Po skończonej ,,lekcji" z Bitch sensei udaliśmy się w kierunku sali, w której będzie odbywać się kolejny przedmiot- mianowicie fizyka z Panią Jibril- ona też jest spoko.
-Dzień Dobry!- przywitała nas wesoło kiedy tylko przekroczyliśmy próg.
-Dzień Dobry!- odkrzykneła cała klasa.
-Ooo, a cóż to za niespodzianka... tego małego pokurwia Minety dzisiaj nie ma w klasie?- zapytała z nadzieją w głosie.
Bufsuki szybko wytłumaczyła naszej nauczycielce sytuację, która miała miejsce na poprzedniej lekcji. Chwilę później zadzwonił dzwonek i wszyscy usiedli na swoje miejsca.
-Dobrze za nim zaczniemy, Katsuki czy mógłbyś wziąść jakąś szmatę i wytrzeć nią tablice?- zapytała.
-Dobra- odparł jak zwykle chamskim tonem i podszedł do tablicy, szukając jakieś ścierki.
Czas mijał, a tablica w dalszym ciągu była brudna, nagle Katsuki dziwnie się ożywił. Odszedł od tablicy i poszedł na koniec klasy. Odsunął krzesło, na którym siedziała Uraraka i podniósł ją jak deskę do prasowania. Następnie podszedł do tablicy i zaczął nią wycierać twarzą i ubraniami Ochako.
-CO TY ROBISZ?!- krzyknęła nasza nauczycielka fizyki.
-No kazała mi Pani wziąść jakąś szmatę do wycierania tablicy...- odparł blondyn z usmieszkiem Grinch'a, w dalszym ciągu trzymając delikwentke.
Klasa na chwilę zapomniała o ,,biednej poszkodowanej Urarace" i wszyscy rykneli śmiechem. Ja sam nie byłem w stanie się powstrzymać i w sumie nie miałem po co, w końcu Ochako nie jest moją dziewczyną i mi na niej nie zależy.
-Ty...- warkneła brunetka kiedy wyrwała się z uścisku chłopaka- Dzisiaj na boisku szkolnym... w samo południe- kiedy to mówiła jej oczy zaczęły niebezpiecznie świecić się na czerwono.
Po chwili dotarło do mnie co właśnie się stało. Już kiedyś zdarzyła się podobna sytuacja, jeśli ta legendarna bitwa znowu będzie mieć miejsce to koszmar z przed dwóch lat się powtórzy.
-Słuchajcie nie musicie tak załatwiać problemów!- próbowałem załagodzic sytuację- Uraraka, Kacchan tak tylko żartował on napewno nie uważa, że jesteś szmatą.
-A właśnie, że uważam- powiedział bez cienia skruchy blondyn.
Kiedy brunetka to usłyszała wpadła w furie. Zaczęła się rzucać w stronę swojego arcywroga i rzucać takimi przekleństwami, których nawet Pan Feliks nie odważył by się wymówić. Przed wydrapaniem oczu chłopakowi, powstrzymywała ją Bufsuki, która nie chciała by przedwcześnie doszło do rekoczynów. Przypomniałem sobie o naszej nauczycielce i momentalnie na nią spojrzałem. Zamiast jakoś zareagować ta oglądała występ tej dwójki jak najlepszą komedie.
-Powiem reszcie nauczycieli, że szykuje się poważna bitwa na boisku- powiedziała, zapominając o fakcie że miała zrobić lekcje fizyki.
***
Postanowiłem przyjść chwilę wcześniej niż reszta. Nie po to, żeby zająć sobie miejsce, ale żeby porozmawiać z Bakugo, zanim ten będzie walczyć. W sumie sam nie wiem czemu, ale odczuwam wielką potrzebę porozmawiania z nim. Kiedy dotarłem na miejsce nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Praktycznie cały teren był już zajęty przez uczniów i nauczycieli, którzy przyszli obejrzeć walkę (nie zważając na to, że w tej chwili powinny być lekcje). W oddali dostrzegłem Tord'a, który stał razem ze swoimi przyjaciółmi. Podszedłem do niego.
-Tord? Co ty tu robisz?- zapytałem zaskoczony jego obecnością.
-Przyszedłem obejrzeć walkę wujka i mamy!- powiedział wesoło jakby była to rzecz oczywista dla każdego 7-latka.
Nie wiedziałem w sumie co mu odpowiedzieć. Poczochrałem go tylko po włosach i udałem się na poszukiwanie Bananka.
Na szczęście bardzo szybko go odnalazłem, rozciągał się przed walką i rozgrzewał mięśnie.
-Em... Kacchan?- zapytałem nieśmiało.
-Co?
-No... ten tego... chciałem Ci życzyć powodzenia- na moje słowa jakby lekko się uśmiechnął.
-Dzięki, a teraz zmykaj bo zaraz walka się zaczyna- powiedział po czym wziął wielkiego łyka wody.
Posłuchałem się blondyna i poszedłem zająć wygodne miejsce, nie musiałem długo czekać na rozpoczęcie. Przeciwnicy wyszli na środek, nikt nie śmiał się odezwać, a oni tylko patrzyli się na siebie z nienawiścią. Minęło już kilka minut, a oni nawet nie zaczęli walczyć, tylko dalej stali w miejscu. Nagle zegar wybił godzinę dwunastą. Pierwsza odezwała się Ochako:
-Wybiło południe...- powiedziała mrozacym krew w żyłach głosie.
Chłopak popatrzył się na nią z pogardą, na co ona rzuciła się do ataku. Kiedy była już blisko wziela zamach, w celu uderzenia blondyna. Jednak ten zrobił unik i użył swojej zdolności. Uraraka zdążyła lekko odskoczyć na bok, ale to nie wystarczyło. Miała usmalone pół twarzy i z ręki zaczęła jej lecieć krew.
-Tak zamierzasz walczyć? Bez zdolności nie potrafisz ?- zadrwiła.
-Potrafię, ale bawi mnie widok twojej uwalonej mordy- odpowiedział swoim zachrypniętym głosem Kacchan.
Delikwentka znowu dostała jakiegoś wkurwu bo zaatakowała z taką prędkością, że Katsuś nie zdążył uniknąć jej ciosu. Odrzucony siłą poleciał kilka metrów dalej, ale zdążył się obrócić zanim upadł na ziemię. Na twarzy brunetki zagościł wyraz triumfu. Ale nie zdążyła długo nacieszyć się swoim ,,zwycięstwem". Nim zareagowała, Bakugo skoczył do przodu i użył swojej mocy. Podłoże w niektórych miejscach mocno popękało, a sama delikwentka poleciała wysoko w górę. Kiedy spadła, jej ręka nie była w najlepszej formie. Wyglądała jagby miała w niej połamane wszystkie kości. Zacisneła zęby z bólu, ale nie zamierzała się poddać. Podbiegła do zniszczonej nawierzchni i dotknęła ją swoją zdrową ręką. Chwilę później skały szybowały już w powietrzu i złowrogo wisiały nad głową Katsusia. Drżacą ręka Ochako złaczyła opuszki swoich palców.
-Odciążenie- wyszeptala tak cicho, że ledwo dało się to usłyszeć.
Wszystko co do tej pory unosiło się w powietrzu nagle spadło. Blondyn zaczął rozwalac spadające kawałki gruntu swoją eksplozją, przez co na chwilę dym zasłonił widoczność całej publiczności. Kiedy chmura dymu opadła, naszym oczom ukazał się Katsuki, który był tuż obok Uraraki. Chwycił ją za szmaty i podniósł wysoko w górę jak jakieś trofeum. Wszyscy zaczeli wiwatowac, jednak ucichli kiedy zobaczyli co zbliża się od szkoły prosto w naszym kierunku.
-WY PIERDOLONE NIEROBY I SMARAKCZE, CO TU SIĘ ODJANIEPAWLA ?! JUTRO SĄ DOŻYNKI, A WY SZMACIURY ZAMIAST SIĘ SZYKOWAĆ TO JAKIEŚ SOLÓWY NA BOISKU ROBICIE! A TY!- nasza dyrektorka wskazała paluchem na biednego Feliksa od gegry- NIGDY NIE WIDZIAŁAM, ŻEBY KTOŚ MIAŁ TAKIEGO KACA I TO JESZCZE W PRACY! MUSIAŁ BYĆ OSTRY MELANŻ, SKORO DAŁEŚ RADĘ UPIĆ ROSJANKE!- tym razem wskazała palcem na Slaviori dalej drąc ryyyyyyja.
Postanowiłem szybko się ulotnić i chyba nie tylko ja miałem taki pomysł, bo wszyscy (włącznie z nauczycielami) zaczeli spierdzielać do klas w celu ukrycia się i udawania, że byli tam cały czas.
-WRACAĆ SZMACIUUURY!- darła się za nami władczyni tej zacnej placówki.
Ale nikt jej słuchał, każdy skupił się tylko na tym by bezpiecznie ukryć się w swojej sali.
CZYTASZ
Just Harem i inne Lolitki
FanfictionO to piękna historia o miłości i... A tak serio to witamy na naszym patologiczny skrawku świata. Ta mistyczna księga, to jeden wielki fanfik, jednak nie byle jaki. Najbardziej porąbany i zepsuty do szpiku kości fanfik. Znajdziecie tu postacie z: -Bo...