62

3.9K 225 26
                                    

-Witaj księżniczko - słyszę radosny głos mojej dziewczyny, gdy otwieram drzwi. Byłam zdziwiona, kiedy usłyszałam dzwonek, bo nie spodziewałam się niczyjej wizyty, aczkolwiek taka niespodzianka jak najbardziej mi odpowiada.

Dziewczyna od razu przyciąga mnie do uścisku. Nie ważne jak często to robi, nigdy mi się to nie znudzi. Właściwie, za każdym jednym razem, kiedy mnie przytula czuję się bardziej niesamowicie niż poprzednio. Jej silne ramiona oplatają moją talię, dając mi niezwykłe poczucie bezpieczeństwa.

-Hej Camz - mruczę wprost w jej szyję wdychając przy okazji ten uwielbiany przeze mnie malinowy zapach i wręcz czuję jak przechodzą ją ciarki. Interesujące.

-Stęskniłam się za tobą Lolo - odsuwa się ode mnie i jak zwykle, wyciąga coś zza pleców. Spodziewam się stokrotki, dlatego niemałe jest moje zdziwienie, gdy widzę piękną, czerwoną różę - to dla ciebie - uśmiecha się nieśmiało.

Nieśmiała Camila? To coś nowego. Ale muszę przyznać, że wygląda strasznie słodko, a mój żołądek robi fikołki przez sam fakt, że się uśmiecha.

Dziękuję - biorę kwiat w dłoń - jest... - zawieszam się, by wybrać odpowiednie słowo, ale jednak najbardziej pasuje, to z reguły najbardziej oczywiste - piękna - staję na palcach i całuję brązowooką w policzek.

Weszło mi to w nawyk i nie mam zamiaru tego zmieniać. Nie dopóki sama tego nie zechce.

-Nie tak piękna jak ty - puszcza do mnie oczko, a ja spalam buraka.

Jak to możliwe, że po tym całym czasie, który ze sobą spędziłyśmy, ona wciąż potrafi tak łatwo mnie zawstydzić? Dlaczego ja ciągle tak na nią reaguję? Dlaczego chcę na nią patrzeć nawet, kiedy wykonuje te najprostsze i najbardziej powszechne czynności? Co więcej, dlaczego cały czas chcę się w tych momentach uśmiechać? Tak wiele pytań i brak odpowiedzi.

Wpuszczam dziewczynę do środka, i kiedy kończę zamykać drzwi, czuję brak gruntu pod nogami. Zaczynam piszczeć, gdy zdaję sobie sprawę z tego, że Camila niesie mnie gdzieś na rękach i to biegnąc.

-Camila! Co ty myślisz, że robisz?!

Dziewczyna całkowicie ignoruje moje pytanie. Wchodzi do mojego pokoju dość gwałtownie, aczkolwiek delikatnie odkłada mnie na moje łóżko. Widzę małe, skaczące iskierki w jej oczach, gdy ściąga buty i wdrapuje się obok mnie. Szybko przyciąga mnie do swojego boku tak, że prawie na niej leżę.

-Mówiłam, że się stęskniłam - składa miliony drobnych, powolnych pocałunków na moim policzku, co jest przyjemniejsze niż kiedykolwiek wcześniej bym pomyślała - nie masz pojęcia jak długo o tym marzyłam - wślizguje dłoń pod moją koszulkę i masuje delikatnie mój brzuch.

Nigdy w całym moim życiu nie byłam z nikim tak blisko w fizycznym tego słowa znaczeniu. Moja skóra wbrew moim protestom, reaguje gęsią skórką. Nic nie poradzę, że jej uspokajający dotyk wywołuje we mnie takie odczucia. Próbuję jakoś stłamsić w sobie ten szeroki uśmiech, który wręcz walczy przeciwko mnie, bym pozwoliła mu się pojawić. Nie udaje mi się, gdy czuję usta dziewiętnastolatki na mojej twarzy jeszcze raz. Mogę się zarzekać, kłamać i omijać ten temat szrokim łukiem, ale prawda jest taka, że kocham jej pocałunki. Sprawiają, że czuję się ważna. Dają mi poczucie, że nie muszę już trzymać w sobie wszystkiego, bo ktoś dba o mnie. Prawdziwą mnie. Taką jaką jestem.

Podnoszę głowę i opieram ją na mostku dziewczyny, tak żeby móc spojrzeć w jej oczy. Piękne, czekoladowe tęczówki. Brunetka całuje mnie w czoło i przygląda mi się z błogim uśmiechem. Lubię ten wzrok. Oznacza coś dobrego.

-O czym marzyłaś? - dopytuję, bo moja ciekawość zwycięża zawsze, niezależnie od sytuacji.

Banan na jej twarzy staje się tak duży, że jestem w stanie policzyć wszystkie jej idealnie proste, śnieżnobiałe zęby.

-O tobie - o mnie.

O mnie.

Camila Cabello marzyła o mnie. Lauren Jauregui. Chyba jestem głupsza niż przypuszczałam, bo nigdy nie pomyślałabym, że to może być jej odpowiedź.

-Oh - brawo Lauren. To się nazywa umiejętność precyzyjnego wyrażania własnego zdania.

-O tobie. O tobie, o twoim pięknym uśmiechu, o oczach. Gdy w nie patrzę staję się twoją niewolniczką. Panujesz nade mną całkowicie. Jestem jak marionetka w twoich rękach. Twoje szmaragdowe tęczówki to mój koniec. Odkąd pierwszy raz zobaczyłam cię na żywo marzyłam o tym, by móc całować twoje zaróżowione policzki - całuje moje policzki -  twój słodki nosek - cmoka mnie w nos - twoje pociągające usta, które przenoszą mnie w inny świat - składa pocałunek na moich wargach, a ja mam wrażenie, że mój żołądek wręcz tańczy wewnątrz mojego brzucha. Nie jestem w stanie określić jak przyjemne jest ciepło roznoszące się po całym moim ciele na uczucie ust Camili na moich - to tak jakby były stworzone specjalnie dla moich. Jakby ktoś zadbał o to, by łączyły się tak idealnie jak robią to za każdym razem, gdy oddaję się w zapomnienie całując cię. Marzyłam też o tym, by któregoś dnia, gdy będziemy już razem, bo wiedziałam, że będziemy od samego początku, móc przytulać całą ciebie skarbie. By pozwalać ci wtulać się w moją szyję, by czuć twoje ciepło, by móc dotykać twój uroczy, malutki brzuszek - podwija kawałek mojej białej koszulki, po czym obniża się i w najdelikatniejszy sposób świata całuje miejsce znajdujące się jakiś centymetr nad moim pępkiem, a wewnątrz mnie wszystko wywraca się do góry nogami - marzyłam o całej tobie, bez wyjątków. O tym byś zgodziła się zostać moją księżniczką i pozwoliła mi udowodnić, że za każdym razem, gdy zapewniałam cię o moich uczuciach odrębnych od tych, którymi obdarza się tylko przyjaciół, byłam tego w pełni świadoma i pewna. Lauren Jauregui, moje największe marzenie.

Wiem, że powinnam teraz coś powiedzieć, ale nie mogę. Nie potrafię. Nie chcę żeby moja Camzi pomyślała, że jej piękne słowa przeszły mi obok uszu, dlatego biorę jej twarz w dłonie i z umiarkowaną namiętnością przyciskam jej usta do własnych. Wciąż czuję te obłędne maliny, których wonią pokryta jest Camila. Dziewczyna oddaje mój pocałunek. Mam ochotę nigdy tego nie przerywać, po prostu całować jej stanowcze, aczkolwiek delikatne usta, dopóki przymus nam nie przerwie. Chyba zaczynam się uzależniać.

Odrywam się od niej i zerkam na jej twarz. Oczy ma przymknięte, a usta lekko uchylone. Na tych wspaniałych ustach, które dopiero co calowałam formuje się zwycięski uśmiech. Otwiera oczy i ujmuje moją twarz w swoją prawą dłoń. Wraz z uczuciem jej kciuka robiącego kółka na moim policzku przechodzą mnie ciarki.

-Chyba muszę się rozgadywać znacznie częściej - puszcza mi oczko, by następnie cmoknąć mnie w nosek, przez co od razy go marszczę.

Między dźwiękami naszych oddechów słyszę sygnał przychodzącej wiadomości. Camz podaje mi telefon z szafki nocnej, gdzie leżał. Patrzę na ekran, by dowiedzieć się kto usiłuje się ze mną skontaktować.

DJ:
Lo, przepraszam, że cię o to proszę, ale dałabyś radę zaopiekować się teraz Sethem? Mama chce żebym się nim zajęła, bo zostajemy sami w domu, a byłam umówiona z Mani i strasznie zależy mi na tym, by się z nią spotkać. Oczywiście jeśli nie dasz rady lub nie chcesz, zrozumiem

Ja:
W porządku DJ. Podrzuć go do mnie 😉😊

DJ:
Jesteś najlepsza!!! 😃❤❤

DJ:
Zaraz będziemy

-Camz - zwracam się do dziewczyny, która jest obecnie zajęta bawieniem się moimi włosami - wybacz, ale obiecałam Dinah, że zaopiekuję się dzisiaj jej bratem - informuję, niepewna jej reakcji.

-Sethem? - patrzy na mnie z podniesioną brwią. Kiwam głową - świetnie. Chciałabym wreszcie poznać chłopaka mojej dziewczyny - puszcza do mnie oczko. Jest niemożliwa.

_______________________
Cześć wszystkim 😀
Wybaczcie, że tak późno, ale czuję jakby w moje ciało ktoś wbijam milion igieł i właściwie, to boję się nawet wykonać bardziej gwałtowny ruch. Przepraszam też za to, że ten rozdział jest tak krótki. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to następny postaram się dodać szybciej niż za trzy dni.
Poza tym, co sądzicie o "Expectations"? Nie mogłam się już doczekać aż usłyszę studyjną wersję. Oglądałam występ Lauren tyle razy, że znałam cały tekst na pamięć zanim piosenka wyszła 😂 poza tym teledysk jest cudowny. Chyba poznajemy prawdziwą Lauren 😀

Patrzcie sercem, nie tylko oczami 💛

But my heart knowsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz