Trzecia lekcja dobiegła końca. Szykowałem się na jeszcze jedną, a już po niej... Miałem wyznać młodszemu przyjacielowi prawdę o sobie. Z każdą minutą denerwowałem się coraz bardziej zamiast być spokojnym. Ogarnij się Hobi... Jesteś starszy o dwa lata, jesteś jego hyungiem, zachowuj się! Nawet gadanie do siebie w myślach nie przynosiło mi żadnej ulgi.
No cóż... Do rozmowy tak czy inaczej dojdzie, więc musiałem się na to przygotować podczas czwartej lekcji. Szedłem do sali tuż przy boku Taeyon aż nagle zatrzymałem się w miejscu i sięgnąłem do swojej kieszeni.
— O cholera! — powiedziałem to dość głośno i byłem pełen paniki.
— Co się stało? — od razu przyjaciółka zwróciła się w moją stronę i oderwała się od wymiany smsów.
— Zostawiłem swój telefon w szatni! — powiedziałem, gdy już byłem tego pewien.
— Leć, powiem nauczycielce, że musiałeś iść do toalety.
— Dzięki — odparłem i zacząłem biec truchtem do schodów.
Znalazłem się na parterze, teraz tylko czekały mnie dwa zakręty i kolejne kilka schodów w dół. Spojrzałem na swój zegarek, który zdobił mój prawy nadgarstek. Taaak, nosiłem zegarek nie na tej ręce, co trzeba. Nie wiem czemu tak było, ale już od najmłodszych lat miałem taki kaprys. Od momentu, w którym otrzymałem od mamy w prezencie zegarek z wizerunkiem Anpanmana.
Zostały mi dwie minuty do końca przerwy. To mało czasu, bo pokonanie dla mnie schodów w górę było co najmniej tak trudne jak wchodzenie pod szczyt Kilimandżaro. Nienawidzę schodów. Kiedyś nawet próbowałem wygooglować kto wymyślił to ustroństwo, aby klnąć na tego 'geniusza'. Niestety... Wujek Google nie był w każdym aspekcie pomocny. Okazało się, że schody wymyślono w czasach neandertalczyków...
Byłem już prawie u celu, ostatni zakręt, ale gdy zobaczyłem dwóch chłopaków obok siebie zatrzymałem się i szybko ukryłem za ścianą.
Jak to? Czemu oni razem ze sobą rozmawiają?
Wziąłem głęboki wdech i lekko wychyliłem się zza ściany, aby się upewnić czy na pewno mój wzrok mnie nie mylił. Miałem nadzieję, że młodszy nie wpakował się w nic złego.
Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem Jungkooka, który ze spuszczoną głową stał tuż obok jednego członka szkolnej grupy Namjoona. Jeśli dobrze pamiętam, to szarowłosy chłopak z bandamką na głowie to Kim Taehyung. Przystojniak, na którego leciała połowa dziewcząt z całej szkoły. Nie dziwiłem się im, ponieważ chłopak z równoległej klasy był naprawdę niezły i miał predyspozycje na modela. Z grupy RM'a nie wyróżniał się niczym innym. Miał ładną buźkę, zgrabne ciało, no i grał świetnie w siatkówkę, poza tym nie wydawał się być groźny.
Ale do rzeczy... Co robił z nim Jungkook? Dlaczego mój przyjaciel rozmawiał z jednym z wrogów całej szkoły? Nie wróżyło to niczego dobrego sądząc po minie mojego młodszego przyjaciela.
Dzwonek na lekcje w końcu musiał zadzwonić. Jungkook poprawił ramiączko plecaka i odszedł, szturchając starszego w ramię, mając nadal spuszczoną głowę. Od początku do końca ich rozmowy miał taką postawę. Zostawił trzecioklasistę samego na środku korytarza. Szarowłosy chłopak zastygł w jednej pozie, westchnął głęboko i również nie wyglądał na zadowolonego. Po chwili zmierzwił swoje włosy, a jego bransoletki zsunęły się nieco w stronę łokcia.
Postanowiłem w końcu wyjść z ukrycia. Zacząłem iść w kierunku szatni, przy której odbyła się rozmowa mojego przyjaciela z moim wrogiem. Szarowłosy, gdy tylko mnie zobaczył od razu się wyprostował i doprowadził do porządku. Chyba dobrze wiedział, że przyjaźniłem się z brązowowłosym i bał się tego, że mogłem ich razem zobaczyć.
CZYTASZ
MESSAGE • yoonseok •
FanfictionMin Yoongi - uczeń jednego z liceum znika bez śladu, jak się szybko okazuje nie bez powodu. Przed swoim odejściem postanawia zostawić list staremu przyjacielowi Jiminowi. Liścik wsuwa pod drzwiami, lecz... ...Yoongi nie wie, że to mieszkanie wynajm...