Rozdział 𝟝𝟝

2.6K 127 14
                                    

Miesiąc spędzony na wakacjach w tropikach minął jak z bicza strzelił. W końcu trzeba było wracać. Po powrocie jednak czekała na nas nie lada niespodzianka. Był to prezent, o którym mówił ojciec Jasona przed naszym wyjazdem, a tym prezentem okazał się dom w górach. Gdy taksówka, którą wracaliśmy z lotniska zatrzymała się przed tym domem to zarówno ja jaki i Jason zaniemówiliśmy. Z początku nie wierzyliśmy, że to nasz nowy dom jednak w przekonaniu utwierdził nas komitet powitalny pod postacią całej naszej ekipy i moich rodziców. Przywitaliśmy wszystkich po kolei, by potem odebrać nasze bagaże od taksówkarza i przestąpić próg naszej norki. Będąc już środku zaczęłam podziwiać dom. Domostwo był naprawdę sporych rozmiarów, składało się z dwóch pięter. Parteru i pierwszego piętra. W oczy rzuciły mi się schody ażurowe prowadzące na piętro. Oczywiście weszłam po nich i w taki sposób znalazłam się w salonie. Porozglądałam się chwilę, by potem wrócić na parter do Jasona i naszych gości. Tam też uczciliśmy nasz powrót z wakacji, a przy okazji przeprowadzkę, choć nie zorganizowaną przez nas, do nowego domu.

Minęły dwa tygodnie od naszego powrotu z wakacji i przeprowadzki do nowego lokum. Siedziałam właśnie w salonie na kanapie z książką przed nosem. Za oknem, które tak na marginesie było tak wielkie, że zajmowało całą ścianę, lało niemiłosiernie. Byłam akurat sama w domu, ponieważ Jase musiał wybrać się do miasta by pozałatwiać parę ważnych spraw. Siedziałam i czytałam sobie w spokoju, gdy nagle poczułam uścisk w żołądku. Wiedziałam co to oznaczało. Rzuciłam książkę i zerwałam się z kanapy. Na szczęście w porę dobiegłam do łazienki, zdążyłam zanim zawartość mojego żołądka opuściła go na dobre. No tak. Od paru dni mam okropne mdłości. Zdaniem mojego męża wywołane są nagłą zmianą klimatu, jaką przeszłam wracając z wakacji, ja jednak twierdzę, że to skutek uboczny lekarstw, które jestem zmuszona brać. Wstałam z podłogi i spłukałam wodę, by potem podejść do umywalki, i przemyć twarz oraz umyć zęby. Spojrzałam w lustro i westchnęłam głośno. Nagle usłyszałam swój telefon. Wystrzeliłam z łazienki i prawie wpadając na ścianę wbiegłam do salonu. Chwyciłam telefon i przewróciłam się na kanapę, ponieważ... Eh... Zachaczyłam o nogę od stolika.

- Halo? - odezwałam się, gdy udało mi wcisnąć zieloną słuchawkę na wyświetlaczu

- Halo? Cześć Alice - usłyszałam głos Jenny

- No cześć - przywitałam się

- Słuchaj. Możemy do ciebie wpaść z Dianą? Akurat nie mamy co robić - powiedziała

- Jasne. I tak siedzę sama bo Jason pojechał do miasta pozałatwiać parę spraw - podparłam się na łokciu i zaczęłam machać nogami

- No spoko. To do zobaczenia zaraz - rzekła po czym się rozłączyła

Odsunęłam telefon od ucha. Wtem usłyszałam pukanie do drzwi. Ze zdziwienia zrzuciłam telefon na podłogę. Szybko podniołam urządzenie z podłogi i wstałam z kanapy. Zeszłam na dół po schodach i podeszłam do drzwi. Spojrzałam przez wizjer i zobaczyłam, iż pod drzwiami stoją Diana i Jen. Otworzyłam drzwi.

- Kurwa. Nie sądziłam, że mówiąc "zaraz" masz na myśli dosłownie zaraz. - Oparłam się o framugę.

Jen prychnęła rozbawiona. Odsunęłam się i ruchem głowy zachęciłam dziewczyny do wejścia. Gdy znalazły się w środku zamknęłam za nimi drzwi. Zaprosiłam je do salonu, gdzie kazałam im usiąść na kanapie, a sama poszłam do kuchni zrobić herbatę. Po kilku chwilach siedziałyśmy w salonie popijając herbatę i zagryzając ciastkami. Dawniej robiłyśmy tak praktycznie codziennie. Przy okazji tego cisnęłyśmy beke z dennych seriali telewizyjnych.

- Bleh. Obrzydza mnie takie coś - skomentowała Diana fragment serialu, na co ja i Jen zaśmiałyśmy się

- Hmm... Czy to dziwne, że mam ochotę na ogórki i masło orzechowe? - zagadnęłam na co dziewczyny spojrzały na mnie podejrzliwie - Co?

- Wszystko z tobą ok? - Odezwała się Diana.

- W połowie. Czemu pytasz? - uniosłam brew

- Co masz na myśli mówiąc "w połowie"? - Wtrąciła Jenny.

- Cóż od paru dni mam mdłości, o wczorajszym bólu brzucha nie wspomnę - usiadłam po turecku i podparłam głowę na łociu

- I nie wiesz od czego to? - Jenny spojrzała na mnie.

- Mam podejrzenia, że to od tabletek, ale dziwne jest to, iż wcześniej nic mi po nich nie było. - Powiedziałam.

- Hmm... Ból brzucha, mdłości, chęć na dziwne rzeczy - wymieniała Diana - Alice zadam ci teraz może trochę dziwne pytanie.

- No to dawaj. - Wzruszyłam ramionami.

- Kiedy ostatnio miałaś okres?

- Skąd to pytanie? - wyprostowałam się z wrażenia

- Pytam, bo mam podejrzenia, że... - przerwała na chwilę - jesteś w ciąży

- Co!? W ciąży? Nie ma opcji - wstałam z kanapy

- Spokojnie. To tylko moje spekulacje - starała się mnie uspokoić

- Alice - Jen wstała i spojrzała na mnie - kiedy ostatni raz miałaś miesiączkę?

Otworzyłam szerzej oczy i doskoczyłam do niewielkiego notatnika. Szybko go otworzyłam i zobaczyłam, że...

- Miesiąc temu, a następny powinnam dostać... Dwa tygodnie temu... - wymamrotałam.

- Czyli że... - zaczęła Diana, ale nie dałam jej skończyć

- To jeszcze nic nie znaczy, okres w końcu lubi płatać figle - gwałtownie zamknęłam notatnik i odwróciłam się do dziewczyn przodem

- Może zrób test i wtedy się okaże - zasugerowała Jen

- Ta, ciekawa jestem skąd mam wytrzasnąć test ciążowy. - Przewróciłam oczami.

- Chwila! - krzyknęła Diana i wybiegła z pokoju, bo po chwili do niego wrócić z pudełkiem testów ciążowych

- Em? - Jenny pokazała na pudełko i spojrzała dziwnie na brunetke

- Nie pytaj. - Rzuciła Diana robiąc przy tym dziwną minę.

- Daj to. Chcę mieć to za sobą. - Powiedziałam na co Diana podała mi pudełko, które trzymała.

Ruszyłam do łazienki. Tam zrobiłam wszystko co należało i po kilku minutach spojrzałam na test. Gdy ujrzałam wynik to myślałam, że się popłaczę. Roztrzęsiona wyszłam z łazienki i wróciłam do dziewczyn. Obie spojrzały najpierw na mnie, a potem na test, który uniosłam by mogły zobaczyć co na nim było. Jen doskoczyła do mnie i wręcz wyrwała mi przedmiot z ręki.

- O mój boże Alice... - spojrzała na mnie

- Nie wierzę... - wymamrotałam

- Alice wszystko będzie ok, jakoś sobie poradzisz - Diana położyła mi dłoń na ramieniu

- Nie chodzi o że się obawiam, że nie dam rady. Boję się tego jak zareaguje Jason. Muszę mu przecież powiedzieć - powiedziałam ledwo słyszalnym głosem

W tym samym momencie dało się słyszeć odgłos zamykanych drzwi. Poczułam, że moje oczy zmieniły kolor... W moje nozdrza uderzył zapach Jase'a. Dziewczyny wręcz przestraszone spojrzały w stronę wejścia do salonu. Chwilę potem w wejściu stanął Jason. Omiótł nas wszystkie spojrzeniem, by potem na dłużej zatrzymać się na mnie. No nic... Raz kozie śmierć...

- Kochanie? Wszystko dobrze? - podszedł do mnie

- Możemy porozmawiać? - zapytałam drżącym głosem i spojrzałam mu w oczy

- Oczywiście - złapał mnie za rękę - Co się dzieje?

Kontem oka zobaczyłam jak dziewczyny wręcz uciekają z salonu. Dzięki wielkie za pomoc... Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam.

- Muszę Ci coś powiedzieć - starałam się unikać jego wzroku

- Co takiego?

- Eh... Jestem w ciąży...

Z życia wilkołakaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz