147

1 0 0
                                    

- Dawno się nie widzieliśmy, Harry – uśmiecha się Molly.
- Taa – chłopak upija łyk drinka z kubka, a jej spojrzenie przenosi się na mnie.
- Och, nie zauważyłam cię, Tessa – zauważa złośliwie. Ignoruję ją, a Niall podaje mi nowego drinka – stało się jasne, że tego poprzedniego nie odzyskam.
- Tęskniłeś za mną? – pyta różowowłosa. Ma na sobie więcej ciuchów, niż zazwyczaj, ale i tak jest ledwie ubrana. Jej czarny top ma rozdarcie z przodu, celowo, jak rozumiem, a jej czerwone spodenki są niewiarygodnie krótkie, w dodatku miejscami przetarte, by odsłonić bladą skórę.
- Nie – mówi Harry, nawet na nią nie patrząc. Unoszę kubek do ust by ukryć uśmiech.
- Jestem pewna, że tęskniłeś.
- Odpieprz się – warczy chłopak.
- Jeeezu, ktoś tu jest marudny – Molly wywraca oczami.
- Chodź, Tessa – Harry łapie moją dłoń i odciąga od dziewczyny. Idziemy do salonu, zostawiając irytującą Molly i śmiejącego się Nialla w kuchni.
- Tessa! – Steph piszczy, podskakując z jednej z kanap. – Cholera, dziewczyno! Wyglądasz seksownie, wow! Sama bym to ubrała! – komplementuje mnie.
- Dzięki – uśmiecham się. To nieco dziwne, widzieć się ze Steph, ale w żadnym stopniu nie tak złe, jak widzieć Molly. Szczerze brakowało mi Steph i mam nadzieję, że dzisiejszy wieczór przebiegnie na tyle dobrze, że będziemy mogły pomyśleć o odbudowaniu naszej przyjaźni.
- Cieszę się, że przyszłaś – przytula mnie.
- Idę pogadać z Louisem, zostań tutaj – instruuje Harry, po czym odchodzi.
- Widzę, że niegrzeczny jak zawsze – śmieje się dziewczyna, przekrzykując głośną muzykę i głosy imprezowiczów.
- Taa... Niektóre rzeczy się nie zmieniają – uśmiecham się i dopijam resztę słodkiego drinka. Nienawidzę myśleć o tym, ale smak wiśni przypomina mi o pocałunku z Zaynem. Jego usta były zimne, a język słodki. To wszystko wydaje się jak z innego świata – inna Tessa dzieliła z nim pocałunek. Steph klepie mnie w ramię, co najmniej jakby czytała mi w myślach:
- Tam jest Zayn, widziałaś się z nim od... no wiesz? – pyta, wskazując ozdobionym wzorem zebry paznokciem w stronę czarnowłosego chłopaka.
- Nie... Nie widziałam się z nikim. Poza Harrym.
- Zayn czuł się po tym wszystkim jak dupek. Niemalże było mi go szkoda – mówi dziewczyna.
- Możemy pogadać o czymś innym, proszę? – błagam, a gdy jego wzrok napotyka moje oczy – odwracam głowę.
- Och, tak. Cholera, przepraszam. Chcesz następnego drinka? – pyta.
- Tak, zdecydowanie – uśmiecham się, by zmniejszyć napięcie. Zerkam na miejsce, w którym widziałam Zayna, ale już go tam nie ma. Przygryzam wnętrze policzka i wracam wzrokiem do Steph, która wpatruje się w swój kubek. Żadna z nas nie wie, co powiedzieć.
- Chodź, poszukamy Tristana – proponuje Steph.
- Harry... - już mam powiedzieć, że poprosił, bym się stamtąd nie ruszała, ale on nie prosił, on zażądał. Wlewam resztkę zimnego drinka do ust. Czuję, że policzki mam już gorące od alkoholu, który płynie w moich żyłach. Jestem nieco bardziej spokojna, sięgając po kolejny kubek i idę za Steph do salonu.
Dom jest zatłoczony bardziej, niż kiedykolwiek, a Harry'ego nie ma nigdzie w zasięgu wzroku. Połowę dużego pokoju zajmuje długi stół karciany, na których ustawiono rząd czerwonych kubków. Pijani studenci wrzucają do nich coś, co wydaje się być piłeczką pingpongową – nigdy nie zrozumiem tej potrzeby, by po pijaku grać w gry. No, przynajmniej ta nie zawiera opcji całowania. Zauważam Tristana, siedzącego na kanapie obok chłopaka o rudych włosach – pamiętam, że widziałam go tu wcześniej. Wtedy palił skręta z Jacem. Zayn, siedzący na oparciu kanapy, mówi coś do grupy, sprawiając, że Tristan wybucha śmiechem. Gdy chłopak zauważa podchodzącą Steph, uśmiecha się. Zawsze lubiłam współlokatora Nialla, odkąd go tylko poznałam. Jest miły i wydaje się, że naprawdę zależy mu na Steph.
- Jak tam sprawy między wami? – pytam dziewczynę.
- Świetnie. Myślę, że go kocham – uśmiecha się.
- Myślę? Jeszcze sobie tego nie powiedzieliście? – otwieram usta w zdziwieniu.
- Nie, Boże, nie. Umawiamy się dopiero trzy miesiące – śmieje się Steph.
- Och... - Harry i ja powiedzieliśmy to zanim w ogóle zaczęliśmy się spotykać.
- Ty i Harry jesteście inni – Steph chyba naprawdę czyta mi w myślach. – A co z wami?
- W porządku, z nami w porządku – mówię i jestem tego pewna. Chociaż raz jest dobrze.
- Wy dwoje jesteście naprawdę najdziwniejszą parą.
- Taa, to prawda – przytakuję.
- Ale to dobrze! Wyobrażasz sobie co by było, gdyby Harry znalazł dziewczynę podobną do siebie? Nigdy nie chciałabym jej poznać, to na pewno – śmieje się Steph.
- Ja też nie – przyłączam się.
- Oto i moja dziewczyna – Tristan macha do Steph, a ona podchodzi i siada mu na kolanach.
- Jak tam, Tesso? – chłopak przelotnie całuje swoją dziewczynę w policzek, po czym zwraca się do mnie.
- Dobrze, a u Ciebie? – pytam. Brzmię jak polityk. Tessa, wyluzuj!
- Spoko, jestem pijany jak cholera, ale spoko – śmieje się.
- Gdzie jest Harry? Nie widziałem go – pyta mnie chłopak z rudymi włosami.
- On... Cóż, nie mam pojęcia.
- Na pewno jest gdzieś w pobliżu. Nie wyobrażam go sobie z dala od ciebie – Steph stara się mnie uspokoić.
Nie bardzo przejmuję się tym, że nie widziałam Harry'ego już dłuższą chwilę, bo alkohol generalnie sprawia, że jestem spokojniejsza, ale chciałabym, by chłopak już wrócił i spędził ze mną trochę czasu. Oni wszyscy są jego znajomymi, nie moimi. No, poza Steph, bo w jej przypadku wciąż nie mogę się zdecydować, ale w tej chwili jest osobą, którą znam tutaj najlepiej i nie chcę stać sama, jak dziwaczka.
Ktoś wpada na mnie i przechylam się lekko w przód, na szczęście mój kubek po trzecim drinku jest już pusty i gdy spada na poplamiony dywan, tylko kilka kropel różowego napoju ląduje na podłodze.
- Cholera, sorry – bełkocze pijana dziewczyna.
- W porządku, serio – odpowiadam. Jej czarne włosy są tak lśniące, że dosłownie mrużę oczy. Jak to w ogóle możliwe? Muszę być dużo bardziej pijana, niż sądziłam.
- Chodź, siadaj tu, zanim cię stratują – Steph droczy się ze mną, więc śmieję się, po czym siadam na krawędzi sofy.
- Więc, słyszałaś, co się stało z Jacem? – pyta mnie Tristan.
- Nie, co z nim? – wspomnienie jego imienia sprawia, że skręca mnie w żołądku.
- Aresztowali go, wyszedł wczoraj – wyjaśnia chłopak.
- Co? Serio? Co zrobił? – pytam.
- Zabił kogoś – odpowiada rudowłosy.
- O mój Boże! – otwieram usta w zdziwieniu, a wszyscy zaczynają się śmiać. Cóż, jestem dużo głośniejsza, gdy jestem wstawiona.
- Robi sobie z ciebie jaja, Jace został zatrzymany i miał przy sobie trochę trawki - wyjaśnia Tristan.
- Jesteś takim idiotą, Ed – rzuca Steph i szturcha go w ramię, a ja nie mogę powstrzymać śmiechu – tak szybko mu uwierzyłam!
- Powinnaś zobaczyć swoją minę! – śmieje się chłopak.
Mija kolejne trzydzieści minut bez znaku życia od Harry'ego. Zaczyna mnie to pomału irytować, ale czym więcej piję, tym mniej mnie to wszystko obchodzi. Głównie dlatego, że mam na oku Molly, która na tę noc znalazła sobie jakąś blond zabaweczkę. Jego ręce wędrują po jej udzie. Uch. Ale lepiej on, niż Harry.
- Kto teraz? Kyle ma ewidentnie już dość – mówi chłopak w okularach, wskazując na swojego pijanego przyjaciela, który zaległ na dywanie. Spoglądam na stół pełen kubków i dodaję dwa do dwóch.
- Ja zagram! – woła Tristan, usuwając Steph ze swoich kolach.
- Ja też – włącza się dziewczyna.
- Wiesz, że nie jesteś w tym dobra – Tristan droczy się z nią.
- Jestem. Jesteś po prostu zły, że jestem lepsza niż ty. Gram w twojej drużynie, więc nie masz po co się stresować – Steph zalotnie trzepocze rzęsami, a Tristan kręci głową.
- Tess, powinnaś zagrać! – dziewczyna przekrzykuje muzykę.
- Ummm, nie, spoko – nie mam pojęcia, w co będą grać, ale wiem, że byłabym w tym okropna.
- Och, no daj spokój, będzie fajnie! – dziewczyna składa ręce w błagalnym geście.
- Co to w ogóle jest?
- Piwny ping pong, nie? – wzrusza teatralnie ramionami, po czym wybucha pijackim śmiechem. – Nigdy w to nie grałaś, prawda?
- Nie, nie lubię piwa.
- W takim razie możemy wziąć wiśniówkę. Serio, mają tutaj tego na litry! Wezmę jedną z lodówki, poukładaj kubki – nakazuje Tristanowi dziewczyna.
Chcę zaprotestować, ale z drugiej strony – chcę się dobrze bawić. Muszę się wyluzować i niczym nie przejmować. Piwny ping pong może nie być wcale taki zły. Nie może być gorszy niż siedzenie samemu na tej sofie i czekanie, aż Harry wróci stamtąd, gdzie teraz jest.
Tristan zaczyna układać kubki w kształt, który przypomina mi kręgle.
- Będziesz grać? – pyta.
- Tak myślę, chociaż nie wiem, jak.
- Kto chce być jej partnerem? – woła Tristan. Czuję się głupio, gdy nikt się nie odzywa. Świetnie, wiedziałam, że...
- Zayn? – głos Tristana przerywa moje myśli.
- Yyy, nie wiem... - Zayn odpowiada, nie patrząc na mnie. Unikał mnie przez cały czas, odkąd tylko weszłam.
- Tylko jedna runda – chłopak próbuje go przekonać. Zayn rzuca na mnie krótkie spojrzenie swoich karmelowych oczu, po czym wraca uwagą do Tristana.
- Okej, jedna gra – poddaje się.
Zayn i ja stoimy w ciszy po jednej stronie stołu, gdy Steph napełnia kubki alkoholem.
- One były używane całą noc? – pytam jej, próbując ukryć obrzydzenie na myśl o tym, ile ust ich dotykało.
- Jest okej – śmieje się dziewczyna, a ja się krzywię. Zauważam kątem oka, jak Zayn się uśmiecha, ale gdy obracam się, by na niego spojrzeć – ucieka wzrokiem.
To będzie długa gra.

AfterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz