Wzięłam Louisa na ręce. To co wtedy poczułam zapamiętam do końca życia. Bicie jego serduszka. Maluch oparł główkę o moją pierś i zaczął się uspokajać. Marco rozmawiał jeszcze przez chwilę z panią z ośrodka a w tym czasie nowy członek naszej rodziny zdążył zasnąć.
W drodze do domu udaliśmy się po resztę rzeczy, które były nam jeszcze potrzebne.
Powoli zaczęło w końcu do mnie docierać jak trudna może się okazać dla nas wszystkich ta nowa sytuacja w której się znaleźliśmy.
Opieka nad tak małym dzieckiem nie należy do najprostszych a biorąc pod uwagę wykonywany przeze mnie i Marco zawód wcale nam tego nie ułatwia. Musimy porozmawiać na spokojnie jak zamierzamy to wszytko ogarnąć bo to może wcale nie być takie proste.
Dzień spędziliśmy dość aktywnie. Z każdą minutą poznawaliśmy i kochaliśmy małego Louisa coraz bardziej. Teraz nadszedł czas na największe wyzwanie a mianowicie pierwsza kąpiel w naszym wykonaniu. Myślę, że z boku mogło to wyglądać całkiem zabawnie ale ostatecznie, wspólnymi siłami nam się udało. Gdy mały najedzony i wykąpany zasnął, my mieliśmy chwilę, żeby porozmawiać.- Marco, jak to teraz wszytko będzie wyglądać?
- Podobnie jak zawsze, z taką różnicą, że mamy kolejną osobę do kochania.
- Chciałabym posiadać twój optymizm. Ja po prostu nie potrafię sobie tego wszystkiego wyobrazić.
- Będzie dobrze, zobaczysz.
- A co z naszą grą?
- A jaki widzisz w tym problem?
- Ktoś musi opiekować się Louim.
- Myślę, że Mario razem z Samanthą chętnie nam pomogą i nie będziemy musieli rezygnować z reprezentowania BVB.
- Z nimi też musimy porozmawiać.
- Spokojnie, porozmawiamy.
Przytuliłam się do mojego chłopaka zmęczona tym wszytkim co się dziś wydarzyło.
Z tego wszytkiego zapomniałam zadzwonić do Mario i dowiedzieć się co z tatą. Od razu złapałam telefon i wybrałam numer brata. Prawie natychmiast odebrał. Przekazał mi, że operacja się udała ale by organizm szybciej się zregenerował pacjent zostanie na kilka dni utrzymany w stanie śpiączki. Lekko mi ułożyło, że nie doszło do żadnych komplikacji. Umówiliśmy się jeszcze, że przyjaciele odwiedzą nas koło godziny 11 a później koło godziny 14 wszyscy razem pojedziemy na stadion ponieważ mamy trening razem z chłopakami. Zazwyczaj przychodzimy po sobie ale czasem zdarzają się wyjątki.Mniej więcej koło godziny 22 byłam już tak zmęczona, że kładąc się do łóżka prawie natychmiast zasnęłam.
No i się zaczyna. Mój maluch nie pozwolił mi na spokojny sen, lecz zanim zdążyłam wstać widziałam już Marco, który zabrał Louisa na ręce i poszedł zrobić mu mleko. To był tak piękny widok. Gdy mój chłopak wrócił już do łóżka przytuliłam się do niego bardzo mocno. On jest dla mnie tak ogromnym wsparciem. Nie wiem jak miałabym sobie radzić bez niego.
Rano wstałam koło godziny 9. Miałam jeszcze 2 godziny do przyjścia przyjaciół. Zrobiłam śniadanie dla mnie i Marco. W między czasie ubrałam Luiego. Przy nim z każdą chwilą uczę się coraz większej podzielności uwagi. Jest z nami dopiero jeden dzień a ja tak strasznie się o niego martwię. Uważam dosłownie na wszytko. Marco śmieje się, że troszkę przesadzam ale po prostu już tak mam. Pewnie za jakiś czas mi przejdzie.
Punktualnie o 11 zadzwonił dzwonek. Wpuściłam gości do środka.
Od razu chcieli poznać Louisa. Cieszyłam się, że z nimi również szybko złapał dobry kontakt.Później długo rozmawialiśmy o całej sytuacji. Zarówno Mario jak i Samantha zaoferowli swoją pomoc. Teraz byłam już trochę spokojniejsza. Ustaliliśmy, że gdy my bedziemy mieli treningi i żadne z nas nie będzie mogło zająć się malcem to Sam będzie z nim zostawała i Mario wymyślił, że conajmniej raz w miesiącu zajmuje się swoim nowym bratem bym ja z Marco mogli spędzić czas tylko we dwoje, przynajmniej do czasu w którym tata wróci do pełni zdrowia.
Kilka godzin później byliśmy już na treningu lecz ja nie potrafiłam skupić się w 100% bo cały czas myślałam czy z Louisem wszytko w porządku. Wtedy podszedł do mnie Marco.
- Spokojnie kochanie. Jest w dobrych rękach. Nic mu nie będzie.
Trochę mi to pomogło.

CZYTASZ
Ja I On
FanficMarco nigdy nie myślał, że fanka może zostać miłością jego życia. Ale co zrobi gdy pozna Darię...