#6 -Wow, ale masz zapłon.

2.2K 139 11
                                    

W mediach Max- Wrong ;p

Tydzień minął bardzo szybko, przez ten czas nic konkretnego się nie wydarzyło. Wciąż nie wiedziałem kim jest tajemnicza współlokatorka, a do imprezy Ramsay'a zostało zaledwie kilka godzin. Co więcej, ona również miała się pojawić i czułem pewnego rodzaju ciekawość. 

Był piątek, co oznaczało, że już za niecałe dwa tygodnie zacznie się mój pierwszy rok na Uniwersytecie w Nowym Jorku. Do tamtego czasu musiałem znaleźć pracę i zorientować się w zajęciach dodatkowych, na przykład podstawy marketingu lub rachunkowości. Moje głównym kierunkiem było zarządzanie i biznes. Dree za to miała obrany za kierunek psychologię gdzie jej zajęciami dodatkowymi była rozszerzona wiedza o formach prawnych i seksuologii.

Zgasiłem papierosa w popielniczce i wszedłem do mieszkania z balkonu.

-Zaczynamy?- zapytałem, a chłopcy podnieśli się ze swoich miejsc. Każdy z nas miał przydzielone miejsca, w którym miał dzisiaj posprzątać i nie przeszkadzaliśmy sobie nawzajem. Imprezowa muzyka wprawiała w taneczny nastrój, wygłupialiśmy się przy tym. Szczerze, sprzątanie w takim towarzystwie było jedną z moich ulubionych czynności, które mogłem wykonywać w tym domu.

-Kto jedzie na zakupy?- zapytał Liam, a ja się zgłosiłem, bo skończyłem już myć blat kuchenny, stół i podłogi, wyjąłem naczynia ze zmywarki i włożyłem kolejne, poukładałem je i było po wszystkim.

-Mogę prowadzić?

-Jasne, ale jak zobaczę chociaż jedną ryskę, to wiem gdzie Cię szukać.- powiedział, a ja wziąłem kluczyki i wsiadłem na miejsce kierowcy.

-Cholera.- powiedziałem, przygryzając wargę. Kierownica była po lewej stronie, a jeszcze nigdy nie prowadziłem takiego samochodu. To nie mogło być takie trudne. Odpaliłem silnik i wyjechałem na drogę.

-Nie jedź pod prąd, Chris.- podpowiedział chłopak. Widocznie bawiła go ta cała sytuacja.

-Dobra.- skręciłem na pas obok i próbowałem sobie przypomnieć gdzie był sklep.- Nie jest to takie złe.- wjechałem na rondo, a nadjeżdżający kierowca zaczął trąbić.

-Powinieneś jechać w prawo.- Liam omal nie udusił się ze śmiechu.- Po prostu rób wszystko na opak niż Cię tego nauczyli.

***

Po szczęśliwym powrocie do domu chłopcy zeszli nam pomóc z zakupami oraz alkoholem, który dzisiaj miał zostać wypity razem z nowymi znajomymi na urodzinach Ramsay'a. Kupiliśmy mu także prezent na dwudzieste pierwsze urodziny. Stół, który był na środku przy kanapie przesunęliśmy pod ścianę, a na nim poukładaliśmy alkohol. Z łazienek poznikały wszelkie szczoteczki do zębów, a z półek w każdym z pokoi usunięto wartościowe przedmioty typu laptop lub tablet chowając je do ogromnej szafy zamykanej na klucz.

Chłopcy chcieli się porządnie przygotować do tej imprezy, ponieważ miało być znacznie więcej gości niż nasze grono ze stancji oraz nieliczni z akademika. Po pierwszej impreza miała się przenieść do baru, gdzie została wynajęta loża na określoną liczbę ludzi, więc nikt się do nas nie doczepi.

Usłyszałem dźwięk mojego telefonu przez co zaprzestałem układania jedzenia w lodówce i odebrałem telefon.

-Tak Dree?

-Wiesz, będę za jakieś piętnaście minut. Jadę z Dylan'em, wstąpimy jeszcze do sklepu po prezent i mam nadzieję, że kupiliście wielkie, złote balony na hel!

-Kupiliśmy, ale tak jakby żaden z nas nie pomyślał o helu.- powiedziałem lekko zakłopotany, patrząc na pudełko z balonami.

-W porządku, jesteśmy w stanie to załatwić.- po krótkim pożegnaniu dziewczyna się rozłączyła.

Na StancjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz