🌺 52 🌺

1.4K 205 77
                                    

- Słucham? - powiedział Mark, nie mogąc uwierzyć, w to co usłyszał, kręcąc z niedowierzaniem głową.

- Chciałbym, żebyś usunął mi wszystkie wspomnienia z dzisiejszego dnia - powtórzył z trudem Jeno, przełykając głośno ślinę, patrząc się w swoje stopy.

- Jeno, chyba... chyba nie mówisz poważnie, prawda? - spytał brązowowłosy, lecz odpowiedzi nie oczekiwał od białowłosego, a od Jisunga, na którego spojrzał z przerażeniem na twarzy.

Niebieskowłosy poruszał ustami, nie wiedząc, co powiedzieć przyjacielowi, ponieważ w głowie Jeno panował istny chaos emocji oraz myśli, więc nie potrafił znaleźć niczego, co dałoby mu odpowiedź. Po chwili bezsilnie pokręcił głową, na znak, że nie wie, a następnie usiadł po turecku na ziemi, chowając twarz w dłonie. Jeno spojrzał na niego ze współczuciem, ponieważ domyślił się, że ten już dowiedział się tego co on. Odkrył prawdę o tym, że ludzie, których pochłonął ogień Jaemina nie są już mu dłużej nieznani.

Jeno z powrotem zamknął oczy, zagłębiając się w swoich myślach, starając się je jakkolwiek uporządkować, ale te się go nie słuchały. Co chwila przez jego głowę przechodziła okropna myśl o tym, że jego chłopak jest mordercą, lecz on nie potrafił w to uwierzyć. Widział, jak ciężko było opowiadać Jaeminowi to, co się stało tego dnia i czuł, że chłopak żyje w ciągłym poczuciu winy, co jednak dobrze ukrywał. Tak dobrze, że nawet jego ukochany nie zauważył faktu, iż różowowłosy cierpiał przez ten cały czas.

Przez te godziny męki w samotności, Jeno starał się sobie przypomnieć jakikolwiek moment, w którym Jaemin okazał swoją słabość, lecz nie udało mu się. Chłopak nigdy nie pokazał tego, jak trudno mu było - nigdy nie obudził się w środku nocy z płaczem, nigdy się nikomu nie wyżalił, ponieważ nie chciał, by inni o tym myśleli. Jeno to teraz wiedział, podobnie jak reszta Obdarzonych, która to widziała i zawsze starała się zapewnić Jaeminowi cudowne życie wśród nich.

Zrozumiał, dlaczego różowowłosy tak często trenował, dlaczego wciąż uważał, że robi to za rzadko. Ponieważ już raz się zdarzyło, iż nie zapanował nad swoją mocą, przez co skrzywdził nie tylko tych, którzy umarli, ale także Jeno, samego siebie oraz inne bliskie osoby przeżywające przez długi czas żałobę. Jego ciężka praca nad kontrolą mocą została nagrodzona i teraz Jaemin bez problemu nią włada, lecz co z tego, skoro wciąż ma przed sobą widok spalonego domu, w których zginęła czwórka ludzi. Jeno zdał sobie z tego wszystkiego sprawę, jednak wciąż nie potrafił sobie wyobrazić tego, jak chłopak się czuje, jak żyje z poczuciem winy, że jego moc odebrała życie czwórce niczemu winnych ludzi.

Lecz potrafił się postawić w jego sytuacji w roli ofiary. Obaj stracili rodziców w pożarze, jednak Jeno został uratowany przez swoją moc od żałoby i przez lata przywykł do myśli, że po prostu ich przy nim nie ma. Nawet kiedy odzyskał swoje uczucia, wciąż uważał to za rzecz normalną, podobnie jak to, że Sunwoo i jego ciocia go nie pamiętają. Zaś Jaemin musiał się pogodzić ze stratą wszystkich - rodziny, przyjaciół, swojego starego życia, a białowłosy był pewny, że świadomość tego, co zrobił, nie pozwalała mu to. A jednak wciąż nigdy się nie skarżył, był kochanym Jaeminem, który każdemu pomagał w potrzebie.

Kiedy tylko to przeszło przez myśl Jeno, w jego oczach pojawiły się łzy i nie zamierzał ich hamować, ponieważ wiedział, że jego ukochany i tak wypłakał ich więcej niż on kiedykolwiek będzie mógł. Pomimo słabego światła Jisung, ciągle czuwający nad jego myślami, położył mu rękę na ramieniu i ku jemu zdziwieniu Jeno sam się podniósł, po czym do niego przytulił. Niebieskowłosy z pewnym niedowierzaniem objął chłopaka, pozwalając mu moczyć swoją bluzę łzami, cicho i uspokajająco do niego szepcząc, dokładnie tak samo jak ten jeszcze kilka godzin temu uspokajał Jaemina.

maybe love is not for me || nomin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz