Yoongi kompletnie obolały wdrapywał się po schodach do swojego ukochanego mieszkanka i duchu przeklinał swój wspaniały pomysł, który polegał na zostaniu królem tej nocy. Wyjście do klubu skończyło się dla niego dwoma wielkimi plastrami na kolanach i jednym na małym palcu po tym, jak nieuważnie chciał przeciąć opatrunek zbyt ostrymi, jak na Minowe niezdarne łapki nożyczkami.
Wchodząc do mieszkania, pośpiesznie zapalił światło. To nie było tak, że bał się ciemności czy coś... po prostu czasami wolał widzieć, czy ktoś, czy może coś się na niego nie czai w na przykład w ciemnym długim korytarzu.
Absolutnie wymęczony tymi wszystkimi wydarzeniami, które go dziś spotkały, od razu chwycił za swoją ulubioną piżamkę w małe niebieskie kropeczki. Może i jej kolor nie był za męski, ale doskonale odprawiał Yoongiego do krainy słodkich snów, bez konieczności liczenia setek białych i puszystych niczym chmurka owieczek.
🐾🐾🐾
Yoongi trzymając kurczowo w swoich łapkach telefon, układał sobie w głowie coraz to bardziej skomplikowane plany rozmowy, która była absolutnie nie do uniknięcia.
W końcu kompletnie zdezorientowany, odłożył telefon i owijając się leżącym obok popielatym kocykiem, zwinął się w mały naleśnik, z którego wystawała tylko głową z dwoma opadniętymi białymi uszkami.
Musiał skontaktować się z Hoseokiem, który był go wczoraj łaskaw uratować, a następnie opatrzyć - to było pewne. Użyć do tego numeru, który ten mu podał, niemalże wcisnął - to też było całkiem jasne. Prawdziwym problem były słowa, których powinien użyć. Zacząć od dzień dobry? Cześć? Czy może "z tej strony Yoongi", bo co jeśli ten go nie pamiętał?
Wytężając wszystkie szare komórki, zmarszczył nosek, gdy nagle po całym pomieszczeniu rozległ się zbyt głośny dźwięk dzwonka.
Hoseok...
Chyba jednak dwa najprostsze kroki z całego misternego planu kociej hybrydy były już wykonane. Nieco zestresowany odebrał połączenie, przykładając telefon do uszka, nie do końca gotowy na krok trzeci.
- hej... z tej s-strony Yoongi - zaczął regułką, którą ułożył sobie wcześniej, jednak dość nieumiejętnie dopasowaną do tej okoliczności, w końcu to brunet dzwonił, nie on.
- sekretarka... - westchnął do słuchawki - Tutaj Hoseok, ten, który wczoraj... nieważne... Zostawiłeś u mnie portfel, oddzwoń jak będzi-...
- ale tutaj naprawdę Yoongi - powiedział cichutko do słuchawki, będąc całkowicie świadomym tego, jak bardzo był żałosny.
- w takim razie... - odezwał się kompletnie zdezorientowany. - Może moglibyśmy się teraz spotkać? Znam naprawdę świetną kawiarnię, więc wiesz... tak przy okazji mogliśmy wypić kawę czy coś...
Chłopak, kładąc swoje małe uszka w akcie ubolewania nad swoim nędznym, przesądzonym już losem, musiał się zgodzić. Nawet jeśli nie miał ochoty pić tej okropnej gorzkiej kawy, od której zdecydowanie wolałby gorąca mleczną czekoladą z odrobiną pianek.
🐾🐾🐾
Lokal był naprawdę bardzo gustownie urządzony, jednak mimo to Min nie mógłby powiedzieć, że jest w jego stylu.
Ciemne drewniane meble, śnieżnobiałe ściany i mnóstwo kolorowych kwiatów w każdym, nawet najmniejszym zakamarku kawiarni. Jasnowłosy, gdyby nie był tak potwornie skrępowany marzył, by powąchać każdy z pięknych kwiatów z osobna, dając mu tyle uwagi na ile tak prześliczne rośliny w pełni zasługują. Jednak musiał się tego chwilowo powstrzymać.
Krzyżując pod stołem nogi, czuł że wypadałoby chyba się wreszcie odezwać. Zaczął bardzo niepewnie, sprawnie unikając jakiegokolwiek spotkania na swojej drodze oczu bruneta.
- mógłbym... dostać już swój portfel?
- jasne! Zapomniałem... - Hoseok z uśmiechem na ustach podał w wystawione już zimne łapki Yoongiego jego zgubę.
- dziękuję..
- dość nietypowy jak na faceta - uśmiechnął się, próbując zapewne rozluźnić nieco atmosferę.
Min spojrzał na swój portfel i niestety musiał przyznać Jungowi rację. Fioletowy mały portfelik pokryty mieniącym się brokatem nie należał do oczywistego wyboru jakikolwiek mężczyzny... pomijając jego oczywiście!
- t-to... musiałem jakiś kupić... innych nie było - tłumaczył się nerwowo, czując jak jego twarz staje się niemalże kompletnie czerwona niczym stojące nieopodal w wazonie czerwone goździki.
- w sumie pasuję do ciebie! Jest prawie tak samo uroczy, jak ty - odpowiedział, po czym pomachał dłonią w stronę kelnerki, dając jej znać, że wreszcie się zdecydowali.
Hoseok zamówił dla siebie zwykłą białą kawę, odpuszczając sobie ciasto. Z wyborem Mina nie było już tak łatwo...
Nie miał najmniejszej ochoty na picie tej wstrętnej gorzkiej kawy. Zatrzymał się zatem na stronie menu przeznaczonej głównie dla dzieci, z kolorowymi pucharkami lodowymi i owocowymi koktajlami o wymyślnych, nawet dość zabawnych nazwach.
- coś się stało? - brunet przysunął się bliżej do Yoongiego, który ze smutną miną tkwił pomiędzy dwoma opcjami.
Truskawkowy? Bananowy? Truskawkowy... albo bananowy, w sumie truskawkowy brzmiał naprawdę smakowicie, ale Yoongi miał dziś większą ochotę na ten bananowy... albo jednak nie! To jednak na truskawkowy miał odrobinę, dosłownie tyci większe chęci.
- chyba wezmę... bananowy... albo truskawkowy... - zakłopotany spojrzał jeszcze raz na kartę. - może bananowy...
- w takim razie poprosimy bananowo truskawkowy - uśmiechnął się do kelnerki, oddając jej karty.
CZYTASZ
bubble factory | YOONSEOK | ZAKOŃCZONE
FanfictionMałe kocie uszka i puszysty ogonek Yoongiego potrafił rozczulić każdego, a Hoseok nie był żadnym wyjątkiem 🐾