LUKE
"Nadal nie wierzę, że to robię Cal" powiedziałem niepewnie do przyjaciela. "A co jeśli mi nie wyjdzie?" zapytałem już chyba po raz dwudziesty "Dasz radę stary. Tylko pamiętaj, nie denerwuj się i co ważniejsze nie zbłaźnij się przy tym gościu." odpowiedział mi "I po co do niego napisałeś wiedząc, że mi się podoba durniu" wyrzuciłem kumplowi. "Dobra, trzymaj kciuki." Calum pokazał mi tylko kciuki w górę, po czym odszedł, by usiąść jak najdalej ode mnie, ale też móc obserwować wszystko co ma się za chwilę stać. Raz kozie śmierć Luke. Podszedłem do Michael'a powolnym krokiem "Um, hej?" "Oh cześć Luke" No już Luke, nie bądź ciotą! "Um, więc Michael, co sądzisz o tym co Cal-znaczy ja napisałem?" "Cóż sądzę, że to było dość urocze" odpowiedział mi Mike z małym uśmiechem. Jeszcze raz przeanalizowałem w głowie to, co Cal mu napisał: "hej słodziaku, myślę, że jesteś moim przeznaczeniem, powinniśmy gdzieś razem wyjść, nie sądzisz?" Ugh, czasem mam ochotę zabić tego debila... "Hej, Luke, słyszałeś co do ciebie mówiłem?" "Um, nie, wybacz, czy możesz powtórzyć?" zarumieniłem się trzymając kciuki, by Mike tego nie zauważył. "Więc, Luke, czy ja mógłbym cię-um, no wiesz..." wydał z siebie dźwięk buziaka, a ja jestem pewny, że moje oczy były większe niż piłka do siatkówki... "Um, jasne, jeśli to jest to, czego chcesz..." Michael zbliżył swoją twarz do mojej. I wtedy czar prysł...
"Luke! Luke kurwa obudź się! Mamy zajęcia na uczelni za pół godziny" głos Caluma wyrwał mnie z pięknego snu... "czyżbyś znowu śnił o swoim kochasiu?" zapytał z chytrym uśmieszkiem na twarzy "co-nie? czemu?" zapytałem zdezorientowany mojego przyjaciela "bo wiesz, to widać" Calum zaśmiał się głośno, a ja dopiero po chwili załapałem o co mu chodzi... to co zobaczyłem wcale mnie nie zadowoliło... Przecież nie każdy chce budzić się z wybrzuszeniem w bokserkach, prawda?
--
Po zajęciach udaliśmy się do kfc, by zjeść coś po całym dniu głodowania. Myślałem, że nasz wypad będzie udany, ale chyba mój dzień jest dziś pechowy aż za bardzo "Cal, bierzemy kubełek, czy- Ouch! Przepraszam cię, myślałem, że-" Moje oczy chyba wypadły już z oczodołów z nadmiaru rozszerzania ich... "Um, to okej, tak myślę." "Bardzo cię prze-p-praszam, może przynieść ci, um, serwetki?" spojrzałem na koszulkę Michaela, która teraz była cała upaćkana sosem... "Nie trzeba, poradzę sobie, ale dzięki za ofertę" odpowiedział z lekkim uśmiechem puszczając mi oczko. O MÓJ PIEPRZONY BOŻE! Mój CRUSH właśnie puścił mi oczko!
"Luke?" cały nastrój zniszczył Calum, który jak zwykle zrobił coś w złym momencie. "Stary, ślinisz się" zaczął się ze mnie śmiać. "Pierdzielisz! Serio kurwa?" miałem ochotę zapaść się pod ziemię i nie wychodzić na światło dzienne... Michael-jebany Bóg-Gordon-crush-Clifford widział to, a do tego słyszał naszą rozmowę... No nieźle... "haha, zabawni jesteście" w końcu odezwał się Michael, który mimo że kocham go to chcę, żeby go nie było "mam do was sprawę skoro już was spotkałem w sobotę jest impreza u mojego kumpla, chodzi głównie o to, żeby była cała szkoła, więc wy też powinniście przyjść" okurwa tak! "Um, zastanowimy się nad tym" odpowiedziałem spokojnie nie chcąc wyjść na debila, chociaż już i tak nim jestem. "oh, okey l, i Luke, czy mógłbyś podać mi swój nuner, żebym mógł do ciebie napisać o szczegółach typu adres i dokładna godzina?" on chce mój numer czy tylko się przesłyszałem? "myślę, że mogę ci go podać"***
Hej! A oto i pierwszy rozdział książki 'IDIOT'! Mam nadzieję, że miło ją przyjmiecie ^^
Tak, wiem, zabrzmię teraz jak wattpadowy żebracz gwiazdek, ale:
A) One bardzo motywują mnie do pisania
b) Dadzą mi znak, że ktoś jednak czyta tę książkęJak wam leci życie?
Komentarze również mile widziane ;p