Rozdział 35 Gaara i ja Cz. II

278 41 0
                                    


Po przyjeździe na miejsce okazało się, że nie jest to zwykłe spotkanie biznesowe, a większe przyjęcie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po przyjeździe na miejsce okazało się, że nie jest to zwykłe spotkanie biznesowe, a większe przyjęcie... Całe szczęście założyłam długą suknie, a włosy upięłam. Gaara zawsze chciał bym na każdym spotkaniu wyglądała z klasą. Uwielbiał się mną chwalić.

- Mówiłeś, że to spotkanie paru osób – warknęłam wychodząc z limuzyny, którą przyjechaliśmy

- Musisz robić znowu sceny? – poprawił krawat i wziąwszy mnie pod rękę weszliśmy na bankiet...

.............................................

Miałam dość tego wieczoru. Zdenerwowana przepychałam się pomiędzy gośćmi, gdy nagle ktoś mnie zawołał

- Sora, Sora! – To Kankuro biegł za mną – co robisz?

- Wychodzę... mam dość tej farsy – warknęłam na nic niewinnego brata Gaary

- Sora uspokój się... co się stało?

- Jeszcze pytasz!? Widziałeś chyba jak obściskuje tamte dwie panienki, a mi kazał przymilać się do obcych facetów,, by kupili nasze akcje... nie będę niczyją zabawką...

- Sora... wiem jak to wygląda i go nie usprawiedliwiam... to jest skuteczny wabik w interesach... niestety świat biznesu tak wygląda. Ale masz rację, zdecydowanie przesadza. Pogadam z nim... - Starszy brat Gaary był jedynym z jego rodziny, który okazywał mi dużą dozę empatii i zrozumienia

- Nie trzeba... zamów mi jedynie taksówkę do domu

- Jesteś pewna, że nie chcesz poczekać? Przyjęcie się skończy za jakąś godzinę...

- Chce odetchnąć w spokoju

- W takim razie już dzwonie – odparł wykręcając numer na telefonie.

Gdy podjechała taksówka, ucałował mój policzek i kazał się już nie martwić...Wracając do domu byłam zmęczona i zła na mojego ukochanego, którego niestety dalej darzyłam ogromną miłością. Nie potrafiłam normalnie funkcjonować bez niego nawet jeśli wpływało to destrukcyjnie na moje istnienie. Był jedyną osobą, przed którą czułam respekt i chciałam zdobyć jego uznanie.

Gdy zapłaciłam i wyszłam z taksówki poczułam jak ktoś mnie kopnął w brzuch. Szpilki i długa sukienka nie ułatwiały mi samoobrony jednak szybko obezwładniłam przeciwnika i chciałam zadać cios w twarz, ale moja pięść zatrzymała się w odpowiednim momencie.

Nie wierzyłam w to, kto mnie zaatakował

- Maki!!!? – krzyknęłam

- O wybacz... nie poznałam cię Sora... myślałam, że to jakaś podrzędna laska, wykonująca polecenia swojego faceta... - wstała otrzepując się z ziemi, gdy ją puściłam – a nie...zaraz... to przecież pasuje do ciebie

Gdy przyzwoitość zaćmiewa pragnienie [ Kakashi x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz