Rozdział szesnasty

2.8K 95 0
                                    

Od około 3 tygodni byliśmy już w Nowym Jorku i wszystko było w porządku. Czasem mieliśmy jakąś wymianę zdań, ale ogólnie było w porządku.
- Chcę pójść na studia. - oznajmiłam Alexowi przy śniadaniu. Zareagował na to z wyjątkowym spokojem.
- Dobrze. - obdarzył mnie uśmiechem. Byłam zaskoczona, ale nie dałam tego po sobie poznać. - Co chciałabyś studiować?
- Myślałam o architekturze. Trochę mnie to interesuje. - wzruszyłam ramionami.
- Złóż papiery, dopiero zaczął się semestr. Może jeszcze Cię przyjmą. Mogę jechać z Tobą, jeśli chcesz.
- Nie, nie. Poradzę sobie. Spotkam się dziś z rektorem. - wstałam z krzesła i zbliżyłam się do Alexa, by złożyć pocałunek na jego policzku. - Zjemy dziś razem lunch?
- Oczywiście, moja mała. - zaśmiał się i poczochrał moje włosy.
- Myślisz, że jak powinnam ubrać się do szkoły?
- Podnieca mnie myśl, że możesz zostać moją niegrzeczną uczennicą. - Alex zagryzł wargę i zmrużył oczy, a mnie przeszedł dreszcz.
- Jesteś cholernym zboczeńcem!
- Wyrażaj się, młoda damo. Minus za zachowanie. - był nadwyraz poważny i chyba mocno wcielił się w rolę nauczyciela.

- Dostatecznie uczniowsko? - zapytałam, stając przed nim. Miałam na sobie czerwony golf, jasne jeansy i sneakersy. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam sobie delikatny makijaż.
- Naprawdę kręci mnie ta wizja uczennicy. - zaśmiał się i cmoknął mnie w usta. - Ślicznie wyglądasz, kochanie.
- Czy to nie będzie dziwne, że będę starsza od swoich znajomych? No i że mam męża? Nie wiem, czy będę pasowała do tych ludzi.
- Nie martw się, skarbie. Jesteś fantastyczna i na pewno Cię polubią. Może już dziś pozwolą zostać Ci na zajęciach, kto wie. - Alex westchnął. - Zadzwoń, gdy będziesz już coś wiedziała. Wtedy dokładnie się umówimy na lunch.
Brunet podał mi klucz od swojego sportowego auta. Mimo, że nie chciałam, na mojej twarzy pojawił się lekki grymas.
- Wolę coś mniej wystawnego. Nie chcę, by ludzie mieli mnie za nadętą bogaczkę. Może moglibyśmy kupić jakieś używane auto? - zasugerowałam, co Alex skomentował głośnym śmiechem.
- Wyluzuj się. W takim razie weź audi. Nie powinno przyciągać wzroku. Dla mnie to normalne auto. - skończył pakować naczynia do zmywarki. Loe i jego żona mieli wolne. Alexander odprowadził mnie do garażu. Kiedy wsiadałam do samochodu strzelił mnie jeszcze w pośladek, co skomentowałam piskiem. Pokręciłam głową. Dobrze było widzieć jego pozytywny nastrój.

Po wstępnej rozmowie rektor pozwolił iść mi na zajęcia. Semestr zaczął się ledwo półtora tygodnia temu, więc nie mam zbyt wiele do nadrobienia. Z resztą, wydaje mi się, że Alex miał w tym swój udział. Facet nie był wcale zdziwiony moją wizytą. Ale nie zamierzałam o tym myśleć. Chcę tylko, by ludzie z grupy mnie polubili. Zamierzam być, jak cała reszta ludzi. Niektórzy byli młodsi, niektórzy gdzieś zbliżeni do mnie wiekowo. A nawet i starsi. Pierwsze zajęcia dziś to historia architektury. Pamiętam trochę z liceum, ale niewiele. W sali wykładowej w drugim rzędzie na samym jego końcu było wolne miejsce. Dziewczyna zbliżona wiekiem do mojego. Postanowiłam się do niej dosiąść.
- Hej, jesteś nowa? - zapytała, powoli podnosząc na mnie wzrok.
- Tak. Dziś rektor pozwolił dołączyć mi do grupy. Czy to miejsce jest wolne? - ona skinęła głową, a ja usiadłam. Nawet nie zauważyłam, że dochodziła godzina 13, czyli godzinna przerwa na lunch. Nie skontaktowałam się z Alexem, bo kompletnie o tym zapomniałam. Będzie wściekły. Razem z moją nową koleżanką zmierzałyśmy właśnie do wyjścia. Niecierpliwie szukałam telefonu w kieszeniach płaszcza. Muszę poinformować o wszystkim męża.
- Mój Boże, chyba się zakochałam. - jęknęła. - Nigdy nie widziałam takiego mężczyzny.
Podniosłam głowę, napotykając wzrok Alexandra.
- O nie. - mruknęłam, widząc jego minę. Nie jest zadowolony.
- Marie. - powitał mnie dość chłodno. Moja towarzyszka gapiła się w niego, jak w obrazek. Po chwili jednak uznała, że powinna nas zostawić. - Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś?
- Zapomniałam, przysięgam. - ujęłam jego dłonie. - Naprawdę byłam rozemocjonowana. Przepraszam.
- Bałem się, że kogoś poznałaś i masz mnie gdzieś. - powiedział cicho. Natychmiast do niego przylgnęłam. - Boję się, że mnie zostawisz.
- Och. - szepnęłam. - Oczywiście, że nie. Kocham Cię.
- Obściskiwanie na terenie szkoły wyraźnie zabronione. - czyjś wesoły głos przerwał nam naszą wymianę zdań. To rektor. - Witaj, Alex. Miło gościć Twoją cudowną żonę w naszych szeregach.
- Mam nadzieję, że Marie będzie moją chlubą. - Alex również się zaśmiał. A we mnie się gotowało. Czyli zadzwonił do rektora. Dlaczego nie mógł pozwolić mi samej czegoś załatwić? Nie chcę korzystać z jego kontaktów. Gdy zakończył rozmawiać z rektorem, szybko wyskoczyłam przed college.
- Zadzwoniłeś do niego? - warknęłam, stając przed jego autem. Alex wyraźnie przyciągał wzrok wielu dziewczyn. To mnie denerwowało jeszcze bardziej. Byłam po prostu wściekła. - Pytam, czy zadzwoniłeś?
- Tak, Marie. Chciałem Cię tylko uszczęśliwić.
- Uszczęśliwisz mnie, gdy przestaniesz się do wszystkiego mieszać. Nie chcę korzystać z Twoich kontaktów. - gdy wsiadłam do auta, Alex zapiął mi pas. To mnie wkurzyło. - Przestań traktować mnie, jak małe dziecko. Mogę sama o siebie zadbać.
- Tylko się o Ciebie troszczę. - westchnął, wyjeżdżając z kampusu. - Chciałem, żebyś już dziś zaczęła zajęcia bez nerwów. Zależało Ci na tym, więc postanowiłem skorzystać ze znajomości z Williamem. To nic takiego.
- Nic takiego, że przyjmują mnie na studia po znajomości? - wykrzyknęłam.
- Uspokój się. - położył dłoń na moim udzie. - Nikt z Twoich znajomych przecież się o tym nie dowie. Jesteś jedną z nich.
- Nie jestem i nigdy nie będę. Przyjeżdżasz po mnie jednym z najdroższych aut. Z resztą, spójrz na siebie, jak Ty wyglądasz, Alex. Nigdy nie będę zwykłą uczennicą, kiedy Ty wyglądasz właśnie tak. Każda się na Ciebie gapi. Pewnie dorobili sobie historyjkę o sponsorze.
Mój mąż wyraźnie posmutniał. To nie tak, że się go wstydzę. Ale po raz kolejny chcę udawać inne życie, niż te, którym żyję obecnie.
- Dobrze, kupię Ci używane auto i nie będę pojawiał się w szkole. - odparł, a mnie zrobiło się przykro. Nie chciałam urazić Alexa. Żałowałam, że nie ugryzłam się w język. Kiedy tylko zatrzymał się przed restauracją i wysiadł z auta, wskoczyłam mu na ręce.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Kocham Cię i nie wstydzę się Ciebie. Jesteś najwspanialszym mężczyzną w moim życiu. - całowałam go szybko po całej twarzy, a on się śmiał. Więc w porządku, jesteśmy pogodzeni.

Nowe życie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz