90

3.1K 188 34
                                    

-Mamy jakieś plany na dzisiaj? - Lauren zadaje pytanie biorąc następnego gryza swojego naleśnika.

Oczywiście dzisiejsza noc jak wszystkie inne od dłuższego czasu, nie obyła się bez przerywnika w postaci kolejnego koszmaru mojej ukochanej. Szarpała się i płakała, a ja mogłam się tylko przyglądać, co najwyżej, przytulić ją. A rano znów obudziła mnie drobnymi pocałunkami składanymi na całej mojej twarzy, i gdy otworzyłam oczy miała na ustach ten jej uroczy uśmiech, jakby nic się nie stało. Miałam wrażenie, że sobie ze mnie szydzi.

Problem w tym, że widziałam po niej, że jest w ogóle nie wyspana. Nie mam pojęcia jak się obudziła, ale to jeszcze nie była pora na nią. Postanowiłam się zachować jak dobra dziewczyna i kazałam jej jeszcze sobie pospać w czasie, gdy ja będę robić śniadanie. Zdecydowałam jednak, że na obiad udamy się do jakiejś tradycyjnej, kubańskiej restauracji. Pełno takich w Hawanie, więc wysilę się trochę i znajdę najlepszą.

-Zaplanowałam coś na wieczór, ale do tej pory możemy robić co tylko chcesz - unoszę sugestywnie brwi.

-Głupek - szatynka odpowiada.

Widzę, że próbuje ukryć uśmiech i gdyby nie to, że czytam z jej twarzy jak z otwartej książki, pomyślałabym, że faktycznie jest troszeczkę zawiedziona moim zachowaniem. Ja natomiast nie przejmuję się niczym i zaczynam się śmiać z miny mojego słoneczka. Dziewczyna gromi mnie wzrokiem, a ja wybucham śmiechem jeszcze bardziej, gdy zauważam bitą śmietanę na jej policzku. Wstaję z krzesła, które poprzednio zajmowałam i siadam na tym, które stoi obok Lo. Siedemnastolatka marszczy brwi, aczkolwiek nic nie mówi oczekując na mój dalszy ruch. Pochylam się do jej policzka i zlizuję śmietanę. Wygląda na zaskoczoną moim ruchem, ale nie reaguje negatywnie.

-Kochanie, co ty myślisz, że robisz?

-Miałaś śmietanę na policzku - tłumaczę.

-Więc postanowiłaś mnie wylizać? - pyta zupełnie normalnie. Oczywiście od razu po usłyszeniu tych słów, na moich ustach pojawia się chytry uśmieszek. Kiedy Lauren wreszcie zdaje sobie sprawę z tego co powiedziała, jej twarz pokrywają mocno czerwone rumieńce, a oczy znacznie się rozszerzają. Zaczyna się ode mnie powoli odsuwać chichocząc z niezręczności.

-O nie, nie uciekniesz mi - owijam ramiona wokół jej talii i przyciągam ją do siebie.

Ponownie próbuje się odsunąć, ale wpijam się w jej usta, co skutecznie ją powstrzymuje. Pocałunek jest zachłanny, idealnie odzwierciedla to jak bardzo jej pragnę. Przenoszę prawą dłoń na jej tyłek po czym ściskam go w ręce, a dziewczyna wydaje z siebie westchnienie, co umożliwia mi wepchnięcie języka prosto do jej ust. Badam całe wnętrze najstaranniej jak potrafię, gdy zielonooka zarzuca ramiona na mój kark wplątując jedną dłoń w moje włosy i co jakiś czas za nie ciągnąc. Przenoszę pocałunki na linię jej szczęki, a następnie na szyję. Przygryzam delikatnie i liżę skórę, a gdy zasysam miejsce pulsu, usta szatynki opuszcza niesamowicie przyjemny dla uszu jęk. Przenoszę lewą rękę pod jej koszulkę błądząc nią po jej plecach, brzuszku, a następnie przesuwam palcem po brzegu materiału jej stanika. Kiedy wyczuwam koronkę mimowolnie ściskam jej pośladek ponownie, przez co ciągnie za moje włosy mocniej niż wcześniej. Całuję miejsca, w których powstały zaczerwienienia, które zapewne nie znikną w najbliższym czasie.

-Camzi - mówi cichutko, jakby bała się jaki dźwięk opuściłby jej usta gdyby zdecydowała się nie ściszać głosu.

-Tak księżniczko? - odrywam się od jej szyi, by spojrzeć jej prosto w oczy, które swoją drogą zdążyły już mocno pociemnieć.

-Pocałuj mnie - rzuca mi niewinne spojrzenie. Nic nie poradzę na uśmiech pojawiający się na mojej twarzy. Czy ona musi być tak urocza?

Układam dłonie na jej policzkach i całuję jej czoło, zanim bardzo powoli złączam nasze usta w czułym pocałunku. Lauren bardzo spokojnie porusza swoimi wargami, a ja staram się do niej dopasować. Pozwalam jej w pełni wszystko kontrolować. Nie pośpieszam niczego, chcę by ten moment był dla niej idealny. Taki jaki sobie wymarzyła. Przejeżdża językiem po mojej dolnej wardze, aczkolwiek gdy udzielam jej wstępu, nie korzysta z niego. Sama nie wiem, kiedy mój żołądek zaczyna wywracać fikołki. Całowałam ją już tyle razy i zamiast po prostu się przyzwyczaić, za każdym razem jestem bardziej podekscytowana wyobrażeniem jej warg na moich.

But my heart knowsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz