Rozdział 𝟞𝟞

1.9K 105 15
                                    

Luke przez najbliższe dwie godziny wręcz skakał ze szczęścia, potem padł. Dosłownie. Gdy euforia go opuściła usiadł na dywanie i kilka sekund potem padł na twarz. Jason zaśmiał się cicho, zszedł ze mnie i chwyciwszy ciemnoszary koc z drugiego końca kanapy podszedł do Luke'a, i go przykrył. Mężczyzna przyklęknął i ucałował małego w głowę. Uśmiechnęłam się, a potem usiadłam. Jason wstał i usiadł obok mnie. Położyłam głowę na ramieniu ukochanego.

- Kochanie? - spojrzałam na męża

- Hm? - mruknął

- Coś mnie trapi

- Co konkretnie? - Jase spojrzał na mnie

- Co jeśli okaże się, że Luke ma uszkodzone geny?

- Wtedy ciągle będzie naszym synem, nie ważne czy będzie mógł się przemieniać czy też nie - rzekł Jason

- A co z drugim dzieckiem? Co jeśli okaże się, że z nim będzie coś nie tak? - powiedziałam zmartwiona

- Och przestań już - Jase przewrócił oczami i przyciągnął mnie bliżej siebie - cokolwiek się stanie i Luke, i to maleństwo, które się w tobie rozwija będą naszymi dziećmi, które tak czy siak będziemy kochać - powiedział, a jego wzrok powędrował na śpiącego Luke'a

Również spojrzałam na dziecko. Na mojej twarzy zagościł uśmiech. Wtuliłam się w Jasona i zajęłam się oglądaniem telewizji.

***

Te kilka miesięcy szybko zleciało. Siedziałam na kanapie przykryta kocem, obok mnie siedział Luke. Chłopiec patrzył w telewizor, ja natomiast na zmianę patrzyłam na niego i zerkałam na swój wypukły brzuch. W końcu jeden moment w filmie wręcz zmusił mnie do tego bym zwróciła uwagę na telewizor. Był to moment pocałunku głównych bohaterów. Luke patrzył na to z obrzydzeniem co jakiś czas marszcząc nos i mówiąc: fuj. Bawiły mnie jego reakcje, choć podobnie reagował, gdy całowałam się z moim mężem, a jego ojcem. W pewnym momencie wyciągnęłam rękę i zasłoniłam małemu oczy.

- Nie dla dzieci - powiedziałam, śmiejąc się

Chłopiec jedynie zaczął się śmiać. Zabrałam rękę z przed twarzy małego i zaczęłam go łaskotać. Luke bliski płaczu ze śmiechu przewrócił się na kanapę. Wtem usłyszałam odgłos zamykanych drzwi, a w moje nozdrza uderzył zapach mojego męża. Już po chwili Jason wszedł do salonu. Luke uradowany widokiem taty poniósł się i pognał do wilkołaka, który dopiero co wszedł. Jason, gdy tylko Luke znalazł się tuż przed nim porwał go na ręce.

- Tatuś! - krzyknął uradowany Luke

- Jestem jestem - Jason poczochrał chłopca po czarnej czuprynie - opiekowałeś się mamą jak mnie nie było?

- Przepraszam. On mną? - uniosłam rozbawiona brew

- Tak. On tobą. Czasami potrzebujesz więcej opieki niż małe dziecko - uśmiechnął się złośliwie

- Dostaniesz za swoje jak tylko dojdę do siebie po porodzie

- Wolałbym byś doszła w inny sposób kochanie - poruszył brwiami.

- Nie przy Luke'u kretynie - warknęłam i przewróciłam oczami

- On i tak nie czai o co chodzi - Jason prychnął rozbawiony

W sumie miał rację. Jason uśmiechnął się do naszej pociechy i z nim na rękach przysiadł się do mnie na kanapie. Nasz wzrok powędrował na telewizor, w którym właśnie miała rozgrywać się kolejna scena + 18, szybko więc wspólnie z Jasonem zasłoniliśmy dziecku oczy.

- Nie dla dzieci - powiedzieliśmy w jednym czasie

- Oh dajcie spokój. Już raz takie coś widziałem - powiedział Luke, na jego słowa brwi Jasona wystrzeliły w górę, a mi szczęka opadła do podłogi

- C... Co? - zająkał się zszokowany Jase

- Widziałem jak ty robiłeś takie coś z mamą - rzucił Luke, na jego słowa zdębiałam

Z wrażenia wraz z mężem spojrzeliśmy na siebie, jednak potem nasz wzrok powrotnie powędrował na Luke'a. No to... Nieźle.

Z życia wilkołakaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz