Rozdział siódmy

2.6K 89 2
                                    

Rodzice Alexa specjalnie na nasz powrót zorganizowali bankiet. Właściwie z okazji naszego ślubu. Skoro wiedział już cały świat, to dlaczego oni mieli się tym nie pochwalić? Na ten wieczór ubrałam na siebie brązowy kombinezon z satyny, a do tego złote szpilki. Nie byłam pewna, czy wytrzymam w nich cały wieczór, ponieważ ciągle puchły mi stopy.
- Skarbie, jak ślicznie wyglądasz. - matka Alexa natychmiast porwała mnie w ramiona i przytuliła do siebie. - Taka opalona.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam ją na powitanie. Alex posunął się tylko do podania dłoni, choć to i tak sporo, jak na niego.
- Jak się czujesz? - zapytała, biorąc mnie pod rękę i prowadząc wgłąb dużego domu.
- Dziś wyjątkowo słabo. Puchną mi stopy i jest mi trochę niedobrze. Może to ze względu na zmianę klimatu. - mruknęłam, obserwując wszystkich dookoła. - Jestem jakoś strasznie zmęczona.
- Na pewno, nie powinniście za dużo wyjeżdżać. W Nowym Jorku jest teraz chłodno. Malediwy to raczej gorące miejsce, to mogło źle na Ciebie wpłynąć. - westchnęła, dotarłyśmy do kuchni. - Gdy byłam w ciąży z Alexem bardzo dużo wymiotowałam. Mój mąż sprowadzał dla mnie ciastka imbirowe. Są dosyć niesmaczne, ale pomagają. Mam ich trochę dla Ciebie.
Jeśli cokolwiek ma mi pomóc, to to zjem, nieważne, jak jest niedobre. Wyjęłam jednego herbatnika z pudełka i posmakowałam go.
- Rzeczywiście niezbyt smaczne. - lekko się skrzywiłam, ale pochłonęłam je już do końca.
- Zostaniecie dziś u nas na noc?
- Nie wiem, Alex chyba chce wracać do jego mieszkania. To jeszcze nie ten etap. - wzruszyłam ramionami. Jego matka natychmiast posmutniała.
- Mam nadzieję, że wkrótce odzyskam swoje dziecko. - powiedziała cicho.
- Na pewno, to i tak cud, że Alex tu przychodzi. Gdy go poznałam, nie chciał nawet za bardzo rozmawiać o tej sytuacji. Teraz tu jest, a to dobry znak. - pocieszyłam ją. Wkrótce dołączył do nas mój mąż. Położył dłoń na dole moich pleców.
- Jak się czujesz? - zapytał, patrząc na mnie z troską.
- W zasadzie bez zmian. - westchnęłam, opierając głowę o jego ramię. - Jestem trochę śpiąca.
- Ciąża to ciężki, ale piękny czas. - kobieta w wieku matki Alexa wtrąciła się do rozmowy i w bardzo pewny sposób położyła rękę na jego bicepsie. - Witaj, Alexandrze. Dawno się nie widzieliśmy.
- Nie brakowało mi tego. - odparł, zerkając na swoją matkę. Ona była bardzo niezadowolona.
- Elle, jak miło Cię widzieć, kochana. Nie odzywałaś się do mnie. - zaznaczyła, patrząc na moją teściową. Czy tylko ja nie wiem, co tu się dzieje? Jej wypielęgnowana dłoń teraz zsunęła się na brzuch Alexa, a on się spiął. W moim sercu zapanował niepokój.
- Skąd się tu wzięłaś? - warknęła w stronę blondynki.
- Usłyszałam w wiadomościach, że Alexander wziął ślub. Musiałam ujrzeć kobietę, która go do tego zmusiła.
- Marie do niczego mnie nie zmuszała, odpieprz się, Grace. - Alex wycedził przez zaciśnięte zęby. - Swoje już zrobiłaś. Wciąż Ci mało?
- Ciebie zawsze będzie mi mało, mój kochany. - przesłała mu buziaka przez ramię i odeszła. Było mi niedobrze.
- Kto to jest? - zapytałam, patrząc raz na męża, raz na jego matkę. Ale żadne z nich nie zamierzało mi odpowiedzieć. - Pytam, kto to jest?
- Moja kochanka. - odparł cicho, wgapiając się w ścianę, tuż obok. - Romansowałem z nią, gdy byłem z Chanel. Grace była przyjaciółką matki. Dlatego wylała mnie z domu.
- Okłamałeś mnie. - powiedziałam z wyrzutem. Alex od początku naszej znajomości mnie okłamywał. Po co? Bym się nad nim litowała i ubolewała, jaki jest skrzywdzony? Żałosne. A ja broniłam go jeszcze przed jego własną matką.
- Nie chciałem, byś wiedziała o tym epizodzie. Żałuję tego i nie uważam, by było do czego wracać.
- Pomyślałeś, jak się poczułam, gdy ona zjawiła się tu z nikąd i zaczęła Cię zaczepiać? Jesteś moim mężem, a nawet raz nie zwróciłeś jej uwagi, by się odsunęła. - krzyknęłam, choć bardzo tego nie chciałam. Nic nie poradzę na to, że jestem zazdrosna o Alexandra.
- Przepraszam, skarbie, proszę, nie denerwuj się. - powiedział cicho, chcąc mnie objąć, ale szybko się odsunęłam.
- Wracam do domu. - mruknęłam ze łzami w oczach. - I nie próbuj za mną jechać, ani mnie nachodzić. Muszę pomyśleć, sama się do Ciebie odezwę.
- Marie, naprawdę, wróćmy razem i to przegadajmy.
Ale nie chciało mi się go dłużej słuchać. Chciałam tylko jechać do swojego mieszkania i odpocząć. Zamknąć się i pomyśleć. Obrzydzał mnie romans Alexa ze starszą kobietą. Teraz wcale nie dziwie się jego matce, że go wyrzuciła i Chanel, że ciągle się mściła. Grace wyglądała na osobę nieobliczalną i bez zahamowań. Nie miałam pewności, czy i teraz mówił mi całą prawdę. To było straszne. Złapałam taksówkę, która akurat kręciła się w pobliżu i po prostu wróciłam do domu.

Nowe życie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz