Rozdział dziewiąty

2.7K 90 1
                                    

- Tak? - kiedy usłyszałem jej ciepły głos zrobiło mi się trochę lepiej. - Dlaczego dzwonisz Alex? Powiedziałam, że odezwę się, gdy zechcę.
- Dzwonię tylko po to, by zapytać, jak się czujesz. - odpowiedziałem spokojnie.
- Dobrze, odpoczywam. Za chwilę idę spać. - ziewnęła cicho.
- Nie potrzebujesz niczego? Może zrobić Ci zakupy?
- Nie, byłam dziś w sklepie, mam wszystko. - odparła, a ja szukałem kolejnego powodu, by ją zobaczyć. Niestety nic mi nie przychodziło do głowy. Mimo prośby Kristen, wypaliłem:
- Byłem dziś u psychologa, podjąłem terapię.
- To dobrze, Alex. Na pewno będziesz zadowolony. - mruknęła beznamiętnie, a mnie to zdenerwowało. Ona chyba mnie już nie kocha.
- Wiem. Jestem wściekły, że był u Ciebie Will. - po tych słowach chyba się zezłościła.
- Znowu mnie śledzisz? - warknęła. - Mam dość Twojego braku zaufania.
- Spotkajmy się i porozmawiajmy, proszę. Tęsknię za Tobą, bardzo. Wszystko Ci wyjaśnię, skarbie.
- Dobrze, daję Ci 10 minut, nie więcej. Później nie chcę Cię widzieć.

Byłem uradowany, kiedy wpuściła mnie do swojego mieszkania. Jestem bardzo zafiksowany na jej punkcie. Bardzo, bardzo, bardzo. Była w piżamach, nieumalowana, czyli taka, jaką lubiłem najbardziej.
- Przywiozłem Ci tajskie, może masz ochotę. - podałem jej pudełko z jedzeniem, które natychmiast pochwyciła.
- Bardzo, dzięki. - spojrzała na mnie, a później powędrowała do sypialni. Rozsiadła się na łóżku i zaczęła jeść. Byłem bardzo zadowolony.
- Nie wiem, od czego zacząć. - westchnąłem. - Nie powiedziałem Ci o Grace, bo się wstydziłem. Byłem młodym chłopakiem, a już sypiałem z kobietą, która miała ponad 40 lat. Nie wiem, co w niej widziałem, ale pociągała mnie. Fizycznie i psychicznie. Zrobiłbym dla niej wszystko. Byłem jej wierny bezgranicznie.
- To obrzydliwe, Alex. Naprawdę. - odparła, nawet na mnie nie patrząc. Położyłem się obok niej i oparłem głowę na dłoni, by móc ją swobodnie obserwować.
- Wiem. Jestem popierdolony i nie musisz mi tego mówić. - mruknąłem cicho. - Od zawsze byłem outsiderem, wydawało mi się, że ona mnie rozumie i kocha. Mimo, że ja nie kochałem jej. Potrzebowałem wtedy bliskości.
- Miałeś Chanel, więc czemu szukałeś miłości u kogoś innego?
- Nie wiem, nie chciałem z nią być, to matka nalegała. - obserwowałem, jak je. - Lubiłem Grace. Wydawało się, że mnie słucha, doradza, dba o mnie. Dziś wiem, że mnie wykorzystywała i krzywdziła w ten sposób.
- Powinniśmy oboje o niej zapomnieć. Nie chcę, by przy kolejnej okazji, gdy ją spotkamy, dotykała Cię. Jestem Twoją żoną i po prostu sobie tego nie życzę. - zaznaczyła wyraźnie. I absolutnie to rozumiałem. Ja też nie chciałem, by inny facet kładł na niej swoje łapy. - Jestem zazdrosna, Alex.
- Wiem, ja też jestem zazdrosny o Ciebie. - westchnąłem. - Chyba nie mam już więcej tajemnic, o których byś nie wiedziała.
- To dobrze, mam nadzieję, że naprawdę tak jest. - położyła się obok mnie i wtuliła. - Brakowało mi Cię.
- Mi Ciebie też, moja ślicznotko. - ucałowałem jej czoło.
- Zostaniesz?
- Tak. - pokiwałem głową, mocniej ją tuląc do siebie. Kiedy Marie zasnęła, wziąłem prysznic, łyknąłem małą tabletkę i po prostu poszedłem spać razem z nią.

Marie
Kiedy obudziłam się obok Alexa, mój nastrój zdecydowanie się poprawił. Mam nadzieję, że teraz w końcu będzie dobrze. Naprawdę dobrze. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i słuchałam bicia jego serca. Alexander wciąż spał. Chciałabym, by w naszym życiu się ułożyło i wszystko było naprawdę, naprawdę w porządku. Cieszę się, że poszedł na terapię, może psycholog mu pomoże i wesprze. Boję się, że zafiksuje się na punkcie mojego bezpieczeństwa. To oczywiście zrozumiałe, by dbać o siebie wzajemnie, ale nie, aż tak chorobliwie. Z resztą, bałam się gdziekolwiek ruszyć, bo nie wiedziałam kogo za mną wyśle. Ucieszyłam się, gdy Alex mocno przygarnął moje ciało do swojego, a później złożył pocałunek na moich wargach.
- Dzień dobry. - uśmiechnął się, co oczywiście odwzajemniłam. - Wyspana?
- Tak. - pokiwałam głową. - Oboje jesteśmy wyspani. - zaśmiałam się.
- To zdecydowanie najważniejsze. - Alex odparł. - Powinniśmy zjeść śniadanie, a później spakować nasze rzeczy. Możemy wprowadzać się już do domu. Co Ty na to? - popatrzył na mnie z zadowoleniem.
- Oczywiście, już się niecierpliwię. Jestem podekscytowana, dawno tam nie byłam.
- Mam nadzieję, że wszystko Ci się spodoba. - westchnął. - Chciałbym pójść też do ginekologa na kontrolę.
- Mogę zrobić to sama. - zaoferowałam. Chciałam, by Alex trochę wyluzował.
- Marie, proszę, nie odsuwaj mnie od tego. Chcę być na każdej kontroli Juniora.
- Jak powinniśmy go nazwać? - zapytałam, patrząc na niego. Alex głęboko się zastanowił. Na jego twarzy zaczynały pojawiać się małe zmarszczki i włosy robiły się siwe w niektórych miejscach. Miał już w końcu 38 lat. A te zmartwienia, które sobie napędzał tylko pogarszały sprawę. Alexander był niezwykle przystojny, pomimo swojego wieku. Ja miałam zaledwie 26, ale czułam się przy nim rewelacyjnie. Jakbyśmy byli w tym samym wieku. Alex był młody duchem. - Może Harry, albo Philip?
- Sam nie wiem. A jeśli okaże się, że to dziewczynka? - zapytał całkiem poważnie. Alex chyba wyczekiwał tego dziecka równie mocno, jak ja.
- Moglibyśmy nazwać ją Cindy, a może Kylie. - westchnęłam radośnie. - Z jednej strony się niepokoję, a z drugiej nie mogę już doczekać tej małej istotki. Będziemy mieli swoją własną rodzinę.
- Ja jestem zdecydowanie podekscytowany. Nie myślałem, że kiedykolwiek doczekam tego czasu, a jednak. - Alex odparł, a później podniósł się z łóżka i szybko porwał mnie w swoje ramiona. - Tym razem Ci już nie odpuszczę. - szepnął i mocno przyrwał ustami do moich ust. Czekał mnie cudowny dzień.

Nowe życie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz