111

2.5K 130 21
                                    

Camila's POV

Odkąd wróciłyśmy od rodziców Lauren, dziewczyna nic nie mówi. Siedzi po turecku na kanapie w salonie i gapi się w wyłączony telewizor. Strasznie się o nią martwię. Nie chcę nawet wiedzieć jakie rzeczy przeplatają się teraz w jej głowie. Na początku pomyślałam, że najlepiej będzie jeśli dam jej trochę czasu, a w ten czas pójdę zrobić nam po kubku gorącej czekolady z piankami, ale coraz bardziej dochodzę do wniosku, że w obecnej sytuacji myślenie i analizowanie nie jest czymś co wpłynie na moją ukochaną pozytywnie.

Sama mam dziwne rzeczy w głowie, gdy o tym myślę. Po prostu za nic nie mogę zrozumieć jak można zrobić coś takiego własnemu dziecku. Lauren kilka razy napomknęła o tym jak rodzice się z nią bawili, gdy była mała i za każdym razem, kiedy wyobrażałam sobie te sytuacje widziałam szczęśliwą, kochającą się rodzinę. Jak jedna informacja o homoseksualiźmie zielonookiej mogła tak bardzo wpłynąć na ich relację?

Nie zastanawiając się nad tym dłużej postanawiam wziąć kubki w dłonie i udać się do szatynki. Siadam na kanapie w stosownej odległości i odkładam naczynia na mały stolik. Muszę przyznać, że niepokoi mnie jej wzrok. Jest tak pusty i nic niewyrażający, że nie wiem jak go zinterpretować. Oczywistym jest dla mnie, że mam przez to rozumieć, że jest głęboko zamyślona, ale chciałabym, by jej mimika twarzy mówiła chociaż czy te myśli są bardzo złe, czy w miarę znośne.

-Jak się czujesz? - przerywam ciszę, która trwała między nami przez dłuższy czas.

Zielonooka początkowo nie zwraca uwagi na moje słowa. Dopiero po kilku sekundach wydaje się jakby zdać sobie sprawę z tego, że coś do niej powiedziałam, czego skutkiem jest przekręcenie głowy w moją stronę. Sięgam po gorącą czekoladę i podaję jej do ręki widząc jej dezorientację. Dziewczyna dokładnie obserwuje napój, jakby nie wiedziała co to jest i chciała uzyskać chociaż kilka ogólnikowych informacji, które można otrzymać przy pomocy wzroku. Po krótkiej chwili szatynka podnosi kubek do ust i upija małego łyka, by się nie sparzyć. Nie jestem w stanie przewidzieć jakie będą jej następne ruchy, gdyż zachowuje się tak nijako i bez żadnych emocji, że prowadzi to do wręcz denerwującej niewiedzy. Dziewczyna odkłada napój z powrotem na stolik, a następnie siada obrócona przodem do mnie i taksuje mnie całą wzrokiem od góry do dołu.

Nie muszę chyba mówić jak wielkie jest moje zdziwienie, gdy moje małe słoneczko przysuwa się do mnie tak blisko jak to tylko możliwe i wtula się w moje ciało. Wciska twarz w zagłebienie mojej szyi, a jej ramiona mocno mnie ściskają, jakby bała się, że ktoś będzie próbował ją ode mnie wyszarpać. Mimo wszystko zaskoczenie nie sprawia, że nie obejmuję siedemnastolatki, bo jest to już swego rodzaju odruch, coś co robię automatycznie i bez większego przemyślenia. Jedną z moich pierwszych świadomych reakcji jest ułożenie dłoni na jej policzku i przetarcie kciukiem miejsca pod jej okiem. Czuję ogromną ulgę, gdy zdaję sobie sprawę z tego, że jej skóra w tamtym miejscu nie jest mokra.

Nie płacze.

-Dlaczego oni nie mogą mnie tak po prostu kochać? - odzywa się wreszcie, a ja jestem pod wrażeniem tego jak bardzo zachrypnięty jest w tej chwili jej głos. Zachrypnięty i smutny. Aż dziwię się, że nie poczułam łez pod jej oczami - czemu kochanie mnie musi być aż takie trudne?

-Skarbie, spójrz na mnie - mówię spokojnie, ale dziewczyna jedynie wciska twarz w moją szyję jeszcze bardziej - Lauren - zwracam się do ukochanej ponownie, ale tym razem zdecydowanie bardziej stanowczo. Siedemnastolatka trochę się ociąga, dlatego ujmuję jej szczękę pomiędzy palce i delikatnie nakierowuję w swoją stronę dopóki moje oczy nie doznają zaszczytu tonięcia w jej zniewalających szmaragdach - ufasz mi?

-Oczywiście, że ci ufam, Camz - widzę po jej mimice twarzy, że nie rozumie do czego to wszystko prowadzi, ale po chwili znów wygląda na smutną w obojętności - tobie jednej ufam bezgranicznie - posyłam jej lekki uśmiech zanim zadaję kolejne pytanie.

But my heart knowsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz