145

1 0 0
                                    

Uwaga! Rozdział zawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich. Czytając, robisz to na własną odpowiedzialność. Jeśli nie, możesz spokojnie ominąć notkę.

Harry's POV:

- Poważnie? – krzyczę unosząc ręce w dramatyczny sposób.
Usta Tessy otwierają się, ale nie wypowiada żadnych słów, patrzy tylko raz na pierdolonego Trevora, raz na mnie. Cholera, Tessa. Gniew płynie w moich żyłach i zaczynam wyobrażać sobie kilka sposobów, w jaki skopię jego jebany tyłek.
- Porozmawiam z Christianem – mówi spokojnie Trevor, po czym odchodzi.
Łapię jego rękaw i zaciskam w pięści, na co otwiera szeroko oczy. Patrzy na Tessę, jakby oczekiwał, że go ocali. Bez szans, kutasie.
- Harry, proszę – jęczy Tessa.
Kolory z jej twarzy zaczynają odpływać, kiedy zaciskam mocniej ręce na jego drogim garniturze.
- Proszę, Harry, nie tutaj – błaga.
Desperacjo pragnę ją zignorować, trzasnąć jego głową o ścianę, ale wyraz jej twarzy mnie powstrzymuje. Puszczam go i cofa się o krok, poprawiając rękaw.
- Odpierdol się od niej - mówię, kiedy pędzi po schodach.
- Harry...
- Poważnie, Tessa? Chyba sobie ze mnie kurwa jaja robisz – mówię.
Patrzę na Kimberly, a ta podnosi ręce w obronnym geście i zabiera z biurka segregator, żeby zostawić nas samych. Dobry pomysł. Tessa wysyła jej piorunujące spojrzenie, a ja jestem blisko od zaśmiania się na ten widok.
- Zjedliśmy razem lunch, Harry, to wszystko – broni się, zmierzając w stronę swojego gabinetu.
Podążam za nią wzdłuż korytarza i zamykam drzwi od razu po naszym wejściu do środka.
- Lunch, tylko tyle? Której części w 'trzymaj się od niego z daleka' nie zrozumiałaś? – mówię od razu.
- Nie mów do mnie, jakbym była dzieckiem.
- Więc przestań się tak zachowywać.
- Kiedy zachowałam się jak dziecko? Poszłam na lunch ze współpracownikiem – kładzie ręce na biodrach, pełna frustracji.
- Współpracownikiem, z którym zabroniłem ci się widywać – podnoszę głos.
- Musisz być ciszej, to moja praca.
- Staż – poprawiam ją.
- Co?
- Nie jesteś tutaj pracownikiem, tylko stażystką – przypominam jej opryskliwie.
- Więc wracamy do tego? – smutek przejmuje jej głos.
- Do czego? Do mnie, przypominającego ci, żebyś przestała być taka nadęta?
- Serio? – sprawdza mnie.
Zaciskam szczękę i patrzę na swoją upartą... dziewczynę. Wiem, że jestem blisko bycia zbyt wrednym i staram się nie przekraczać granicy, ale cholernie wkurwiła mnie ta sytuacja.
- Czemu tutaj w ogóle przyszedłeś? – pyta, siadając za biurkiem.
- Przyjechałem zabrać cię na lunch, żebyś nie musiała wychodzić podczas śnieżycy, ale widocznie świetnie sobie beze mnie radzisz – warczę.
- To nie jest żadna wielka sprawa. Wyszliśmy coś zjeść i od razu wróciliśmy. Musisz opanować tę zazdrość.
- Zazdrość? Myślisz, że o to mi chodzi? – szydzę.
- Więc o co innego?
- Na pewno nie zazdrość – powtarzam się.
Oczywiście, że to zazdrość i strach, ale nie przyznam się do tego.
- A właśnie, że tak – mówi przez zęby.
- Cholera, nie. Chodzi o ciebie, o to, że spędzasz z nim czas po tym, jak bardzo wyraźnie powiedziałem ci, że nie chcę go widzieć w pobliżu ciebie.
- Ile razy mam ci powtarzać, że masz przestać mną rządzić? Nie zrobiłam nic złego, przecież do niczego nie doszło.
- Jasne – przewracam oczami.
- Jestem pewna, że zrozumiał aluzję, po tym jak próbował... - przerywa w środku zdania i zakrywa usta dłonią.
Serce wyskakuje mi z klatki piersiowej. Czego kurwa próbował?
- Co... próbował... zrobić? – pytam wolno, a mój ton wysyła niewidzialne dreszcze w kierunku jej kręgosłupa.
- Nic – kłamie. Mój wzrok zaczyna się zacierać i widzę tylko czerwień.
- Powiedz mi, teraz – żądam.

Tessa's POV:

Kręcę głową i cofam się o kilka kroków. Wiem, że tym razem jestem niesprawiedliwa. Wymusiłam na Harrym szczerość, a sama pominęłam randkę z Trevorem i to, że próbował mnie pocałować, pomimo wszystkich wyznań, jakimi podzielił się ze mną Harry. Nie lubię tego uczucia, tego, że się mylę, a on ma rację, przynajmniej w większości. Nie chcę, by sądził, że może mnie kontrolować, ale powinnam była mu powiedzieć o randce z Trevorem. Byłam dla niego surowa za to, że kłamał, a robiłam dokładnie to samo.
- Dopomóż mi Boże, Tessa, jeśli nie powiesz mi teraz, wyjdę z tego gabinetu i go znajdę. Zapewniam cię, że powie mi o wszystkim – grozi mi.
Obraz Harry'ego przygniatającego Trevora do podłogi i bijącego go raz za razem staje mi przed oczami, kiedy odwraca się do drzwi.
- Okej, okej! Chodź tutaj – krzyczę, wstając z krzesła.
Puszcza klamkę i patrzy na mnie, czekając na odpowiedź. Rozważam ponowne skłamanie, ale wiem, że to tylko pogorszy sytuację.

AfterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz