Następnego ranka Mike obudził się szczęśliwy. A dlaczego? Miał obok jego... Teraz mógł powiedzieć, że są sobie całkowicie oddani... Teraz mógł powiedzieć, że Luke jest cały jego... Miał obok siebie cały swój świat. A co najważniejsze złe przeczucia zniknęły... Teraz już myślał tylko o dobrych rzeczach.
Postanowił, że zrobi swojemu chłopakowi śniadanie. Wygramolił się z łóżka Tak, by nie obudzić Luke'a i udał się do małej kuchni znajdującej się po lewo od drzwi wejściowych. Wczoraj nawet nie zdążył się dokładnie przyjrzeć całemu domkowi. Jednak mimo to mógł stwierdzić, że było tu bardzo ładnie. Po drodze minął pokój swoich przyjaciół. Ashton i Calum wyglądali uroczo śpiąc przytuleni do siebie. Miał w planach spytać obojgu czy również mają ochotę na śniadanie. Jednak zbyt słodko wyglądali. Mike nie miał serca ich obudzić. Gdy wreszcie dotarł do kuchni zaczął rozglądać się po niej, jak i po szafkach, by znaleźć potrzebne składniki. Po piętnastu minutach zabrał się za robienie naleśników, które już po chwili były gotowe. Zjadł kilka, po czym trzy z nich posmarował kremem czekoladowym. Następnie zwinął je i polał bitą śmietaną układając truskawki. Do szklanki wlał sok pomarańczowy po czym ułożył wszystko na tacy. Zaniósł ją do pokoju i położył na szafce obok łóżka. Następnie położył się znów koło swojego chłopaka, po czym bo przytulił i postanowił bo obudzić. Po chwili składania delikatnych pocałunków Luke wreszcie otworzył oczy. Spojrzał na Mike'a i postanowił po prostu wtulić się w niego.
Luke po zjedzeniu naleśników poszedł pod prysznic. Mike jeszcze chwilę leżał na łóżku, po czym wstał i ubrał luźne ubrania. Około godziny czternastej chłopcy postanowili wyjść na spacer. W pobliżu znaleźli jezioro. Poszli tam, by móc wykąpać się w nim. Luke od razu wskoczył do wody, a zaraz za nim cała reszta. Chłopcy bawili się świetnie. Do czasu... Mike odszedł od nich na chwilę, by załatwić potrzeby fizjologiczne. Gdy już miał wracać usłyszał hałas. Poszedł w jego stronę, by sprawdzić co się dzieje. Już po chwili tego pożałował... Zauważył mężczyznę. Leżącego. W kałuży krwi... Nad nim stał drugi mężczyzna. Z nożem. Była na nim krew. I wtedy Mike wiedział co właśnie się stało. Był świadkiem morderstwa. Chciał zadzwonić na policję, jednak zanim zrobił cokolwiek zabójca zobaczył to stojącego, przyglądającego się całej sytuacji. I wtedy to się stało. Zaatakował. W pewnej chwili Mike nie czuł nic... A w następnej obudził się w jemu nieznanym miejscu...
Luke świetnie bawił się pływając na różne sposoby, skacząc z mostku do wody i nurkując. Jednak cały czas zastanawiał się gdzie poszedł jego chłopak. Postanowił pójść go szukać. Długo nie musiał tego robić. Przeszedł może z trzy kilometry, może cztery? Znalazł go leżącego przy rzeczce. Myślał, a raczej chciał, aby to co właśnie zobaczył było tylko snem. Jednak tak nie było. Mike leżał ze zamianą głową. Nie poruszał się. Luke zapłakany wyciągnął telefon i zadzwonił po swoich przyjaciół a następnie po karetkę. Nie czekał długo. Cal i Ash byli na miejscu po dwudziestu minutach, a karetka dziesięć minut później. Ratownicy zabrali Mike'a do szpitala i pozwolili Luke'owi jechać z nimi. Ten był cały roztrzęsiony... Nie wiedział co teraz będzie z jego chłopakiem. Przez całą drogę trzymał Mike'a za rękę. Nie chciał jej puszczać już nigdy. Teraz był tego pewien. Teraz wiedział, że to z Mike'iem chce być już na zawsze. Że to Mike jest tym jedynym...
Ashton i Calum przez cały czas trzymali kciuki za to, żeby Mike'owi nic nie było. Żeby było z nim okey. Postanowili wrócić już do miasta, o czym wcześniej poinformowali Luke'a. Zabrali ze sobą rzeczy pozostałej dwójki. Torbę Mike'a zawieźli do szpitala. Później cała trójka siedziała przy rannym przyjacielu. Nie mieli zamiaru opuszczać go nawet na sekundę...
__________
Witam po przerwie °.°
Nie miałam pojęcia jak zabrać się za ten rozdział...Do następnego, xx
~JWH
