Rozdział szósty

2.8K 97 3
                                    

Jakiś tydzień później byliśmy na Malediwach. Pogoda dopisywała w najlepsze. Alex był zupełnie inną osobą i to mnie bardzo radowało. Totalnie się uspokoił i wyciszył. Przed wyjazdem wybraliśmy się również na wizytę do ginekologa. Ciąża przebiegała, jak najbardziej prawidłowo, maluch rósł, jak należy. Miałam tylko troszkę więcej jeść i się oszczędzać.
- Jesteś gotowa? - Alex spojrzał na mnie, gdy wpinałam we włosy dużą, białą lilię. Postawiłam na biała, zwiewną suknię. Alex wybrał standardowo czarny garnitur, ale już do tego przywykłam.
- Tak, już idę. - posłałam mu uśmiech. Oboje byliśmy wyluzowani i radośni. Nie czułam żadnego stresu, żadnej niepewności. To niesamowite, że zaraz będę żoną Alexandra. Mam dreszcze na całym ciele, gdy tylko o tym pomyślę. Ujęłam jego dłoń i wolnym krokiem, wybraliśmy się na plażę, niedaleko naszego domku. Wszystko było już przygotowane przez hotel, ponieważ Alexander wyraźnie ich o to poprosił.

Ja, Alex, kapłan i mały Mike, siedzący tuż u naszych stóp. Cała ceremonia dobiegała już końcowi. Spojrzałam na obrączkę na palcu Alexa, która ślicznie mieniła się w zachodzącym słońcu. Alexander jest moim mężem. Nie mogę w to uwierzyć. Cała rozmowa między nim, a kapłanem toczyła się, jakby poza mną. A kiedy zostaliśmy już sami, mój mąż spojrzał na mnie z troską, gładząc mój policzek.
- Ubolewam, że w brzuchu jest Junior i nie mogę porządnie się Tobą zająć tej nocy. - nachylił się i cmoknął mnie w usta. - Ale obiecuję, że wszystko nadrobimy, gdy tylko wyjdzie na świat. Mam nadzieję, że tego nie słyszy. Nie chcę, by był zboczeńcem od małego.
Zaśmiałam się. Mimo wszystko wiedziałam, że Alex raduje się tym, że zostanie tatą. Tak, jak ja, nie mógł się doczekać maleństwa. To takie przyjemne uczucie mieć własną rodzinę, mieć na kim polegać w życiu. Tylko nasza czwórka.

- Jestem zmęczona. - westchnęłam, zakładając na siebie koszulę nocną. Alex leżał już w łóżku i czytał książkę. Obecnie zamknął ją i położył na łóżku. - Mam potworną ochotę na jakiekolwiek ciasto z kremem i ogórki. Ile bym dała...
- Zapytam personelu, czy znajdą coś w restauracji. - uśmiechnął się, choć wiem, że go to bawiło. - Zaraz wracam.
- O, Alex i jeszcze poproszę małego burgera.

Całe szczęście po 20 minutach, które i tak ledwo dałam radę znieść, wrócił do pokoju z jedzeniem.
- Nie byli zbytnio zadowoleni. Wszystko jest już zamknięte. Ale zrozumieli fakt, że jesteś w ciąży i masz potrzeby. - postawił przede mną cieplutkiego wegetariańskiego burgera, ciasto i ogórki. Trzęsłam się wewnętrznie z radości. Zjadłam najpierw część ciasta, później burgera, zagryzłam ogórkami i dopchałam ciastem. - Jesteś zadowolona?
- Zjadłabym jeszcze lody, ale z tym mogę ewentualnie poczekać do jutra. - pocałowałam jego policzek. - Dziękuję.
Alex mocno przytulił mnie do siebie i głaskał po plecach, a ja po prostu zasnęłam.

Jakieś dwa dni później, w wiadomościach już wrzało o naszym ślubie. Nie wiem, skąd to wiedzieli, bo poza nami i trochę rodzicami Alexandra, nikt nie wiedział. Alex słono zapłacił obsłudze tutejszej placówki, aby nikomu nie pisnęli słówka. Siedzieliśmy właśnie w restauracji. Bolały mnie trochę stopy, bo dziś wyjątkowo mi podpuchły. Na śniadanie zjadłam jajecznicę, lody i bułkę z miodem.
- Nie wiem, jak możesz tak jeść. Mdli mnie na sam widok. - Alex pił właśnie czarną kawę.
- Normalnie bym tego nie zjadła, ale teraz mnie kusi. - wzruszyłam ramionami, układając nogi na jego kolanach. - Czuję się dziś maksymalnie ciężko. Jak balon.
- Możemy pójść na plażę trochę popływać. Ginekolog sama zaleciła Ci trochę aktywności fizycznej.
- Tak, to nie zaszkodzi, masz rację. - przytaknęłam.

Na wyspie, na którą się wybraliśmy prawie nie było ludzi. Postawiłam dziś na jednoczęściowy, turkusowy strój kąpielowy i do tego opaska na włosy w takim samym kolorze. Brzuszek zaokrąglał mi się coraz bardziej i wyglądało to nawet zabawnie. Nigdy nie pomyślałabym, że będę tak szybko w ciąży. Alex rozłożył nasz koc na piasku, Mike od razu zwinął się na nim w kulkę. Koszyk z jedzeniem ustawił na jednym rogu. A później oboje poszliśmy popływać.
- Cudownie ciepła woda. - jęknęłam, przyklejając się do ciała Alexa. - Nie chcę wracać do domku.
- Ja też nie, ale powinniśmy. Budowa domu dobiega końca i czas zacząć przeprowadzkę. Później możesz nie dać rady. - odparł, całując mnie w nos. Lubiłam tę taką delikatność, jaką Alex zaczął mnie darzyć, gdy teraz jestem w ciąży.
- Tak, może to i racja. - uśmiechnęłam się i owinęłam ręce wokół jego szyi.
- Jesteś jeszcze ładniejsza w ciąży. Myślałem, że to niemożliwe. A jednak. - zaśmiałam się.
- Nie gadajmy dłużej, czas na pływanie. - mruknęłam, kładąc się na plecach i powolutku płynąc po prostu przed siebie. Byłam szczęśliwa z obrotu sytuacji, jaki zaistniał. Byłam totalnie, kompletnie wypoczęta i mogłam śmiało wracać do Nowego Jorku, by zmierzyć się z całą resztą świata, która nie zgadza się na nasz związek.

Nowe życie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz