- Dzięki, że pozwoliliście mi dzisiaj u siebie spać - powiedział Donghyuck, układając ostatnie poduszki na kanapie, na której spędził swoją ostatnią noc.
- Następnym razem nawet nie musisz pytać - odparł z uśmiechem Yuta, składając pościel, której używał czerwonowłosy z zamiarem jej schowania na wypadek, gdyby chłopak jeszcze raz kiedyś chciał u nich spać.
- I następnym razem już nie odpuszczę tak łatwo i będziesz spał w moim łóżku - dodał Mark, machając karcąco palcem na przyjaciela, który w odpowiedzi się zaśmiał, jednak pokiwał głową, ponieważ kolejna noc na sofie nie była jego spełnieniem marzeń.
Kiedy poprzedniego dnia Donghyuck opuścił domek Marka oraz Yuty, w którym siedział co najmniej kilka godzin, wrócił do niego tak naprawdę tak szybko, jak wyszedł, ponieważ po wejściu do swojego pokoju zobaczył śpiących w swoich ramionach Jaemina i Jeno. Przez chwilę go kusiło, by ich obudzić i wygonić białowłosego do jego własnego domku, jednak zobaczywszy błogi uśmiech na twarzy swojego przyjaciela, on sam nie mógł zrobić nic innego, jak się uśmiechnąć, kręcąc przy tym głową.
Nie zdenerwowało go nawet to, że jedna z jego bluz została spalona przez Jaemina, gdyż jego szczęście mimo wszystko było ważniejsze niż ubranie. Obiecał sobie jednak, że następnym razem nie będzie taki łaskawy. Ostatnią rzeczą jaką zrobił przed zostawieniem pary samej sobie, było przykrycie ich jego własną kołdrą, po czym jak najciszej opuścił pokój, udając się do domku przyjaciół, którzy w tym momencie posyłali mu dumne uśmiechy. Spojrzał na nich spod zmarszczonych brwi, a wtedy ci posłali sobie porozumiewawcze spojrzenia.
- Uśmiechasz się - stwierdził jedynie Yuta, poprawiając chwyt kołdry oraz poduszki, po czym zaczął się cofać. - Idę zanieść to na górę, może uda mi się cudem znaleźć na to miejsce w naszej szafie.
- Ciesz się, że nie mieszkasz z Jisungiem, bo wtedy nawet twoje ubrania by się nie zmieściły - zaśmiał się Mark, patrząc, jak jego współlokator wchodzi po schodach, lecz spojrzawszy na czerwonowłosego, jego śmiech ucichł. - Co się dzieje?
- Co miał na myśli, mówiąc, że się uśmiecham? - zapytał z ciekawości Donghyuck, zakładając ręce na piersi, kiedy jego moc powiedziała mu, że to prawda.
- Pewnie to, że myślałeś wtedy o Jaeminie i Jeno, prawda? - spytał Mark, podchodząc do przyjaciela, który niechętnie musiał pokiwać głową.
- Wyglądali razem uroczo - westchnął czerwonowłosy, nie próbując nawet ukryć prawdy, na co jego przyjaciel zaśmiał się i poczochrał chłopaka po włosach. - Nie potrafię się jeszcze nie martwić o Nanę, jednak po samym tym widoku stwierdzam, że jest z nim szczęśliwy. A są razem tylko kilka godzin.
- To właśnie robi z ludźmi miłość, Hyuckie - odparł Mark z szerokim uśmiechem, obejmując ramieniem swojego przyjaciela, który niemrawo się uśmiechnął i szybko się wyplątał z objęć, ponieważ już czuł, jak jego policzki przyjmują czerwoną barwę.
- Pewnie tak - odparł krótko Donghyuck, cudem wypowiadając te słowa, gdyż były one na granicy kłamstwa, ponieważ on był pewny, że właśnie tak działa miłość, jednak zignorował to i szybko wyjrzał przez okno. - Będę już leciał do siebie, mam nadzieję, że nasze gołąbeczki zdążyły się obudzić.
- Dalej zamierzasz z nim porozmawiać? - spytał Mark, odprowadzając swojego przyjaciela aż do drzwi, a kiedy ten pokiwał głową, cicho westchnął. - Tylko go nie przeraź za bardzo.
- Postaram się być miły - powiedział Donghyuck, po czym z uśmiechem pomachał na pożegnanie, mimo iż pewnie nieraz jeszcze zobaczy brązowowłosego tego dnia i ruszył do swojego domku.
CZYTASZ
maybe love is not for me || nomin ||
FanficOd wypadku, w którym zginęli rodzice Lee Jeno, chłopak nie chciał nigdy więcej cierpieć. Jego życzenie zostało spełnione, sprawiając, że wszystkie jego emocje oraz uczucia zniknęły. Ludzie powtarzali mu, że zachowywał się jakby jego serce zmieniło s...