Rozdział 𝟜𝟙

4.1K 181 5
                                    

Rozległo się pukanie do drzwi, oczywiście wstałam i poszłam sprawdzić kto to. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam dokładnie pięć osób trzech chłopaków i dwie dziewczyny. Od razu ich rozpoznałam. Mój wzrok powędrował na czarnowłosego chłopaka o niebieskich oczach. Był to ten z którym całowała się moja zaginiona kuzynka. Moją uwagę zwróciła również niebieskooka brunetka, która teraz rozglądała się. Z osób tam obecnych rozpoznałam również dziewczynę, która była u nas w domu, ale dwóch ostatnich osób nie mogłam skojarzyć. To znaczy już ich widziałam, ale nie mam pojęcia jak mają na imię. Nagle spojrzenia moje i czarnowłosego skrzyżowały się. Szybko się odwrócił przez co zobaczyłam iż ciocia i wujek zmierzali do wyjścia.

- O. Jak dobrze, że już jesteście. - powiedział wujek do grupki przede mną.

- Alice to nasza przyjaciółka i chcemy jej jakoś pomóc. - odezwała się niebieskooka brunetka.

- Dobrze zatem. Zrobimy tak: Jason, weźmiesz swoich i pójdziecie na wschód, a ja z Melissą na zachód lasu. - rzekł Louis.

- Dobrze proszę pana. - chłopak skinął głową.

- A i jeszcze jedno. Bierzecie ze sobą Amber. - powiedział wujek

Oczy chłopaka momentalnie się rozszerzyły, a brwi uniosły. Gdzieś za jego plecami usłyszałam ciche "że jak?!". Louis posłał nastoletnim wilkołakom ostrzegawcze spojrzenie. Momentalnie zamilkli.

- Czy... to konieczne? - zająknął się czarnowłosy.

- Tak. - Louis zaczął wiązać but.

- Eh... no niech będzie. - niebieskooki westchnął głośno.

Kilka minut później wszyscy wyszliśmy z domu i ruszyliśmy do lasu. Droga do wielkiego boru nie zajęła nam wcale dużo czasu, bo zaledwie pięć minut. Jako wilkołaki poruszamy się o wiele szybciej. Zatrzymaliśmy się w środku lasu, gdzie wujek rozejrzał się najpierw dookoła. Zapewne by się upewnić czy nic na nas nie czyha.

- Dobra. Pamiętacie jaki jest plan? - rzucił nagle wujek.

- Tak. - odpowiedzieliśmy wszyscy w jednym czasie.

- Świetnie. Uważajcie na siebie. - powiedział wujek, a potem wraz z ciocią zniknęli w lesie.

Jason, bo tak ma na imię czarnowłosy, spojrzałam na nas wszystkich po kolei. W końcu jego wzrok zatrzymał się na mnie.

- Posłuchaj - zwrócił się do mnie - nie sprzeciwiłem się Louisowi, bo to nie jest czas na sprzeczki, a poza tym trzeba się spieszyć, ale gdyby nie to, to w życiu nie zabrał bym cię ze sobą. Dlatego zrób coś dla mnie i nie wpieprzaj się w żadne kłopoty, okey?

- Okey. - przewróciłam oczami.

- Świetnie - spojrzał na resztę bandy - Ash, Jen - odwrócił się do szatyna i brunetki - pójdziecie we dwójkę. Diana, Tom wy tak samo. Ja pójdę z Amber, w ten sposób sprawdzimy większy obszar

Wszystkie cztery wilki skinęły głowami i pobiegły w las. Spojrzałam na Jasona, który zaczął się oddalać. Przewróciłam oczami i ruszyłam za chłopakiem. Szliśmy w milczeniu lasem, ja co chwila się rozglądałam, ponieważ czułam na sobie czyjeś spojrzenie i nie był to Jason. Zaciekawiona pewnym odgłosem zaczęła iść tyłem, gdy nagle na coś wpadłam. Spojrzałam na to na co wpadłam i jak się okazało był to Jason, który stał jak słup soli i wpatrywał się w jedno miejsce. Spojrzałam na niego mocno zdziwiona.

- Co jest?

- Ktoś tu jest - powiedział

Wyjrzałam zza jego pleców, jednak nic nie widziałam. Chłopak dalej patrzył w jedno miejsce. Już chciałam powiedzieć, iż mu się wydaje, gdy nagle w moje nozdrza uderzył zapach... Alice...

- Schowaj się za mną - powiedział Jason, a jego oczy przybrały niepokojący pomarańczowy kolor

Zrobiłam co kazał mi młody alfa. Wyjrzałam lekko przez jego ramię i zobaczyłam zbliżającego się do nas czarnego jak noc wilka o żółtych oczach. Zaciągnęłam się by spróbować wyczuć jego zapach, udało się i o zgrozo... to była Alice. Ogromna czarna bestia wyraźnie nie była przyjaźnie nastawiona. Warczała obnażając przy tym kły. Przerażona zrobiłam kilka kroków w tył. Usłyszałam coś za sobą więc się odwróciłam, lecz gdy mój wzrok ponownie powędrował na Alice ta przygotowana była do skoku. Skoczyła... Była coraz bliżej...

Jason w błyskawicznym tempie przewrócił nas na ziemię. Alice przeleciała nad nami i uderzyła w pobliskie drzewo. Wiedziałam, że nie powstrzyma jej to na długo. Czarnowłosy chłopak podniósł się z ziemi i pomógł mi wstać. Od razu oboje spojrzeliśmy na Alice. Wilczyca pozbierała się z ziemi i spojrzała na nas, furia była łatwo dostrzegalna w jej oczach. Była wściekła, bardzo wściekła...

- O co jej chodzi?! Czemu nas atakuje?! - krzyczałam w przerażeniu

- Nie jest sobą. Nie panuje nad tym co robi - powiedział chłopak nie spuszczając przy tym wzroku z Alice

- Można ją jakoś wyciągnąć z tego stanu? - zerknęłam na niego szybko

- Nie wiem, ale... Uważaj! - Wrzasnął i odepchnął mnie w ostatniej chwili. Sam został powalony na ziemię przez wilka.

Alice stała nad chłopakiem. Łapami trzymała jego ręce przy ziemi. Jej kły znajdowały się niebezpiecznie blisko karku Jasona. Nie wiedziałam co mam zrobić, sparaliżował mnie strach. Patrzyłam w przerażeniu jak wilczyca gotowa jest zatopić kły w karku drugiego wilkołaka. Serce Jasona waliło jak oszalałe, czułam od niego strach... Nagle wilczyca przestała warczeć i cofnęła się oswabadzając ręce Jasona. Chłopak wykorzystał okazje i w błyskawicznym wręcz tempie podniósł się z ziemi. Spojrzałam na Alice, dziewczyna coraz bardziej przypominała człowieka, aż w końcu w pełni przybrała ludzką postać. Jason ściągnął swoja bluzę i rzucił ją do Alice, ona oczywiście złapała ją bez problemu. Dziewczyna założyła na siebie bluzę chłopaka i spojrzała na niego, by chwilę potem rzucić mu się na szyję. Jason objął ją i przycisnął mocniej do siebie. Uroczo.

Z życia wilkołakaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz