Rozdział trzynasty

3.2K 88 0
                                    

W drodze do swojego mieszkania postanowiłam zadzwonić do teściowej.
- Marie, skarbie, jak się cieszę, że dzwonisz. Alex mnie poinformował, co się stało. Tak mi przykro.
- Dziękuję, Elle. Mam tylko jedno pytanie, gdzie mieszka Grace? Wydaje mi się, że Alex się u niej zaszywa. - westchnęłam, zmieniając miejsce docelowe. Lotnisko. Grace mieszkała dokładnie w tym miejscu, które wskazywał mi wcześniej GPS, gdy sprawdzałam, gdzie jest Alex.
- Załatwię to, Marie, nie przejmuj się.
- Wyjeżdżam na jakiś czas. Na urlop. Potrzebuję odpocząć. Myślę, że Ty, jako matka dobrze mnie rozumiesz.
- Oczywiście, Marie. Nic mu nie powiem. Bądź z dala stąd tak długo, jak tylko potrzebujesz. Pamiętaj, że możesz na nas liczyć.

Wczesnym rankiem mój samolot wylądował w Londynie. Pogoda była dość wietrzna i pochmurna. Było tu dużo zimniej, niż w Nowym Jorku, ale powinnam się przyzwyczaić. Po opuszczeniu samolotu czułam swego rodzaju ulgę, że jestem z dala od tej całej sytuacji, że nie muszę myśleć o dziecku, o Alexandrze, o Grace. Mogę być znowu kim chcę. Mogę nadać sobie dowolną osobowość. Po dotarciu do hotelu, wzięłam prysznic i poszłam spać.

Alexander
Nie wiem, gdzie jest Marie. Po tym, jak Grace próbowała się do mnie dobrać, natychmiast opuściłem jej dom i postanowiłem, że już nigdy tam nie wrócę. Potrzebowałem rozmowy, a ona to odebrała, jako zachętę do zabawy. Zmartwiłem się widząc opustoszałą garderobę. Odeszła? Czy tak mam to traktować? Czy dostanę pozew rozwodowy? Zamierza zostawić mnie na zawsze, czy wróci, gdy odpocznie? Byłem chyba zbyt słabym pocieszeniem. Nogi same poniosły mnie do barku, w którym trzymałem kilka butelek na czarną godzinę. Zawsze, gdy Marie mnie zostawiała, to był najgorszy czas w moim życiu. Nie chciałem nawet myśleć o tym, jak daleko ją nogi poniosły. Wybrałem numer Loe i nalałem sobie jeden kieliszek. Wychyliłem go natychmiast, nim on odebrał telefon.
- Szefie. - odezwał się. - Nie mam dobrych informacji. Na początku zmierzała do swojego mieszkania, jednak potem obrała inny kierunek. Zgubiłem ją niedaleko lotniska. Później znaleźliśmy na parkingu auto. Zabrać je stąd?
Nie odpowiedziałem. Rozłączyłem natychmiast rozmowę i wybrałem jej numer. Nie odbierała. Nie wiem, co zrobię, jeśli naprawdę gdzieś wyleciała. Będę jej szukał, wioska po wiosce, miasto po mieście, państwo po państwie. Tak długo, aż ją znajdę i przyciągnę z powrotem do domu. Kocham Marie. I może ostatnio nie możemy się porozumieć. Ale tak wiele złego się dzieje między nami. Drugi kieliszek, trzeci, czwarty. Uwielbiam jej długie włosy i to, jaka jest wysportowana. Jest śliczna. Jest moim ideałem. Piąty, szósty, siódmy. Nie potrzeba mi niczego w moim życiu, poza nią. Byłem głupi idąc do Grace. Ja bym chyba oszalał, gdyby ona spotykała się z byłym. I to takim, z którym łączył ją jedynie seks. Ósmy, dziewiąty, dziesiąty. Pół butelki za mną, ale wcale nie czuję się lepiej. Jestem w rozpaczy.

Marie
Miałam kilka połączeń od Loe i Alexa, kiedy wstałam. Nie wiem, czy powinnam zmienić numer, by nie miał możliwości namierzenia mnie. Alexander Stone jest zdolny do wszystkiego. Jest nieobliczalny. Znajdzie mnie wszędzie, jeśli tylko będzie chciał. Ale ja wiem, że nie mogę dłużej z nim być. Kocham go najbardziej na świecie. Jednak jego miłość jest chora, jest destrukcyjna. Zabija mnie. Chcę spotkać się dziś, a najpóźniej jutro z prawnikiem, który doradzi mi w sprawie rozwodu. Nie interesuje mnie żadne orzekanie o winie, nie chcę majątku Alexa. Chcę jedynie świętego spokoju. W hotelowym pokoju wzięłam szybki, krótki prysznic. Ubrałam na siebie czerwoną koszulę z satyny, eleganckie białe spodnie z szerokim paskiem. Do tego czerwone czółenka. Wyprostowałam swoje długie włosy i zrobiłam lekki makijaż. Jestem gotowa!

Nie wiem dlaczego, ale tu mogłam odetchnąć. W Londynie było mi lżej, nie myślałam tak dużo o utraconej ciąży. Może to tylko dlatego, że jestem tu tak krótko. Nie znam tu nikogo i nie wiem, czy poznam. Chciałabym tu zostać na jakiś czas, może popracować. Sama nie jestem jeszcze pewna, co robić. Kancelaria, do której się udałam, była jedną z najlepszych w Londynie. Tak było napisane w internecie i tym również informacjom zaufałam. Potrzebuję załatwić sprawę dobrze i szybko. Potrzebuję z kimś o tym porozmawiać.
- Dzień dobry. - podeszłam do mężczyzny w recepcji. Całe szczęście, że to nie kobieta. Od razu przypomniałam sobie sytuację z Andreą, sekretarką Alexa, która nie chciała mnie do niego wpuścić. Mogłam się wtedy posłuchać. Przymknęłam na moment oczy, bo zakręciło mi się w głowie.
- Proszę Pani, czy wszystko w porządku? Może mogę w czymś pomóc? - zaoferował, wstając ze swojego miejsca. Wydawał się być odmiennej orientacji. Ale może tylko wariuję.
- Nie, w porządku, nic mi nie jest. - uśmiechnęłam się niepewnie. Nie wiem, czy to zmiana miejsca, czy jeszcze odczuwam efekty uboczne zabiegu. A może po prostu jest mi ciężko z podjęciem takiej decyzji? - Chciałabym spotkać się z jakimkolwiek prawnikiem, jeśli jest taka możliwość. Potrzebuję porady.
- Jeśli poczeka Pani 15 minut, główny dyrektor będzie miał kilka minut wolnego. Myślę, że uda się Panią wcisnąć. - zaoferował. Podziękowałam mu uśmiechem. - Może zrobię Pani kawy?
- Tak, poproszę. Będę wdzięczna. - usiadłam w poczekalni. Wszystko tutaj było, aż nazbyt eleganckie. Marmur połączony jednocześnie z surowym betonem. Klasa i styl. Białe skórzane kanapy efektownie łączyły się z szarymi meblami. Jednak mimo wszystko w całym biurze panował chłód. Młody człowiek podał mi kawę, za którą grzecznie podziękowałam. Co teraz robił Alex? Co my byśmy robili, gdyby wszystko było w porządku? Gdyby dzidzia nadal z nami była? Dłoń sama powędrowała na mój brzuch. Alexander z jednym miał 100 procent racji. Chanel powinna odpowiedzieć za to, do czego doprowadziła. Za to, że straciłam przez nią dziecko. I jestem pewna, że poniesie tego konsekwencje.

Nowe życie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz