Rozdział IX

135 9 1
                                    

Lekcje minęły bardzo szybko. Nawet szybciej niż myślałem.
Na wf-ach mieliśmy lekkoatletykę, a dokładniej biegi długodystansowe. Czyli to co uwielbiam najbardziej. Jak można się było tego spodziewać, na luzie zająłem pierwsze miejsce, znaczy się dobiegłem pierwszy do mety.
Z tego co zauważyłem, to Kevin jest bardzo dobrze wysportowany jak na gwiazdeczke klasową. Tak dla jasności Kevin Grey to kapitan szkolnej drużyny basebola, ten debil, na którego miejscu usiadłem i z tego powodu wyskoczył na mnie z pięściami.

Aktualnie jest w pół do osiemnastej, a ja leżę na łóżku i kończę zbierać informacje o celu mojej dzisiejszej misji, na komputerze udoskonalonym przez Jacka. Oprócz wgrania dodatkowych zabezpieczeń, dodał aplikacje własnej produkcji, chroniące przed wykryciem naszych komputerów przez policję. Jack jest po prostu geniuszem inaczej tego nazwać nie można. Skończyłem czytać ostatnie zdanie, kiedy usłyszałem jak ktoś puka do drzwi.
-Czego do cholery- wydarłem się oburzony tym, że ten ktoś nie przestawał walić w drzwi, więc musiałem wstać i pójść je otworzyć. Za nimi zobaczyłem blondynke, którą podtrzymywała Joanna.
-Powiedziała, że mam ją tu przyprowadzić, bo sama nie da rady iść. Mówiła, że jej pomożesz.- odezwała się brunetka. Oczywiście, że jej pomogę, a raczej serum jej pomoże.
-Dobra- powiedziałem zabierając od niej Sam, gdy to robiłem Jane spojrzała się na mnie podejrzliwym wzrokiem.
Mając śpiącą dziewczynę na rękach wszedłem z powrotem to środka. Położyłem ja na łóżku i zacząłem przeszukiwać szuflady biurka. Jest. Mam ją, znalazłem strzykawkę. Już miałem wyciągnąć przedmiot, który znalazłem, ale najpierw.
-Jane, możesz już iść- odezwałem się spokojnym, przyjaznym głosem, aby ją przekonać i spojrzałem jej w oczy. Po chwili dziewczyna odwróciła się na pięcie i odeszła.
-Zaczekam za drzwiami- odezwała się mijając próg.
-Jak chcesz- odpowiedziałem tym razem już obojętnym tonem.
Na szczęście zamknęła za sobą drzwi, za co jestem jej ogromnie wdzięczny, bo nie musz wstawać i tego robić.

Podszedłem do łóżka, które zajmowała Sam. Pochyliłem się nad nią i zaaplikowałem jej serum anty-senne. Mimo tego dziewczyna cały czas spała. We śnie wygląda na taką spokojną, delikatną i bezsilną, w przeciwieństwie do rzeczywistości. Odgarnąłem bląd kosmyk z jej twarzy i spojrzałem na nią. Mimowolnie się uśmiechnąłem widząc jej twarz. Powoli się od niej odsunąłem i usiadłem przy biurku.
Postanowiłem odwiedzić swój pałac i może udać się wcześniej na misje. Zobaczymy.

Napisałem sms-a do przyjaciół. W razie jakby chcieli mnie szukać to będą wiedzieć gdzie. Wyszedłem z pokoju, a tam czekała Joanna.
-Samanta zasnęła, nie chciałem jej budzić- powiedziałem na spokojnie, po czym wróciłem do siebie. Brunetka nie wiedziała co ze sobą zrobić. Przez chwilę myślałem, że za mną pójdzie, ale tego nie zrobiła. Zamiast tego poszła w kierunku swojego pokoju. Nie chce, żeby ktoś zobaczy jek się teleportuje, a poza tym nie znam jeszcze rozmieszczenia kamer monitorujących obiekt. Jak na razie to w pokoju jest najbezpieczniej, bo nie ma ich tutaj. Schowałem pistolet do biurka, zrobiłem tam specjalną skrytke na broń, strzykawki i papierosy. Bo na terenie szkoły posiadanie tych rzeczy jest zabronione. Heh. No kto by się spodziewał. Rozejrzałem się po pokoju. Oprócz mnie i śpiącej Samanty nikogo tutaj nie było.
Chwyciłem czerwony ,,kamień" zawieszony na mojej szyi i teleportowałem się do naszej siedziby.

Pojawiłem się w granatowym salonie, gdzie zazwyczaj przebywamy. W tym pałacu znajduje się dwanaście salonów, w każdym inny kolor jest kolorem przewodnim. Jest tutaj też dwadzieścia pokoi gościnnych, cztery sypialnie każda z łazienką oczywiście. Mamy tu basen, sale muzyczną i różne sale treningowe, do tego zbrojownie i sale balową.
Nasza mafia jest bardzo dobrze zorganizowana, działa w całej Europie. Ja i moi przyjaciele oprócz bycia przywódcami mafi jesteśmy także płatnym zabójcami, o czym pewnie już wiecie.

No nic, skoro już tutaj jestem to poczytam sobie raporty moich mróweczek. Usiadłem przy biurku służbowym i spojrzałem na stos papieru, na nim leżący.
Raczej szybko tego nie skończę.

Po czterech godzinach żmudnego czytania, kończyłem ostatnią kartkę. Alleluja, wreszcie koniec.
Myślałem, że zajmie mi to jeszcze więcej czasu, ale na szczęście się myliłem. Z tego co się dowiedziałem to Rosyjska mafia ostatnio zaprzestała działań na naszym terenie. No i chwała Bogu za to. Bo nie chciało by mi się z nimi walczyć, ani ryzykować życia moich ludzi.
Czerwone smoki z Chin chcą się spotkać, żeby obgadać parę spraw dotyczących broni. Pewnie znowu jakieś próby handlu. Ehh... Do tego dzisiaj postrzelili mi pięciu ludzi, a trzech zabili. Kurwa. Niech no tylko się dowiem kto za tym stoi to własnoręcznie zabije. Zabije to mało powiedziane, będę torturował najgorszymi z najgorszych metod. Dla mnie moja mafia jest rodziną tutaj każdy zna każdego, każdy się szanuje. Więc jeśli ktoś zabił lub skrzywdził moją rodzinę, to lepiej niech się szykuje na cierpienie gorsze niż w piekle.
Ze złości zacisnąłem dłoń w pięść i udezyłem z całej siły w blat.
Wcześniej jakoś nikt nie ginął podczas akcji, dopiero teraz od około tygodnia zaczęli umierać.
To na pewno nie jest przypadek.
Kurwa. Wstałem z krzesła i poszedłem nalać sobie wina.

Z kieliszkiem w jednej dłoni i butelką wina w drugiej wyszedłem z grantowego salonu i udałem się na strych, do pokoju, do którego od wieków już nikt nie uczęszczał. Przychodziłem tu z moim ojcem. Pamiętam jakby to było wczoraj. Sadzał mnie sobie na kolana, przy fortepianie i grał. Graliśmy razem. Teraz to ja siadam sam przy instrumencie, odkładam butelkę na bok i biorę łyk wina z kieliszka. Ojciec nie żyje od 10 lat, matka od 9. Nie wytrzymała smutku spowodowanego brakiem ojca i ze sobą skończyła zginęła za kółkiem. Mając osiem lat zostałem sierotą, gdyby nie pani Klara, matka Zacka, skończyłbym w domu dziecka.
Pani Smith namówiła swoją siostrę, żeby mnie przygarnęła, bo sama nie mogła ze względu na brak męża.
I to właśnie z jej siostrą teraz mieszkam. Niedawno mąż mojej opiekunki prawnej, wyjechał do Niemiec do pracy i tam został.

Zacząłem grać na fortepianie, a po moich policzkach popłynęły łzy. Jak to dobrze, że nikogo tutaj nie ma, że nikt nie widzi. Tak bardzo czuje się samotny, słaby i zagubiony. Ale o tym wie tylko ten pokój, ten fortepian.

*****
No i mamy kolejny rozdzialik, a wraz z nim nową okładkę i tytuł:
,,Krew mafii". Już więcej nie zamierzam nic zmieniać, tak więc zostanie to co jest teraz do samiusienkiego końca^^
Okładkę wykonała Pikachu8881, dziękuję kochana😘💕

Rozdziały są dodawane systematycznie co tydzień😉
Do następnego😘

Krew mafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz