Dawno dawno temu... (no może nie tak dawno) powstał... pewien patologiczny świat. Pozwólcie więc, że oprowadzimy was po nim co nie co...
W małym domku w Małym Miasteczku żył sobie ojciec z synem. Mężczyzna kochał swoje dziecko nad życie, mimo, że był jeszcze bardzo młody i wielu powiedziało by, że "gówniarz". Miał bowiem dopiero osiemnaście lat. Jego synek natomiast- rozbrykany brzdąc rządny przygód - właśnie szykował się na swój pierwszy dzień w szkole, gdyż w tym roku wypadają jego siódme urodziny. A co z matką? Tajemnicą owiana osoba. Tylko tatuś dzieciaka wie kim jest. Nie mieszka z nimi, nie wiadomo, gdzie obecnie przebywa, chłopiec nawet jej nie zna, ale bardzo by chciał.
Pov. Tord
-Tato Deku, opowiesz mi kiedyś o mamie?- zapytałem mojego tatusia. Nigdy nie chciał mi o niej opowiedzieć.
-Innym razem, Tord- zawsze to samo słyszałem z jego ust zadając to pytanie... -Teraz szykuj się do szkoły.
Pośpiesznie wziąłem plecak i wyszliśmy z domu. To będzie mój pierwszy dzień w szkole... trochę się stresuję, ale tata mówi, że będzie dobrze...
Zielonowłosy chłopak szukał mojej klasy, by mnie odprowadzić, i trochę przy tym przeklinał. W końcu pomogłem mu, pokazując na klasę z tabliczką "1D".
Ah, wspomniałem że ja i mój tata chodzimy do jednej szkoły? Do zespołu szkół w Małym Miasteczku im. Andrzeja Dudy. Jest to połączone w jednym, wielkim budynku podstawówka i liceum.
Weszliśmy do klasy. Przestraszyłem się tych dzieci... zachowywały się jak dzikie małpy!
Jedno wywalało krzesła, drugie ławki, trzecie chyba zjadało kredę, czwarte biegało i darło się, jeszcze kolejne malowało coś na tablicy... i ogólnie był straszny hałas, a nauczyciela najwyraźniej nie było. Chciałem przytulić się do taty, ale ten mnie odepchnął wpychając tym samym do klasy.-Powodzenia synku!- powiedział zamykając drzwi od klasy.
Usiadłem w kącie. Bałem się tych dzieci. Może nie zwrócą na mnie uwagi...
-Hej, ale masz śmieszne włosy! - wykrzyczała w moją stronę czerwonowłosa dziewczynka.
Uniosłem wzrok do góry, i zobaczyłem, że stoi nademną kilka dzieci. Naprawdę tak ich zaciekawiły moje "rogi"?
-E tam, jak dla mnie są fajne - chłopczyk, który wyglądał trochę jak kościotrup najwyraźniej się z nią nie zgadzał.
-Dla ciebie wszystkie włosy są fajne, Sans bo jesteś łysy! - zadrwiła sobie z niego, a reszta dzieci zaczęła chichotać.
-Ta... Bardzo śmieszne, Isabel- odburknął w jej stronę.
W tym momencie między wszytkimi dzieciakami przedarła się dziewczynka, która miała włosy związane w dwa kucyki ozdobione czerwonymi kokardkami.
-Dajcie se siana! - krzyknęła do reszty, a potem odwróciła się do mnie - hę? Kim jesteś? Nie znam cię. Z jakiego przedszkola cię przywiało?
-Em.. z południowego... - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-O masz ci los!- powiedziała rozczarowana - my wszyscy z północnego! Ale to nic. Najwyższy czas się poznać! - na te słowa uśmiechnęła się szeroko - jestem Nico Yazawa, a ty?
-Tord Midoryia - przedstawiłem się.
W tym momencie do klasy wszedł dość niski mężczyzna ze śmiesznym wąsem. Spojżał na nas chłodno, a wszystkie dzieci jakby zachipnotyznowane zaczęły sprzątać wcześniejszy bałagan, więc się do nich dołączyłem. On był naprawdę przerażający...
Jak skończyliśmy usiedliśmy do ławek, a on zaczął mówić... a właściwie krzyczeć.
-NAZYWAM SIĘ ADOLF HITLER I OD DZIŚ JESTEM WASZYM WYCHOWAWCĄ I NAUCZYCIELEM JĘZYKA NIEMIECKIEGO! ZROZUMIANO?!?!
-TA JEST! - odkrzykneli wszyscy, a ja razem z nimi. Czułem się trochę jak w wojsku.
-MA BYĆ TU DYSCYPLINA, ALBO WAS POROSTRZELAM!
Dzieci zamilkły.
-Znaczy... nie porozstrzelam, bo jestem nauczycielem... ALE TAK NORMALNIE BYM POROZSTRZELAŁ! - dodał po chwili.
-TA JEST!
-chuj ci w dupe... - dało się usłyszeć z końca klasy.
-KTO TO POWIEDZIAŁ?!?!
Zapadła niezręczna cisza. W tym momencie do klasy zajżał nieco wyższy, również wąsaty mężczyzna.
-Adolfku kochany, możesz tak japy nie drzeć? Lekcji prowadzić nie mogę... -powiedział troskliwym, aczkolwiek twardym i stanowczym tonem.
-A-ależ oczywiście, Józefku - odpowiedział mu nasz nauczyciel z nutką zakłopotania w głosie - przepraszam...
-Dziękuję ci - uśmiechnął się i wyszedł.
Wychowawca spoglądał tępo za nim, a całą twarz miał czerwoną. Do tego z nosa leciała mu krew.
Krótkowłosa dziewczyna z przepaską na oku, siedząca na końcu klasy odrazu to skomentowała:
-HA!! GAYYYYYYYY!!!!!
Na ten komentarz wąsacz spiorunował ją wzrokiem, ale chyba nie wiele sobie z tego robiła. Sfrustrowany zaczął mamrotać coś pod nosem.-Dobra, pora wybrać klasowy samorząd - powiedział wyciągając kartki, a każdy po kolei podchodził i brał. Zaczęliśmy głosowanie.
-Nico nico niiii! -krzyknęła Nico na cały głos, a większość dzieciaków pospiesznie zaczęła coś pisać na swoich kartkach. Magia.
-Ej, a wiecie co się dzieje z tymi co nie głosują na mnie? Wydłubuje im oczy! - zaśmiał się blondwłosy chłopczyk o niebieskich oczach.
-Stul jape Alois - Isabel nic sobie z niego nie robiła.
Alois przybrał na te słowa dziwny wyraz twarzy, ale wolałem jednak zagłosować na niego, bo chce na wszelki wypadek oczy mieć bezpieczne.
-Jestem gejem! - niebieskowłosy chłopak wykrzyczał to na całą klasę.
-No i? - zapytał go blondyn siedzący za nim.
-A to, że jak na mnie nie zagłosujesz, to znaczy, że jesteś HOMOFOBEM! I ZGNOJE CIĘ NA TUMLERZE!
Brązowowłosa dziewczyna ubrana na ponarańczowo mruknęła coś pod nosem.
Chwilę potem było już ogłoszenie wyników.
-A więc przewodniczącą zostaje Nico Yazawa, zastępcą Alois Trancy, a skarbnikiem Alexy. - ogłosił wychowawca.
-Yay! - Nico wyraźnie się cieszyła.
-Yay! Ludzie się mnie boją! - Alois także się cieszył.
-Pieprzone homofoby... - mruknął Alexy na końcu.
CZYTASZ
Just Harem i inne Lolitki
FanfictionO to piękna historia o miłości i... A tak serio to witamy na naszym patologiczny skrawku świata. Ta mistyczna księga, to jeden wielki fanfik, jednak nie byle jaki. Najbardziej porąbany i zepsuty do szpiku kości fanfik. Znajdziecie tu postacie z: -Bo...