Yoongi dość niepewnie podszedł do ciężkich drewnianych drzwi. Spoglądając jeszcze ostatni raz w ekran swojego telefonu, by upewnić się, że jest we właściwym miejscu, złapał za klamkę. W mgnieniu oka, dzwoneczek, który powiadamiał o przybyciu kogoś nowego, zakołysał się nad główką hybrydy, wydając zimny metalowy dźwięk.
Od samego progu można było wyczuć ten mało przyjemny, przynajmniej dla noska Yoongiego dziwny zapach, podobny do tego unoszącego się w kościołach. Chłopiec zamykając za sobą stare drzwi, czuł jakby właśnie udał się na podróż do innego wymiaru. Powietrze było tu cięższe, cisza niemal przytłaczająca, a czas zdawał się płynąć w zupełnie innym, własnym dla tego świata tempie.
- w czym mogę pomóc?
- to ja chciałem... pomóc - odezwał się nieśmiało Min, ściskając w łapkach białą wygniecioną kartkę z ofertą pracy.
Taehyung szybko rozpoznał ten cichy głosik, który nie należał nigdy do jego ulubionych. Wyjrzał zza półek, przekonać się, czy aby słuch nie płata mu figli.
- Hoseok ci powiedział? - zamachał nerwowo swoim prążkowanym ogonem.
- mówił, że potrzebujesz kogoś do pomocy w sklepie, chciałem tylko... - przerwał, widząc jak mina hybrydy staje się coraz kwaśniejsza.
- skoro tak - wymamrotał, chowając się z powrotem za półki, które uginały się aż od stojących na nich przeróżnych bibelotów.
Yoongi musiał przyznać, że nigdy wcześniej nie był w takim miejscu. Nawet jeśli nie interesował się takimi rzeczami, to tym razem chciał dotknąć swoimi ciekawskimi łapkami, każdego pojedynczego przedmiotu, co zapewne skończyłoby się ogromną tragedią. W końcu tak stare rzeczy musiały być potwornie cenne, a przede wszystkim kruche.
Dając wygrać swojej nieposkromionej ciekawości i korzystając z chwilki nieuwagi rudowłosego, jasnowłosy wyciągnął rączkę w kierunku porcelanowej kolorowej karuzeli. Były na niej niemalże identycznej małe kucyki jak na tej w wesołym miasteczku. Chcąc przywołać więcej miłych wspomnień, położył paluszek na twardej grzywie jednego z koników.
- co się stało? To ty Yoongi? - zawołał zza regałów Taehyung, słysząc prawdopodobnie odgłos tłuczonej porcelany.
- n-nie... ja już pójdę! - powiedział szybko, zbierając resztki zniszczonej pozytywki z podłogi.
Rudowłosy widząc istną katastrofę i poranione palce Mina, szybko znalazł się przy nim wraz z małym metalowym pudełeczkiem. Wcale nie wydawał się bardziej czy mniej zły, niż w momencie, gdy zobaczył go w drzwiach, może jego buzia już po prostu taka była? Może Yoongi tylko wmówił sobie, że chłopak go nie lubi?
- głupek... - wymamrotał pod nosem, owijając palec jasnowłosego odrobiną bandaża.
Może jednak wcale sobie tego nie wmówił...
- nie chciałem, przepraszam... ja tylko... - zaczął się tłumaczyć, próbując jednocześnie zbierać resztki porcelany z ciemnego wzorzystego dywanu. - Nigdy nie byłem w sklepie z antykami, chciałem tylko dotknąć - pociągnął kilka razy noskiem.
Błękitnowłosy mógłby przysiądz, że była to najszczersza prawda, jednak mimika twarzy Taehyunga nie zmieniła się ani odrobinę. Wyglądał zupełnie, jakby obmyślał właśnie największy i najbardziej skomplikowany plan zemsty na świecie.
Minowi było najzwyczajniej przykro, w końcu przyszedł tu tylko pomóc, chciał zaprzyjaźnić się z Kimem, a zamiast tego tylko zniszczył zapewne bardzo cenną rzecz i resztki dobrego humoru brata Hoseoka.
- jeśli mi pomożesz, możemy uznać, że to odpracowałeś... - powiedział, tak jakby już za moment miał ogromnie tego żałować.
CZYTASZ
bubble factory | YOONSEOK | ZAKOŃCZONE
FanfictionMałe kocie uszka i puszysty ogonek Yoongiego potrafił rozczulić każdego, a Hoseok nie był żadnym wyjątkiem 🐾