

- Tak jakby? - spytała Catarina z szeroko otwartymi oczami. - Tak jakby całowałeś się z Nocnym Łowcą?

- Tak! Tak jakby! - spojrzałem na kobietę umęczonym wzrokiem. - Tak jakby, bo Alec ledwo mnie pocałował, a już śmignął mi sprzed oczu.

- Mhm...

- No co? - mruknąłem, przyglądając się uważnie czarownicy, która wygodniej rozsiadła się na mojej kanapie.

- Nic - wzruszyła ramionami. - Po prostu będą z nim problemy.

- Niby jakie? - spytałem.

I wymowne, wszechwiedzące spojrzenie Catariny przypomniało mi momentalnie, jakie problemy mogą wynikać z bliższej relacji z Nocnym Łowcą.

- Normalne.

- Jeszcze nie jesteśmy razem... - przypomniałem, unosząc palec do góry.

- Jak długo potrwa to "jeszcze"?

- Mam nadzieję, że nie długo - posłałem kobiecie zadowolony uśmiech.

Nagle coś ukłuło mnie w przedramię... A raczej miałem wrażenie, że ktoś w tamtym miejscu tnie moją skórę gorącym nożem. Złapałem się za rękę.

- Em... Wszystko w porządku? - spytała zdezorientowana Catarina.

- Tiaa... Po prostu moja koszula okazała się wrogiem i mnie ugryzła - zaśmiałem się cicho, pocierając mrowiącą rękę.

A to ciekawe...

~Alec~
Syknąłem z bólu, gdy jeden z noży wampirów przejechał po długości mojego przedramienia. Muszę być bardziej ostrożny... Potrząsnąłem ranną ręką, z której sączyła się jasna krew, i jak najszybciej i uważając jednocześnie na bandę Podziemnych, użyłem runy uzdrawiającej.

𝕎𝕒𝕣 𝕆𝕗 ℍ𝕖𝕒𝕣𝕥𝕤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz