Rozdział 36 Gaara i ja cz III

303 40 7
                                    


- No i co maleńka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- No i co maleńka... za co siedzisz? – spytała mnie moja nowa „współlokatorka"

- Nie interesuj się... - odparłam wrednie. Od samego początku wiedziałam, że muszę być silna chociaż wewnątrz trzęsłam się jak osika.

Itachi miał rację... to nie miejsce dla mnie... szkoda, że nie mogłam posłuchać go znacznie wcześniej. Siedziałam już w więzieniu 3 dzień. Nie mogłam ani zadzwonić ani do nikogo napisać, bo śledztwo było w toku jednak z powodu głupich „dowodów" do rozprawy miałam przebywać w zakładzie karnym.

Nie było to łatwe. Kobiety faktycznie potrafią być bardziej agresywne od mężczyzn. Już podczas pierwszej doby zdążyłam się pobić o miejsce w kolejce, a potem walcząc by inne więźniarki nie rozkradły mi obiadu z tacy. Nowi w tym otoczeniu mieli przerąbane, dlatego im szybciej pokaże się swoją siłę, tym lepiej...

- Spokojnie... nie jestem twoim wrogiem... - odparła dziwnie się uśmiechając...

- Przyjacielem też nie. Zajmij się swoimi sprawami i nie odzywaj się do mnie – powiedziałam i położyłam się na moim „łóżku"

.....................................................................

-Sora Hoshi! Idziesz na widzenie – zakomunikował strażnik otwierając kratę. Zerwałam się na równe nogi ciesząc jak dziecko, że wreszcie zobaczę Gaarę. Byłam pewna, że wrócił z podróży i jak tylko zorientował się co mnie spotkało ruszył z pomocą i swoimi wpływami.

Jakże się zdziwiłam, gdy w Sali widzeń zamiast czerwonowłosego chłopaka zobaczyłam wysokiego bruneta w kitce z białowłosą pięknością, która rzuciła mi się na szyję

- Sora!! – zaczęła płakać i szlochać – idiotko jak się czujesz!?

Poczułam jak ściska mnie w sercu z dwóch powodów. Pierwszy to świadomość, że Gaara nie przyszedł, a drugi że to znów moi przyjaciele ratują mi tyłek.

- Mówiłeś, że już mi nie pomożesz – powiedziałam ze łzami do Itachiego, który przyglądał mi się ze zmartwieniem w oczach

- Widzę, że głupota przeżarła cię na wylot skoro w to uwierzyłaś Sora... rodziny nigdy się nie porzuca, ani nie zostawia. A teraz siadaj. Musimy pogadać...

Zrobiłam jak polecił, a strażnik zdjął mi kajdanki. Deki cały czas ocierała łzy próbując się uśmiechać, by dodać mi otuchy

- Jesteś oskarżona o morderstwo z zimną krwią... grozi ci 25 lat jak nie dożywocie – powiedział rzeczowo. Zaskakujące było to jak w mgnieniu oka potrafił się zamienić w genialnego prawnika

- Ja tego nie zrobiłam... - powiedziałam zblazowana zdając sobie sprawę, że najprawdopodobniej zgnije w więzieniu

- Wiem... biznesmen, którego zabito z broni która ma twoje odciski palców był człowiekiem Gaary i wisiał mu dużo pieniędzy. To twój kochaś powinien tu siedzieć nie ty... Niestety nie jestem w stanie udowodnić, że on za tym stoi bo się ukrywa i też ma duże znajomości...

Gdy przyzwoitość zaćmiewa pragnienie [ Kakashi x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz