12. Niebawem

4.7K 309 102
                                    

MELANIE

Wiele potrafię znieść. Jego arogancję, brak manier czy nawet włamanie do mojego mieszkania, ale jego obecność w moim łóżku i ta przeklęta ręka cały czas masująca moje plecy. To już za wiele! Leżąc na nim za każdym razem zaciągam się jego zmysłowym zapachem. Jak ja mam w takich warunkach oglądać tv? To po prostu jest niemożliwe. Mur, który w okół siebie wybudowałam zaczyna niebezpiecznie pękać. Boję się, że całkiem może się rozsypać. 

- Naprawdę chcesz oglądać tv? - On sobie chyba żartuje ze mnie! Czuję jak jego dłoń sunie w górę po linii kręgosłupa wywołując tym dreszcze.

- Tak. - Może próbować ukrywać rozbawienie, ale ja i tak je słyszę w jego tonie. - Mówiłem, że muszę coś załatwić i potem jestem twój.

- I będziemy oglądać pieprzoną kablówkę? - Teraz jego dłoń zmierza niebezpiecznie w dół. 

- Chyba, że wolisz jakiś film? - Film! Teraz będzie mi film wciskał?

- Muszę rano wcześnie wstać. - Jeśli nie pozbędę się go z mojego łóżka, to może się źle skończyć. Naprawdę źle! 

- Nie musisz. Jesteś dyrektorem. - No tak, on zna mnie lepiej niż rodzony brat!

- Bruno... - Zaczynam, ale nie dane jest mi skończyć, bo nawet nie wiem, kiedy znów jestem pod nim.

- Tak mam na imię. - Ten jego uśmiech będzie mnie prześladował w snach.

- Nie zaczynaj. 

- Ja dopiero mogę zacząć. - Pochyla się do zagłębienia mojej szyi i muska wrażliwą skórę. Cichy jęk wydobywa się z moich ust na ten dotyk. - Pytanie brzmi. Czy ty chcesz bym zaczynał? - Zmienia stronę i znów drażni moją skórę.

- Jaa.... - Nie potrafię nic z siebie wykrztusić, gdy tak wisi nade mną.

- A zresztą. Pieprzyć to! - W końcu! Atakuje moje usta. Nie potrafię mu się oprzeć. Wsuwam palce w jego włosy, są takie gęste i miękkie. Zaciskam na nich palce i ciągnę wywołując jego warknięcie. - Kusisz słodziutka. - Jęczy w moje usta. 

Bruno przerywa pocałunek w momencie, kiedy coś twardego zaczyna się wbijać w moje biodro.

- Kurwa! - Warczy i znów kładzie się obok mnie. Przyciąga do siebie i zaciąga zapachem moich włosów. 

- Bruno... - Co tu się właśnie stało?

- Cii... będę tu dopóki nie zaśniesz. - Sięga po pilota i włącza pieprzoną kablówkę. 

Tuli mnie i wącha, kiedy szukam wygodniejszej pozycji. Zasypiam z głową na jego klacie i ręką na moich plecach.

***

Budzą mnie promienie słońca przez niezasunięte okna, przez to wszystko co działo się wczoraj zapomniałam je ściemnić na noc. Przeciągam się i faktycznie jestem sama w swoim wielkim łóżku. Mówił prawdę. Niby jestem zadowolona, że dotrzymał obietnicy, ale gdzieś w głębi czuję mały uścisk, że jednak go nie ma. Taki niedosyt. Do niczego nie doszło. Te pocałunki, to nic wielkiego, ale to jak potrafi ze mną tak po prostu leżeć jest czymś dla mnie nowym i... bardzo przyjemnym. Udowodnił, że nie zależy mu tylko na szybkim numerku. Wycofał się w momencie, kiedy zaczęłam czuć dowód jego podniecenia. 

Wstaję i zaraz tego żałuję. Mam wrażenie jakby ktoś wbijał mi igłę w piętę. Czyli nici z szpilek na dziś. Kuśtykam do kuchni i to co zastaję w niej wprawia mnie w osłupienie. Na blacie leży taca z porcją naleśników i bladoróżowym koktajlem. Obok tacy zauważam małą karteczkę. Podnoszę ją i uśmiech sam wypływa na usta.

Złapać DYREKTORAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz