Czy oni naprawdę usłyszeli to co usłyszeli? Nie mogli w to uwierzyć... To nie mogła być prawda, choć tak bardzo tego chcieli... Mike nie wiedział co ma powiedzieć... Luke cały czas patrzył na niego nie wiedząc co ma zrobić... Poprawiło mu się... Jest szansa na to, że będzie dobrze... Co prawda szanse są małe, ale jednak są... To się najbardziej liczy, prawda?
Po wyjściu lekarza z sali Luke od razu rzucił się na Mike'a. Zaczął go przytulać i całować... Po chwili Mike usłyszał cichy szloch. Wiedział, że Luke płacze, ale był pewien, że to że szczęścia. Po chwili on sam zaczął płakać... I w ten sposób spędzili resztę wieczora... Płacząc. Przytuleni do siebie. Wymieniając drobne pocałunki... Bo przecież nie ma w tym nic złego. Miłość nie jest złym uczuciem... Niektórzy ukazują ją dając sobie prezenty. Niektórzy za pomocą nienawiści. A Mike i Luke ukazywali ją właśnie w taki sposób, jak teraz. Spędzając razem czas w ciszy. Pokazując prawdziwe emocje. Nawet nie zauważyli, kiedy obaj zasnęli. Jednak po raz pierwszy od miesiąca mogli pójść spać spokojnie. Z uśmiechami na twarzach...
Następnego dnia rano Calum i Ashton przyszli w odwiedziny. Jednak zastali pustą salę. Nie wiedzieli dlaczego... Młodszy postanowił napisać do Luke'a i zapytać czemu nie ma ich na sali. Po chwili dostał odpowiedź. Luke napisał, że jest sobota, więc Mike nie ma żadnych badań. Skorzystali więc z okazji i wyszli na zewnątrz. Na dworze było całkiem ciepło, zważając na to, że zbliżała się wiosna. Calum i Ashton dołączyli do Muke'a. Po około piętnastu minutach byli już dość daleko od szpitala. Musieli wracać. Jednak przed powrotem wstąpili jeszcze do pobliskiego sklepu. Był on dość mały, więc Mike miał utrudnione poruszanie się ze względu na wózek. Tak bardzo chciał już móc poruszać się na własnych nogach... Jednak przez śpiączkę i tak długie leżenie bez ruchu musi nauczyć się chodzić od nowa...Jego nogi nie są w stanie po tak długiej bezczynności tak po prostu zacząć na nowo funkcjonować.
Nagle Mike poczuł dziwne ukłucie w klatce piersiowej. Bolało przez chwilę, ale postanowił to zignorować. Po chwili kłucie powróciło. Nie mógł wytrzymać bólu. Powiedział o tym przyjaciołom, którzy od razu zaczęli panikować. Nie mieli pojęcia co zrobić... Jak najszybciej wyszli ze sklepu i prawie biegnąc udali się do szpitala. Czy to właśnie było to, co będą musieli znosić przez resztę życia? Czy Mike często będzie miewał takie bóle?
Gdy znaleźli się już w szpitalu od razu udali się do ordynatora oddziału, na którym leżał Mike. Ten skierował Mike'a na prześwietlenie klatki piersiowej. To co miał im przekazać lekarz, miało zmienić ich plany na najbliższe dni. Nici ze spacerów, miłych rozmów, wspólnego odrabiania lekcji, spotkań z Ashton'em i Calum'em... Jego żebra nie do końca się zrosły w skutek czego jedno z nich naciska na płuco Mike'a. Chłopak musi przejść operację najszybciej jak się da... Nikt nie wiedział, co miało wyniknąć z operacji. Wiedzieli natomiast, że Mike ma 50% szans na jej przeżycie... Bez niej był dość słaby. A ona mogła tylko pogorszyć sytuację...
14 marca. Dzień operacji. Mike był już pod narkozą, Luke był na lekach uspokajających. Nie byli w stanie normalnie funkcjonować. Calum i Ashton przyszli do szpitala godzinę temu. Oni również bardzo się denerwowali. Co jeśli Mike nie wyjdzie z tego cało? Co jeśli on umrze? Co jeśli... Dość...
Luke już nie mógł myśleć o tym co będzie. Nie chciał... On i jego przyjaciele siedzieli na sali Mike'a czekając aż pielęgniarki przyjdą po jego chłopaka. Czekali pięć, potem dziesięć, potem piętnaście minut... Aż wreszcie nadszedł ten czas, kiedy Mike zasnął po narkozie. Spał jak zabity. Luke bał się, że jego słońce już się nie obudzi. Wziął trzy tabletki na uspokojenie. Ale one nic nie dają... Nadal bał się wykonać jakikolwiek ruch... Minęło kolejne dziesięć minut. Pielęgniarki przyszły po Mike'a dokładnie o trzynastej dwadzieścia siedem. I właśnie tę godzinę Luke zapamiętał jako godzinę rozpoczęcia piekła...__________
Taki trochę smutny 😅
Mam nadzieję, że się podoba 😊😊Do następnego, xx
~JWH